Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Przypadek Morrowa

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Przypadek Morrowa | Autor: Tomasz Graczykowski

Wybierz opinię:

Zuzankawes

Co skrywa mrok
Chętnie sięgam po książki autorów z którymi mogę identyfikować się choć w minimalnym stopniu. Czasem jest to wspólna pasja o której dowiaduję się z biografii autora, czasem ulubiony gatunek literacki, innym razem nielubiany autor, etc.
Tomasz Jacek Graczykowski, debiutujący powieścią „Przypadek Morrowa" należy do tego samego pokolenia co ja, pokolenia lat 80-tych, a dodatkowo pracuje w tym samym mieście. Jakże więc mogłam przejść obojętnie obok jego powieści? Było to niemożliwe. Wprost skazana byłam na przeczytanie jego powieści, zwłaszcza że „Przypadek..." to thriller, czyli coś, co lubię.
Jak to w thrillerach bywa, jest mrocznie i strasznie. Główny wątek powieści skupia się wokół znaleziska, którego dokonał bohater powieści. Nie jest to typowe odkrycie, które mogłoby przysporzyć mu satysfakcji, sławy, czy pieniędzy. Thomas Morrow na swoim trawniku odnajduje zwłoki dziewczyny, które ... znikają, gdy przerażony chłopak biegnie wezwać pomoc. Wkrótce następuje lawina dziwnych i niebezpiecznych wydarzeń. Morrow zaczyna otrzymywać listy z pogróżkami od psychopaty pałającego żądzą zemsty, odkrywa też u swojego przyjaciela autentyczny pamiętnik seryjnego mordercy, żyjącego w początkach XX wieku.

 

„Przypadek Morrowa", to książka którą czyta się nie z wypiekami na twarzy, nie z drżącym sercem, czy zafascynowaniem. Tę książkę czyta się chowając pod kocem, z lękiem, co nastąpi dalej. Jest mocna. Początkowo byłam pełna obaw, że będzie to typowa rzeźnia, „teksańska masakra piłą mechaniczną". Zwłaszcza po przeczytaniu krótkiego fragmentu z pamiętnika seryjnego mordercy. Na szczęście autor nie posunął się w swej fantazji dalej i oszczędził czytelnikowi głupawych opisów makabrycznych zbrodni, ociekających krwią obrzydliwych tortur, jęków krzywdzonych ofiar etc. Krótki fragment pamiętnika rzeczonego Blackgrave'a był na tyle mocny i napawający obrzydzeniem, że wdzięczna jestem autorowi, że nie poszedł dalej w tym kierunku. Z resztą, z całkiem dobrym efektem dla książki, która pomimo tego jest mocno niepokojąca.

 

Nie wiem, jak to dokładnie wyjaśnić, ale jest w „Przypadku Morrowa" coś, co nazwałabym nonszalancją. Zarówno w kreacji bohatera, jak i w języku powieści. To coś nieuchwytnego i nieidentyfikowalnego, sprawiającego że pomimo wydarzeń ciężkiego kalibru jakie mają miejsce w książce, czyta się ją z dużą lekkością. I lękiem jednocześnie. Bo książka nie przytłacza, a intryguje. Czytelnik nieustannie zastanawia się, czy Morrow ma do czynienia z makabrycznym żartem, chorą zabawą, a może z prawdziwym niebezpieczeństwem. Ta nieustanna karuzela emocji fascynuje i podrażnia synapsy.

 

Autor nie ustrzegł się kilku potknięć i nieścisłości logicznych. Dla przykładu przytoczę kilka z nich. Ciemno jak oko wykol, a Morrow nie tylko zauważa na biurku gazetę, ale i spostrzega, że jest położona odwrotnie do czytającego...; miasteczko Mastern to spokojna i cicha mieścina, bez awantur i zbrodni. Później okazuje się, że niespełna rok wcześniej w Mastern miały miejsce dwa poważne przestępstwa. Jakie, nie zdradzę, by nie psuć czytelnikom lektury. Drażniące i irracjonalne jest też samo zachowanie Morrowa, który nie zawiadamia szeryfa o dziejących się z jego udziałem (ale i nie tylko z jego) niebezpiecznych wydarzeniach. Jest to nielogiczne, niepraktyczne, nienaturalne.

 

W książce więcej jest drobnych wpadek tego typu, które choć nie mają znaczącego wpływu na treść , są jednak nieco drażniące. Szkoda, bo nieco psują całość.

