Życz Mi Szczęścia | Autor: Ludka Skrzydlewska

  Kiedy zobaczyłam okładkę książki Ludki Skrzydlewskiej "Życz mi szczęścia" byłam przekonana, że to powieść obyczajowa utrzymana w zimowo-świątecznym klimacie. Sugerował to między innymi napis "magia świątecznych emocji", jak i zimowy domek na okładce. Po części faktycznie w książce znajduje się wątek związany ze świętami, ale tak naprawdę jest on bardzo niewielki, zaś główną oś stanowią relacje pomiędzy głównymi bohaterami, zbudowane na wątku kryminalnym.

Zacznijmy jednak od początku. Nadia to młoda nauczycielka, singielka, która niedawno rozstała się ze swoim partnerem, Antkiem. Początkowo nie znamy przyczyny rozstania, z czasem jednak dowiadujemy się, że miało ono podłoże seksualne. Jest to ważne dla całej fabuły. Nadię poznajemy w momencie, kiedy jej życie jest spokojne i uporządkowane. Wszystko zmienia się, kiedy w mieszkaniu kobiety pojawia się Monika- była partnerka jej brata, która oznajmia Nadii, że ma ona szesnastoletnią bratanicę. To jednak nie wszystko- Monika prosi Nadię o opiekę nad swoją córką, na czas jej wyjazdu. W zasadzie trudno nazwać to prośbą, bo Nadia zostaje po prostu postawiona przed faktem dokonanym. Jest to punkt zwrotny w jej życiu, nie tylko za sprawą tego, że opieka nad nastolatką jest wyzwaniem- okazuje się, że Wiktoria ma poważne kłopoty. Nadia postanawia zwrócić się o pomoc do Igora, starszego brata byłego partnera, z którym nigdy się nie lubiła. Igor jest jednak policjantem i jedyną osobą, która może wyciągnąć nastolatkę z kłopotów. Jest to początek całej lawiny zdarzeń- Nadia i Wiktoria znajdują się w coraz większym niebezpieczeństwie, zaś relacja kobiety z Igorem zaczyna przybierać nieoczekiwany obrót.

"Życz mi szczęścia" to historia, która niestety nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Zacznijmy od tego, że książka jest bardzo przewidywalna i od samego początku możemy domyśleć się jak potoczy się znajomość Nadii i Igora. Zaskoczyła mnie jednak ilość erotycznych opisów. Miłośnicy tego typu literatury z pewnością będą zadowoleni- w książce nie brakuje ostrych i opisanych w każdym szczególe scen. Mnie osobiście sceny te nie urzekły, nie jestem miłośniczką literatury erotycznej, więc jest to jeden z czynników, który sprawił, że książka nie wciągnęła mnie tak, jakbym tego chciała. Niestety bardzo trudno było mi wbić się w fabułę- po przeczytaniu rozdziału, nie ciągnęło mnie do kolejnego. Nie polubiłam również bohaterów, a wręcz irytowali mnie swoim zachowaniem. Ich relacja choć faktycznie pełna napięć i od początku wyczuwalnej chemii, mimo wszystko wydała mi się bardzo płytka i nastawiona jedynie na seks. Wątek kryminalny również nie wywołał we mnie większych emocji i niestety niczym nie zaskoczył.

Lektura tej książki była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki, Ludki Skrzydlewskiej. Ponieważ jednak książka nie wpasowała się w mój gust czytelniczy, raczej nie sięgnę po inne tytuły autorki. Z pewnością jednak książka znajdzie grono swoich fanów, co widać po wielu pozytywnych recenzjach w Internecie. Jak zawsze odbiór książki jest bardzo subiektywny, najlepiej więc samemu się przekonać. W moim przypadku czytanie książki nie sprawiło, że poczułam większe emocje, fabuła mnie nie wciągnęła, a treść dłużyła się pomimo lekkiego stylu autorki. To książka, którą bardzo szybko zapomnę i do której z pewnością nie miałabym ochoty wrócić. Jeśli jednak lubisz literaturę erotyczną i love story być może znajdziesz w tej powieści coś dla siebie.