inka
-
Aż dziwne, że autor, sam będąc twórcą ilustracji książkowych i absolwentem malarstwa, nie pokusił się o projekt okładki. Niemniej jednak wybór rysunku Stefana Żechowskiego był strzałem w dziesiątkę. Czarno – biała grafika przyciąga wzrok zarówno onirycznym nastrojem, jak i przemyślaną, bajkową kompozycją burzącą „normalne” proporcje świata. Bo i temat powieści jest trochę na uboczu współczesnej literatury. Często szybkiej, uproszczonej, sprowadzonej do walki o przetrwanie w gąszczu cywilizacyjnych problemów.
Jaśmin Babel… to niespieszna lektura. Jak w każdej książce spod gwiazdy wędrówki i podróży sam motyw przemieszczania się z miejsca na miejsce ma drugorzędne znaczenie. Wymieniane lokalizacje to tylko pretekst, by ukazać przemianę tytułowego bohatera. Jego budujące lub destrukcyjne spotkania z ludźmi, przemyślenia. Zmiany, zmiany, zmiany wyznaczają rozwój, napędzają fabułę. Ważne, w jaki sposób pokonywane są przeszkody i jakim językiem opisywane.
W literaturze odnotowano szereg arcyciekawych przykładów. Poczynając od Odysei Homera, w której Odys, po wyczerpującej wojnie trojańskiej, udaje się w równie trudną, dziesięcioletnią podróż powrotną do domu. Z kolei Don Kichot Cervantesa z wiernym giermkiem Sancho Pansą u boku szukał przygód godnych rycerza, walcząc przy okazji, w sensie dosłownym i przenośnym, z wiatrakami. W osiemdziesiąt dni dookoła świata Juliusza Verne’a to nic innego, jak nieustannie rozwijany wątek wędrówki. To samo Jonathana Swifta, czy trylogia Władcy Pierścieni J. R. R. Tolkiena o dwóch Hobbitach podążających ku Górze Przeznaczenia. A co z podróżami w czasie? Literatura pełna jest kolejnych przykładów. Chociażby Wehikuł czasu George’a Wellsa. A w jej ślady kroczy kino z sequelami Terminatorów, czy Powrotów do przyszłości. Polskie lektury również nie stronią od peregrynacji, przywołując Sonety krymskie Adama Mickiewicza, Przedwiośnie Stefana Żeromskiego, W pustyni i w puszczy Henryka Sienkiewicza. Wymieniać można byłoby tak w nieskończoność. Jak na tym tle wypada propozycja Szymona Koprowskiego?
Zarówno tytuł, co i prolog, sugerują dawne czasy i opowieść z biblijnymi stylizacjami. I tutaj autor myli tropy. Już kilka stron dalej wspomina o informacji znalezionej w Internecie, dyskotekach, sportowych samochodach i komuchach. Gdyby były jeszcze jakieś wątpliwości – „dwudziesty pierwszy wiek” padający na dwunastej stronie, rozwiewa wszystkie.
Główny bohater Armin Jaśmin Babel, nie tylko za sprawą niespotykanych personaliów, ale i ogólnej niechęci sąsiadów przekonanych o jego żydowskim pochodzeniu, co rusz wikła się w konflikty i osiedlowe dysputy. Nie stroniąc przy tym od dosadnych epitetów. Tych jest zresztą więcej. Pojawiają się w dalszych scenkach, chociażby erotyczno – pornograficznych.
Na tym nie konie problemów i zmartwień. Kiedy okazuje się, że umiera żona i jej ostatnią wolą jest, by Jaśmin wyprowadził się z toksycznego środowiska, najlepiej „jak najdalej” Amin, po okresie złości, zaprzeczeń i zaklęć losu, powoli zaczyna wypełniać testament Hortensji. Śmierć bliskiej osoby to, paradoksalnie, przebudzenie.
Koprowski, niczym Leopold Tyrmand w Złym i Tadeusz Konwicki w Małej apokalipsie odtwarza topografię swojej dzielnicy wędrując ulicami krakowskiego Kazimierza. W dalszej części pojawiają się miejsca bardziej nieokreślone. Jakieś miasteczka, jakieś punkty na mapie, jakieś okolice węzła krakowskiego. I realizm ten mógłby się utrzymać już do końca powieści, gdyby nie zjawiska nadprzyrodzone. Unoszący się nad Jaśminem duch żony, jej fizyczna ingerencja w ziemską wegetację: „(…) zmiana formy istnienia z jednej strony przynosi rozpacz i żal, a z drugiej daje wiele możliwości nieosiągalnych za życia”.
Zatem – Jaśmin Babel rusza w świat na polecenie Hortensji, by przejść „wyjazdową szkołę empatii”. I jak to w powieściach drogi bywa, na swojej ścieżce spotyka galerię oryginalnych postaci: Słonia „wioskowego głupka”, Bartosza rezydenta knajp, wyzwoloną Sabinkę Sardynkę.
Nasiąka mądrościami: „Pustka w głowie nie boli tak, jak pustka w żołądku”, „Wiedza wiedzą a życie życiem”, „dobro jest towarem deficytowym” a „zło dostępne jest w każdej postaci”.
Oniryczny charakter książki podkreślają nie tylko dialogi z Hortensją, ale i surrealistyczne sny, w których pojawia się pluszowy miś prawiący kazania. Tak. Kubuś Puchatek nazywa Jaśmina mendą, złamasem, egoistą i „pisarzem o bardzo małym rozumku”. Na granicy snu i jawy odbywa się także zabójstwo byłego księdza Franka.
Może Jaśmin Babel… nie jest powieścią wybitną, ale ma w sobie kilka ciekawych konstrukcji fabularnych. Są momenty lepsze, przykuwające uwagę formy językowe i gorsze – właśnie te trywializmy lingwistyczne. Ich mało elegancki kształt, powierzchowność.
Plusem na pewno jest przewrotne, otwarte zakończenie, które sugeruje, że przygody Jaśmina, Hortensji i… innych dopiero się zaczynają.