Helluo_Liborum
-
Czy kolejny romans o dobrej i troskliwej dziewczynie próbującej zmienić tyleż agresywnego i aroganckiego co przystojnego chłopaka z przeszłością ma jeszcze sens? Czy na rynku wydawniczym jest jeszcze miejsce na tego typu powieści? I czy powieść osadzona w amerykańskich realiach napisana przez Polkę może się udać?
Główną bohaterką książki „Pozwól mi spłonąć” jest dziewiętnastoletnia Addison, w życiu której w krótkim czasie zaszło wiele zmian. Ślub matki z nowym partnerem wymusił na dziewczynie przeprowadzkę z Portland do Seattle i stworzył okazję do poznania przyrodniego brata. Mason jest arogancki, zbuntowany i niebezpieczny i już na początku ich znajomości robi wszystko, aby zniechęcić do siebie nową siostrę. Za jego zachowaniem kryje się jednak tajemnica, o której żaden ze znajomych Masona, a tym bardziej on sam, nie chce mówić. To zachowanie podsyca ciekawość Addison, która postanawia odkryć prawdę. Miesiąc miodowy matki i ojczyma, podczas którego zostaje w domu sama z bratem, jest ku temu doskonałą okazją. Próby dotarcia do chłopaka sprawiają, że początkowa niechęć ustępuje miejsca zupełnie przeciwnym uczuciom.
W powieści Katarzyny Piątek mamy wszystko to, co w każdej innej historii tego typu, począwszy chociażby od cyklu o Chrisianie Greyu. Jest chłopak, już na początku znajomości przejawiający agresywne zachowania, które powinny zdyskwalifikować go w oczach całego otoczenia. Jest też dziewczyna, która, pełna szlachetności ale i przekory, postanawia się do niego zbliżyć, całkowicie ignorując ogromną czerwoną lampkę, którą jest jego zachowanie. Jest też tajemnica, wydarzenie z przeszłości, które, nie wiedzieć czemu, stanowi usprawiedliwienie niedopuszczalnego zachowania chłopaka. Ta powieść ma jednak coś jeszcze. Dotyka bowiem poważnego tematu, całkowicie go trywializując.
Świat wykreowany przez Katarzynę Piątek jest zupełnie niewiarygodny. Zachowania stworzonych przez nią bohaterów, nawet tych dorosłych, są irracjonalne i nielogiczne. Autorka karze nam wierzyć w to, że całe otoczenie dwudziestoletniego chłopaka bezczynnie patrzy na to, jak zatraca się on w nałogu, jeszcze mu w tym pomagając. Karze nam wierzyć, że najbardziej wpływowy diler narkotykowy w mieście zachowuje się niczym dobroduszny wujek. Wreszcie, karze nam wierzyć, że jedna dziewczyna jest w stanie w ciągu kilku tygodni zmienić zachowanie chłopaka, choć wcześniej nikomu z jego znajomych się to nie udało. Naiwność, jaką odznacza się powieść Katarzyny Piątek, jest wręcz niewiarygodna. W życiu jej bohaterów wszystko jest w gruncie rzeczy łatwe a każdy problem da się rozwiązać rozmową.
Akcja powieści toczy się bardzo szybko. Wiele scen i wątków, które mogłyby zostać rozwinięte, jest pomijanych na rzecz dialogów. Dzięki temu lektura nie zajmuje wiele czasu, ale też nie pozwala wgłębić się w fabułę i w pełni w nią zaangażować. Same dialogi zaś bywają infantylne i trudno momentami uwierzyć, że słowa wychodzą z ust dziewiętnastolatków. Bywa, że niektóre użyte w wypowiedziach zwroty całkowicie burzą nastrój sceny. W efekcie występuje ogromny dysonans pomiędzy tym, jakie problemy porusza książka, a językiem i sposobem, w jaki bohaterowie o nich rozmawiają.
Bodaj najmocniejszym punktem książki jest jej główna bohaterka. Chociaż z jej ust niekiedy wychodzą naiwne kwestie, a całe jej zachowanie bywa niespójne, to jednak nie można jej odmówić charakteru, w którym na pierwszy plan wysuwają się uszczypliowść, ciekawość i nieustępliwość. Cięty język, dzięki któremu potrafi kierować zgryźliwe riposty do tych, którzy zajdą jej za skórę, wywołuje uśmiech. Miło jest zobaczyć wreszcie bohaterkę, która nie jest szarą myszką i potrafi odgryźć się innym.
Choć autorka próbowała poruszyć trudny temat uzależnienia od narkotyków, zrobiła to dość nieudolnie, tylko spłycając poważny problem. Wydaje się, że wystarczy już tego typu książek na rynku wydawniczym, a nastolatki zasługują na coś więcej, niż miałcy bohaterowie i prosta fabuła kręcąca się wokół romansu. Mogłaby to być pouczająca powieść o trudzie walki z nałogiem i niemożnością poradzenia sobie z poczuciem winy, gdyby tylko autorka poświęciła tym aspektom więcej uwagi, odsuwając na bok wątek romansowy. Niestety, tak się nie stało, przez co „Pozwól mi spłonąć” to jedynie kolejna banalna powieść dla nastolatków.