 

A mimo to, muszę pochwalić książkę. Za jej mroczny klimat. Bo mroczne tu jest rzeczywiście wszystko: począwszy od tematyki, poprzez bohatera – metalowca, po mroczną atmosferę powieści i ciemności spowijające świat (głównie w nocy dzieją się tragiczne wydarzenia o których traktuje „Przypadek Morrowa"), mroczna jest tajemnica z przeszłości, która doprowadziła do ciągu wydarzeń, itd. Mroki spowija dym, a pewien koncern papierosowy powinien wypłacić gażę autorowi książki za reklamę jego wyrobów, bo główny bohater odpala papierosa od papierosa. Dochodzi się do wrażenia, że jedna z głównych postaci w książce na imię ma Marlboro.

 

Rozczarowało mnie w książce jedno. Zakończenie. Najbardziej nieprawdopodobne i jednocześnie najbardziej oczywiste... Najbardziej oczywiste, bo od początku można było nabrać podejrzeń co do zbiegów okoliczności i ich charakteru, natomiast najbardziej nieprawdopodobne, bo kwestionujące bardzo istotne wydarzenie z powieści, jakim jest porwanie Susan.

 

Ale nic to, książkę i tak polecam.

PJK

"Nowe książki. Wiesz przecież, że naprawdę rzadko zdarzy się wśród nich taka, która przypadnie nam do gustu. Wolę już szperać w antykwariatach i bibliotekach niż na półkach z nowościami"

 

Stephen King kiedyś powiedział, że debiut to zwykle najbardziej autobiograficzna powieść autora. Pamiętam, że przy okazji recenzowania debiutanckiej powieści Jo Nesbo (Człowiek-nietoperz) również o tym napomknęłam. Bo kim jest debiutant? To marzyciel, w głowie którego tłoczą się pomysły, przepychają się, próbują dojść do głosu. Jak dziecko, które nie może się doczekać, aż otworzy prezent, tak niedoświadczony pisarz nie może się doczekać, aż przeleje nagromadzone w głowie historie na papier. Jednocześnie pragnie wyrzucić z siebie swoje pragnienia, przemyślenia, wartości; raz na zawsze rozliczyć się z czytelnikami ze swojego światopoglądu, by potem - podczas tworzenia kolejnych dzieł - móc już uciszyć głosy w swojej głowie i wysłuchać tylko jednego na raz. Podobną tezę wysnuła Kasia Bonda w swoich filmach o powieściopisarstwie. Według niej debiut to zwykle powieść, którą każdy obdarzony genem gawędziarza w sobie nosi. I jej napisanie wychodzi niemalże automatycznie, człowiek pozbywa się nagromadzonych przez lata myśli w sposób niezwykle naturalny, by z czystym umysłem przystąpić do rozwoju swojej kariery poprzez kolejne książki.

 

Niezależnie jednak od tego, czy "Przypadek Morrowa" został przez Graczykowskiego napisany jako pierwszy, czy kolejny, został wydany jako debiut - i niosąc tę palmę pierwszeństwa wytycza również autorowi dalszą drogę. A ta dalsza droga powinna być jak najdłuższa, gdyż Tomek Graczykowski talent ma i niewątpliwie nie powinien na tej jednej powieści poprzestać. Oczywiście, "Przypadek Morrowa" ma w sobie kilka baboli, kilka błędów, a styl autora nie jest jeszcze wyszlifowany, jednak bezsprzecznie styl ten winien być gładzony, ćwiczony i każde doświadczenie przybliży autora do tego, by wydać kiedyś absolutne opus magnum. Usilnie w to wierzę i mam nadzieję, że ta wiara nie okaże się złudna.

 

"Przypadek Morrowa" to historia chłopaka, Thomasa Morrowa (i już imię głównego bohatera coś nam sugeruje, prawda?;)), adoptowanego syna zapijaczonego, acz cenionego pisarza i brat Susan, chorującej na rzadką przypadłość dziewczyny, która także pisze powieści. Cała ta rodzina, w której pisarstwo jest chlebem powszednim, przywodzi mi na myśl rodzinę Kingów. U Stephena jednak nie ma takiego członka rodziny, dla którego światło w jakiejkolwiek formie stanowiłoby zagrożenie. Bo czy można sobie w ogóle wyobrazić życie w ciemnościach? Kto nie potrafi, niech obejrzy film "Inni". "Susan od urodzenia skazana była na trwanie w ciemności", a wraz z nią członkowie jej rodziny. Ta trójka, żyjąca pod jednym dachem, żyje oddzielnie, acz egzystując obok siebie; w rezultacie życie Toma, jego ojca i Susan biegnie równolegle, choć dla każdej z osób samotnie.

 

Akcja powieści dzieje się w małym, amerykańskim miasteczku Mastern. Pewnego wieczoru Thomas spotyka za swoim domem ranną dziewczynę. Kobieta jest cała we krwi i ostatkiem sił zwraca się do Toma słowami Pomóż mi. Chłopak niewiele myśląc rzuca się do telefonu, zawiadamia władze i wychodzi przed dom, by czekać na przyjazd karetki. W międzyczasie dziewczyna umiera, a tuż przed pojawieniem się szeryfa... znika.

 

Kilka dni później Thomas wciąż nie potrafi wyrzucić z głowy wspomnienia martwej kobiety. Próbuje sobie racjonalnie wytłumaczyć jej zniknięcie, ale żadne wyjaśnienie nie jest wystarczające; pomimo kpin ze strony przyjaciół jego myśli wciąż uparcie krążą wokół denatki. Pewnego dnia na łóżku zastaje krótką, anonimową notatkę... I od tej pory jego dotychczas ułożone życie zmieni się w koszmar. Nieznany prześladowca zacznie bawić się z Thomasem w psychopatyczną gierkę, w której stawką może być nawet życie Susan. Będzie nim manipulował, wykorzystując do swoich celów jedyną istotę, dla której Thomas mógłby poświęcić nawet swoje własne życie. A w międzyczasie Martin, przyjaciel Toma, zdobędzie rzadki rękopis, który okaże się pamiętnikiem nieschwytanego nigdy sadystycznego mordercy... Czy te sprawy się ze sobą łączą? Czy uda się Tomowi umknąć prześladowcy?

 

Czytając powieść na balkonie, prażąc się w upalnym majowym słońcu nie mogłam nie zauważyć kontrastu między mną a powieściową Susan. Aby być jednak zupełnie uczciwą względem Was i samej siebie muszę powiedzieć, że "Przypadek Morrowa" ma kilka wad, co jest zresztą nieuniknione. Czytałam z przyjemnością, nie ukrywam, choć zdarzały się słabsze momenty i potknięcia, to w ogólnym rozrachunku powieść jest dobra. Jednak w moim odczuciu wątek tajemnicy, gierka anonimowego psychopaty, strach Thomasa i poszczególne, tragiczne wydarzenia to tylko tło, nieco momentami naiwnie skonstruowane i z paroma lukami w fabule. Kilka spraw zostało zbagatelizowanych, pojawiły się też błędy logiczne. Styl, dość lakoniczny, liczne powtórzenia, urywane zdania - to zaś elementy, które jak najprędzej radzę autorowi doszlifować. Niemniej są tu także plusy - przede wszystkim dość swobodna narracja, wciągająca i prowadzona dość prostym, przystępnym językiem; ciekawa intryga i jeszcze ciekawsze rozwiązanie zagadki, a także umiejętne wplecenie zjawisk popkulturowych sprawiają, że powieść czyta się szybko i lekko. Ta niezwykła lekkość wprowadza czytelnika w stan napięcia, nie pozwala odłożyć książki na bok, tylko wymaga od niego koncentracji; nastrój powieści jest zaś mroczny i niepojący. Ja tę powieść odczytałam jako pean ku powieściopisarstwu, hołd ku mistrzom pióra (nie tylko poprzez liczne wtrącenia o słynnych autorach), a także jako osobiste przelanie na papier obrazu świata jeszcze zagubionego, młodego pisarza.

 

Między wierszami poznajemy poglądy autora na wiele spraw: muzykę, subkultury, przemoc, związki, miłość; te wszystkie elementy tworzą razem wielowątkową, wielopłaszczyznową powieść z dość, przyznaję, zaskakującym finałem. Mocno eksploatowany motyw zemsty jest tutaj całkiem przyzwoicie wprowadzony, w efekcie rzeczywiście dając czytelnikowi do myślenia.

 

Zobaczcie sami, jak rodzi się - mam nadzieję - wyśmienity autor. Jednak bądźcie nieco pobłażliwi, to wszak tylko, i zarazem, aż - debiut. I to debiut obiecujący.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial