Sandra Wiśniewska
-
Powieść “Pod Skrzydłami Żurawi” autorstwa Moniki Cieluch to romans, który naprawdę niezwykle pozytywnie mnie zaskoczył. To historia poruszająca do głębi, pozostawiająca po sobie głęboki ślad w duszy czytelnika. Ta pięknie napisana opowieść ze świetnie wykreowani postaciami i wciągającą fabułą z lekkim elementem fantastycznym zasługuje na dużo większe uznanie na naszym rodzimym rynku wydawniczym.
Główną bohaterką powieści jest Olive Loughty, młoda doktor weterynarii, która przed laty uciekła z niewielkiego miasteczka, by rozpocząć nowe, lepsze życie w większym mieście. Gdy dowiaduje się o śmierci swojej ciotki, postanawia jeszcze raz powrócić do rodzinnej mieściny i godnie pożegnać bliską jej osobę. Podczas odczytu testamentu okazuje się, że ciotka w spadku zostawiła jej dom. Aby jednak pozostał w jej rękach, musi zamieszkać w nim na przynajmniej trzy lata. Zdrada jej partnera jest ostatecznym impulsem, który popycha Olive do spróbowania ułożenia sobie życia w nowo nabytym domu. Gdy w trakcie remontu poznaje miejscowego dziwaka, Flynna Sallowa, okazuje się, że może jej nowe/stare życie wcale nie będzie takie złe. Niestety za Flynnem podążają dziwne zjawiska, a przekazywane z pokolenia na pokolenie przekleństwo może utrudnić rozkwit kiełkującego uczucia.
To na pierwszy rzut oka pozornie romans, jakich wiele znajdziemy obecnie na rynku wydawniczym, ale dzięki wprowadzeniu do historii Olive i Flynna wątku fantastycznego, czytelnik otrzymuje naprawdę ciekawą i oryginalną historię. Relacja głównych bohaterów z jednej strony to typowy motyw sunshine x grumpyi na pewno przypadnie do gustu wszystkim fanom tego rodzaju książkowych tropów. Natomiast dzięki wprowadzeniu wątku przekleństwa, które ciąży nad Flynnem, Autorka sprawiła, że jego historia z Olive staje się o wiele głębsza i boleśniejsza niż większość romansów polegających na tym schemacie. Odczuwałam wszystkie emocje razem z bohaterami. Przeżywałam z nimi wszystkie wzloty i upadki. Monika Cieluch naprawdę pięknie napisała tę historię. Jej prosty, ale przyjemny styl idealnie pasuje do tej urokliwej opowieści, w której jednak znajdziemy i odrobinę mroku. Chemia między bohaterami jest obłędna, a przeciwności, z którymi muszą się zmierzyć, ogromnie podsycają pragnienie czytelnika, by Autorka na końcu podarowała im upragniony happy end. Jednak zakończenie powieści jest słodko-gorzkie. Mnie kompletnie rozłożyło na łopatki. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, by każdy, kto sięgnie po tę piękną i wartościową książkę, mógł przekonać się sam, jaki rollercoaster emocji Autorka przygotowała dla swoich czytelników. Powiem jedynie tylko, że przynajmniej ostatecznie dostajemy coś na otarcie łez.
“Pod skrzydłami żurawi” to propozycja z naszego rodzimego rynku wydawniczego, która ogromnie mnie zaskoczyła. Wyłamuje się z popularnych schematów, które ostatnio królują w romansach polskich autorek. To opowieść piękna, delikatna i klimatyczna, która daje czytelnikom nadzieję. Na to, że w każdym momencie swojego życia zasługujemy na miłość, a możemy ją znaleźć w najmniej spodziewanym miejscu. Opowieść o tym, że warto czasem zacząć od nowa i przekonać się, jak smakuje prawdziwe szczęście. I choć los bohaterów do samego końca nie jest pozbawiony cierpienia i bólu, to jednak z tego mroku wyłania się dla nich jasna i pełna radości przyszłość. Spodoba się na pewno nie tylko wielbicielom romansów, ale także szeroko pojętej literatury pięknej. Biegnijcie po swój egzemplarz i pozwólcie sobie rozkochać się w tej cudownej historii! Szczerze i bardzo gorąco polecam!