Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ognie Świętego Wita

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Jarosław Klonowski
  • Tytuł Oryginału: Ognie Świętego Wita
  • Gatunek: ObyczajowePowieści i Opowiadania
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 208
  • Rok Wydania: 2011
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145 x 205 mm
  • ISBN: 9788377790038
  • Wydawca: MG
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    4/6

    4/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Ognie Świętego Wita | Autor: Jarosław Klonowski

Wybierz opinię:

Indyvidualna

Nie lubię powieści historycznych. Nie czuję do nich żadnego pociągu czy też ciekawości. Tak, to straszne, bo jako filolog powinnam zaczytywać się w Sienkiewiczowskim Potopie czy też w powieści Narrenturm Sapkowskiego (tak, tak to nie jest powieść fantasy, a powieść historyczna – spełnia ona wszystkie punkty tak zwanego „Dekalogu powieści historycznej" Michała Głowińskiego). Nie lubię książek, w których autor niemalże wtłacza się w rolę narratora wszechwiedzącego snującego opowieść o dzielnym bohaterze zakochanym w pięknej dziewoi porwanej przez „tego złego".

 

Kiedy dostałam do recenzji powieść Jarosława Klonowskiego zamarłam z przerażenia. Jak ja przez to przebrnę? Książka nie jest długa, ale... Akcja rozgrywająca się w średniowieczu? Zaraz przed oczami pojawił mi się polski rycerz z olbrzymimi wąsami i marudzącym coś o „jadle i chętnej dziewce". Nie ma to jak wiecznie żywy stereotyp, prawda?

 

Wiecie jak to było w średniowieczu: kobieta o rudych włosach i skórze upstrzonej piegami jest stuprocentową czarownicą rzucającą uroki na wszystko i wszystkich. Tak też rozpoczyna się ta historia. Przed starostą staje oskarżona o czary niejaka rudowłosa Katarzyna (to jakieś fatum – we wszystkich książkach, które ostatnio czytam roi się od „rudzielców"), która jest nałożnicą ów starosty. Andrzej poci się niemiłosiernie i kombinuje jak tu uratować kochankę. Niestety, sąd wydaje wyrok i zielonooka wiedźma zostaje skazana na śmierć – spalenie na stosie. Dziewczyna ląduje w celi, a Andrzej nie mogąc się z tym pogodzić postanawia uratować kochankę od strasznej śmierci. Nocą dziewczyna zostaje wypuszczona i wraz z obstawą wyrusza z Bydgoszczy do Kruszwicy. Tam rodzi syna Andrzeja, który trafia do zakonu cystersów, zwanych białymi mnichami z racji białych habitów noszonych przez zakonników. Niestety, spokojna Kruszwica zaczyna spływać krwią, a jej mieszkańcy drżą pozamykani w domach. Miasteczkiem wstrząsa seria makabrycznych, tajemniczych mordów. Jedynym śladem po mordercy jest hebrajski wzór medalionu, który ten pozostawia na miejscu zbrodni. Podobno owe morderstwa mają związek z tajemniczym pożarem, który piętnaście lat temu strawił kruszwicki zamek, ale jaki? Rozwiązanie tej i kolejnych kryminalnych zagadek poznacie po przeczytaniu książki Ognie Świętego Wita.

 

Powiem wam, iż żadna ze mnie fanka powieści historycznych (jak już zdążyłam wspomnieć na początku recenzji), książka Klonowskiego mnie wciągnęła. Może, dlatego, że nie była ona typową powieścią historyczną, a raczej jest to kryminał dziejący się w epoce zabobonów i wiary w magię oraz czarownice. Nie ma tutaj niepotrzebnych dłużyzn czy opisów krajobrazów okolicy, które można spotkać na przykład w Puszczy Gołubiewa. Autor stworzył gamę bohaterów, którzy tętnią życiem i emocjami zaklętymi w inteligentne, błyskotliwe dialogi. Tak, nie zaprzeczę, że autor naprawdę zna się na rzeczy – w sensie historycznym, bo epokę średniowiecza ma w małym palcu.

 

Książka nie ma długiego, nudnego wstępu. Zamiast tego autor podkręca akcję już na pierwszej stronie, dzięki czemu czytelnik nie jest w stanie oderwać się od powieści choćby na chwilę goniąc za wydarzeniami. Akcja powieści jest wartka i nie pozwala się nudzić, a bohaterowie niemalże wychylają się spomiędzy chropowatych kartek papieru, żeby spojrzeć czytelnikowi prosto w twarz i opowiedzieć mu swoją wersję wydarzeń, przekazać swój strach, chęć zemsty czy ból.

 

Kolejnym plusem po świetnych, charakternych bohaterach i gamie zagadek kryminalnych jest atmosfera Ogni Świętego Wita, która jest mroczna i tajemnicza. To działa na wyobraźnię, przynajmniej moją, wskutek czego powieść Klonowskiego pochłonęłam w ciągu kilku godzin i naprawdę nie żałuję. Chyba powinnam częściej sięgać po powieści historyczne współczesnych autorów, bo jeśli są one równie dobre jak Ognie Świętego Wita to dużo tracę omijając je szerokim łukiem.

 

Zuzankawes

„Ognie świętego Wita" Jarosław Klonowski

 

Po przeczytaniu udanego debiutu literackiego Jarosława Klonowskiego „Tajemnica świętego Wormiusa", przyszedł czas, by sięgnąć po kolejną jego książkę, która opisuje dalsze przygody znanych z pierwszej powieści bohaterów (przynajmniej ich części). Naturalnym rzeczy torem, sięgnęłam zatem po drugą z cyklu trzech powieści, „Ognie świętego Wita".

 

Jak na tak małe zagęszczenie tytułów, w oczy uderza duża ilość świętych. Nie będzie to dziwić, jeśli zajrzy się do biografii autora. Bardzo szybko wyjaśni się skąd taki pomysł na pisanie. Zatem? Wzięło się ono z zafascynowania autora, przypieczętowanego napisaniem pracy magisterskiej na temat Kultu Świętych w średniowiecznych miastach kujawskich. To zauroczenie przeniosło się do świata powieści, w którym Jarosław Klonowski wykorzystał swoją szeroką wiedzę historyczną na obmyślenie intrygi kryminalnej. Wokół spraw związanych ze świętym Witem, wokół czarów i czarnoksięstwa skupiła się fabuła „Ogni świętego Wita". Z jakim efektem? Już opowiadam.
Jak już wspomniałam, cała historia kręci się wokół ciemnych, piekielnych mocy. Niejaka Katarzyna Kucharczykowa, zostaje oskarżona o czary. Unika stosu, bo od śmierci ratuje ją jej wpływowy kochanek, starosta bydgoski Andrzej Kościelecki i jego poplecznicy. Gdy na świat przychodzi syn Katarzyny i Andrzeja, chłopiec zostaje natychmiast odebrany matce, której wmawia się, że dziecko zmarło podczas porodu. W jakim celu? Tego oczywiście dowiecie się z książki. Ja ze swojej strony dorzucę tylko, że cel będzie iście piekielny.
Czytelników, którzy mieli okazję przeczytać „Tajemnicę świętego Wormiusa", pewnie ucieszy fakt, że w centrum wydarzeń ponownie znajdą się Alfred Ostenwald, Miriam, czy stary, niedobry Plotzlish. Dla mnie bomba, zwłaszcza że Miriam wraca jeszcze bardziej temperamentna, jeszcze bardziej niezależna i jeszcze bardziej intrygująca. Niestety, na wyrazistości straciła pozostała dwójka, przygaszona i przytłamszona gdzieś pośród wydarzeń. Być może kreacja taka związek ma z dość nieczytelną , miejscami trudną w odbiorze intrygą.

 

Magia, mrok i diabelskie sprawki wywołują ciarki na plecach. Okrutne i makabryczne zbrodnie sprawiają, że czyta się na jednym wdechu. Ale całość rozmyta jest poprzez zbyt duże zagmatwanie fabuły i słabą przejrzystość. Nie można zarzucić niczego językowi, bo tym autor posługuje się dobrze, jednak sam język choćby najbardziej plastyczny, bez zmyślnie poprowadzonego wątku kryminalnego, to zbyt mało, by książkę uznać za wybitną, czy przynajmniej bardzo dobrą. A u Jarosława Klonowskiego jeden wątek pogania drugi, wypiera trzeci, pędząc z kolei za czwartym na złamanie karku. Trochę to chaotyczne i jakby sklejone bez wcześniejszego przemyślenia, co powinno stanowić dla czytelnika clue. Trochę tak, jakby autor pisał wyłącznie pod wpływem impulsu i chwili, nie wracając do tego, co już się pojawiło.
Szybkie tempo jest hamowane przez zbyt nieczytelną i nie do końca zrozumiałą intrygę, czy może raczej próbę powiązania jej z elementami mistycyzmu. Przynajmniej dla mnie stanowiło to problem.

 

Co na plus? Nieszablonowe myślenie autora, rozwiązania które zaskakują i dekoncentrują, odsyłają podejrzenia czytelnika na zupełnie inne tory, zwodzą na manowce. Sprawne posługiwanie się językiem i duży potencjał pisarski, sprawiający, że po przeczytaniu jego tekstu, ma się ochotę na jeszcze. A okazję ku temu daje „Miriam". Z pewnością sięgnę po trzecią część cyklu, zwłaszcza że postać tej rudowłosej Żydówki niezmiennie mnie zachwyca.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial