MyCoffeeBooks
-
Są takie książki, które pojawiają się we właściwym momencie życia. Taką był właśnie esej Virginii Woolf, „Własny pokój”. Najnowsze jego wydanie, poprzedzone rozmowami z inspirującymi kobietami, m.in. Edytą Bartosiewicz, Joanną Bator czy Magdaleną Cielecką, stało się niespodziewanym motorem do działania dla mnie samej. Jestem pewna, że przy odrobinie cierpliwości czytelniczej, każda z kobiet znajdzie tu coś dla siebie. Tę książkę warto jednak czytać małymi kroczkami. Dlaczego?
Najnowsze wydanie eseju „Własny pokój” Virginii Woolf zostało umiejętnie wplecione w rozmowy z ciekawymi osobowościami. Piosenkarka, aktorka, artystka, malarka, rzeźbiarka, pisarka i podróżniczka. Wszystkie te twórcze kobiety zostały postawione przed trudnym pytaniem: czym dla ciebie jest tytułowy „Własny pokój”? Odpowiedzi były zdecydowanie różnorodne, tak, jak odmienne bywa życie.
Trochę inaczej patrzy na te słowa Martyna Wojciechowska, a inaczej Joanna Bator. Wszystkie jednak doświadczyły w swoim życiu lekcji z samodzielności. Jedne wyniosły to z domu rodzinnego, gdzie to właśnie kobiety trzymały pieniądze i znały ich wartość. Inne po latach wyrzeczeń, gdy stanęły na nogi, zrozumiały, że własny pokój to coś więcej niż możliwość zapewnienia bezpiecznej przyszłości. Część z nich traktuje to dosłownie - własny pokój, gdzie można spać ile się chce, a także czytać czy pracować na własnych zasadach. Zarówno w czasach wydania „Własnego pokoju” Virginii Woolf, jak i dzisiaj, w XXI wieku, rzesze kobiet wciąż nie mogą sobie pozwolić na taki właśnie luksus.
Kiedy pierwszy raz spotkałam się z tym esejem, miałam dziesięć lat mniej. W wieku 28 lat świat postrzega się trochę inaczej, z jeszcze niesłabnącym entuzjazmem. Strumień świadomości autorki tego dzieła, w jaki wpadłam czytając strona po stronie, wydawał mi się wtedy lekko niezrozumiały. Chyba jeszcze wówczas żyłam ideałami, które przez dziesięć kolejnych lat mocno się zmieniły. Mając 38 lat doskonale widzę, co tak naprawdę chciała nam przekazać Virginia Woolf. Jej trafne porównania i spostrzeżenia, mimo że wydane w 1929 roku zupełnie się nie straciły na swojej autentyczności. Kobiety od zawsze z mniejszym lub większym trudem walczyły o swoją własną przestrzeń do życia na swoich zasadach.
Warto jednak podkreślić, że ten zbiór rozmów i esejów jest napisany w sposób dostosowany do wymagającego czytelnika. Inspirujące rozmowy poprzedzające esej Virginii Woolf dają sporo do myślenia. Dlatego też przy czytaniu warto pozostawić sobie czas na „przetrawienie” poszczególnych rozmów. Kiedy pozwolimy na wybrzmienie pewnych słów i odrobię autorefleksji, możemy iść dalej. Czasem jedno zdanie przeczytane we właściwym momencie życia, potrafi zmienić spojrzenie na otaczający nas świat. W książce „Własny pokój” Virginii Woolf każda czytelniczka znajdzie coś inspirującego,
Choć nie lubię tworzyć sztucznych podziałów, w tym przypadku jestem przekonana, że ta literatura jest skierowana przede wszystkim do kobiet. Nie neguję jednak faktu, że i mężczyźni znajdą tu ciekawe spostrzeżenia, dzięki którym będzie im łatwiej wspierać swoje drugie połówki.
Virginia Woolf w swoim eseju „Własny pokój” pozostawiła sporo ponadczasowych tez, które wcale nie straciły na swojej formie i sile. Jeżeli nie przeszkadza ci forma literacka swego rodzaju strumienia świadomości, koniecznie sięgnij po tę publikację. Rozmowy poprzedzające wspomniany esej, są cudownym uzupełnieniem całości. To książka, która zostawia czytelniczkę z otwartym pytaniem - czym dla ciebie jest własny pokój?
Hossula
-
Virginia Wolf napisała, że do samorealizacji potrzebny jest spokój ducha, który zapewni kobiecie własny pokój i pięćset funtów rocznego dochodu. Pisała te słowa w w czasie, gdy kobiety walczyły o prawa wyborcze i nie tylko o to. Walczyły przede wszystkim o uznanie równego mężczyznom prawa do funkcjonowania w społeczeństwie. Droga do tego była trudna i długa, a w wielu aspektach życia równości nie ma do dzisiaj, jak choćby w przypadku równych płac na tym samym stanowisku pracy.
„Własny pokój" to niezwykła książka. Oprócz tytułowego tekstu Virginii Wolf umieszczonego na końcu, zawiera rozmowy i przemyślenia współczesnych polskich kobiet artystek. Sylwia Chutnik oraz Karolina Sulej przeprowadziły rozmowy z Edytą Bartosiewicz, Joanną Bator, Magdaleną Cielecką, Katarzyną Kozyrą, Martyną Wojciechowską, Ewą Wojdyłło, Katarzyną Kasią, Małgorzatą Markiewicz i Aleksandrą Zbroją.
Każda z kobiet opowiedziała o swoim sposobie na życie. Mówiły jak radzą sobie w męskim świecie, w którym każda z nich odniosła sukces zawodowy. Pomimo praw wyborczych uzyskanych ponad sto lat temu, kobieta nadal musi udowadniać, że dorównuje mężczyznom. Już samo stwierdzenie, że musi im dorównać świadczy o stereotypowym męskim myśleniu. Kobieta musi walczyć, często być dużo lepsza niż płeć przeciwna, by zostać zauważoną i docenioną. Nawet wówczas będzie porównywana z mężczyzną. Rozmówczynie autorek wywiadów znają swoją wartość, do sukcesu dochodziły różnymi drogami, niejednokrotnie okupiony został ogromnym stresem, utratą przyjaciół, samotnością. Każda z nich znalazła swój własny azyl, który pozwala na chwilę oddechu od codziennych zmagań i daje możliwość naładowania akumulatorów do dalszego działania. W jednym przypadku będzie to własny pokój, czy dom, w innym relaks z muzyką, czy spacer wśród natury lub uprawianie sportu, ale zawsze, tak jak pisała Virginia Woolf, musi to być coś całkiem swojego, niemal intymnego, jakaś przestrzeń, w której kobieta może pobyć sama ze sobą, a przede wszystkim taka, której jej nikt nie odbierze. Ile z kobiet czytających te słowa ma swój własny pokój w domu? Własne pokoje mają dzieci, mąż posiada często gabinet, a kobieta? Nigdy nie patrzyłam na równouprawnienie z tej strony, dopiero ta książka otworzyła mi oczy na ten aspekt życia. Kobieta, żona, matka najczęściej nawet nie pomyśli o tym, że mogłaby mie swój własny pokój, nie przyjdzie jej to do głowy. Zwykle reszcie rodziny przyznaje się te prawa, a kobieta zostaje na szarym końcu ważności potrzeb.
Virginia Woolf i większość z wypowiadających się tu artystek podkreśla, że do tworzenia sztuki potrzebny jest spokój ducha, a ten można osiągnąć na różne sposoby, ale niezależność finansowa i własne miejsce na ziemi są jednymi z najważniejszych. Czysty, jasny umysł pozwala na zebranie myśli i stworzenie czegoś. Nie musi to być nic wielkiego. Dla artystek będzie to książka, obraz, piosenka, czy inna forma sztuki, dla innych kobiet zamknięcie się w pokoju z filiżanką kawy, dobrą książką, czy robótką szydełkową też daje możliwość odpoczynku, relaksu, sprawia, że możemy siebie polubić, co jest podstawą sukcesu. Kiedy lubimy siebie, zmienia się perspektywa patrzenia na świat i po wyjściu z pokoju z nowymi siłami stawiamy mu czoło.
Uważam, że każda kobieta powinna przeczytać „Własny pokój". Z doświadczeń polskich artystek i eseju Virginii Woolf można nauczyć się dużo o funkcjonowaniu kobiet w dzisiejszym świecie, poznać sposoby radzenia sobie i przemyśle swoje życie. Każda z kobiet będzie silniejsza po lekturze, a jeśli pomoże jej to wywalczyć sobie tytułowy „własny pokój", wzmocni to siłę kobiet w patriarchalnym społeczeństwie.
Katażyna&Książka
-
W dzisiejszych czasach dążenie do niezależności mylone jest z emanacją cech przypisywanych współczesnemu feminizmowi. Mam świadomość, że to zdanie może spowodować przypływ krwi do mózgu u niektórych odbiorców tego tekstu. Spieszę zatem z wyjaśnieniem, bo książka jest ważna i pragnę do niej zachęcić a nie odwrotnie.
Czy dzisiaj musimy walczyć o to, by wyjść z domu same, bez "opiekuna"? By pójść zagłosować? Czy mamy problemy, by zapisać się na staż myśliwski? Czy możemy wybrać się same na dalekie wakacje, bez mężczyzny, który tkwiłby u naszego boku, żeby nikt nie zobaczył nas, że "błąkamy się" samotnie? O nic takiego już nie musimy walczyć. Bo ktoś kiedyś zrobił to za nas. Ktoś działał, znosił upokorzenia, ktoś musiał krzyczeć głośniej niż wypadało. Między innymi tym kimś była Virginia Woolf. Jej głos pozwolił kobietom w odzyskaniu ich własnego. Nie ona jedna zasłynęła jako orędowniczka niezależności i autonomii, jednak jej głos eksplorowany w eter społeczeństw, został usłyszany i wywołał nie tyle nawet liczne dyskusje, ale zaszył się w mentalności ludzi, bez względu na płeć.
Swoje najważniejsze przemyślenia, postulaty czy po prostu kobiece emocje przekute w konstruktywne myśli, Woolf ulokowała w eseju "Własny pokój", który swobodnie można nazwać laudą na cześć ludzkiej niezależności. I w tym momencie należy podkreślić różnicę, jaka się ujawnia między najprawdziwszą formą feminizmu. Tego feminizmu, który stawiał niezależność i wolność na pierwszym miejscu, który szanował płeć i dedykowane jej zadania, i nie robił problemu z tego, że to mężczyzna otwiera drzwi. Feminizm, który jest zapisany w każdym zdaniu eseju "Własny pokój", jest postulatem o wolność. O wolność człowieka a nie tylko kobiet. Bo Woolf podkreślała wielokrotnie różnice, ale nie deprecjonowała. Nie obwiniała, nie karciła mężczyzn za to, że nimi są, ale za ich zachowania, które czasami próbowały te różnice wyróżnić. Z tekstu przebija założenie, że mamy mieć swój świat, by cieszyć się tym otaczającym. Co natomiast dzisiaj spotyka się w tekstach feministek? Całe epistoły o tym, że należy pisać "herstoria" a nie "historia"! To naprawdę jest najważniejsze? Szkoda, że nie można już zadać takiego pytania Virginii Woolf.
Oczywiście znajdujemy także współcześnie teksty o kobiecych niezależnych wyborach, o możliwościach, które dzisiaj mają kobiety, a o które kiedyś należało prosić mężczyzn i o walce, którą należy toczyć cały czas, ale ze sobą, ze swoimi słabościami, a nie z mężczyznami.
Próbując zdobyć się na obiektywizm, istnieje jednak różnica między dzisiejszymi tekstami, a tym wspaniałym esejem, w którym można zaczytywać się bez końca i kończąc, zaczynać od początku.
W książce, oprócz eseju Virginii Woolf, znajdujemy także przemyślenia znanych kobiet, artystek, aktorek, piosenkarek. Należałoby tę formę nazwać pogłębionymi wypowiedziami, dzięki którym poznajemy bariery i ograniczenia, z którymi zmagały się "bohaterki" książki. Ograniczenia kobiety potrafiły przejść, granice rozbić siłą, której uczyły się latami, przekuwając je czasami w lekcję, a nawet w sukces.
Bardzo interesujący jest wywiad z Edytą Bartosiewicz, której piosenki utrzymywały się na szczytach list przebojów, gdy dzisiejsi czterdziestolatkowie grzali ławy szkół podstawowych. Jej historia - celowo i bez błędu gramatycznego piszę "historia", mając na uwadze kobietę - może zainspirować i zmotywować. O osiągnięciu wewnętrznej autonomii, lecz o bardzo trudnej drodze do tego opowiada Ewa Woydyłło. Tekst nie jest łatwy, budzi w czytelniku skomplikowane emocje, natomiast stanowi bardzo wartościowy przekaz. Warto zaznaczyć, że nie tylko dla kobiet.
Esej "Własny pokój" z niezwykle interesującym uzupełnieniem historii kobiet znanych w przestrzeni medialnej, traktuje o człowieku jako o wolnym, niezależnym bycie. O powrocie do siebie, do swoich korzeni i o tym, jak wielką siłę daje świadomość bycia sobą, można przeczytać w tej pozycji. Niczego więcej nie trzeba, by zrozumieć siebie jako kobietę, jako człowieka.