Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Bielmo. Niezwykły Przypadek Edgara Allana Poe

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Bielmo. Niezwykły Przypadek Edgara Allana Poe | Autor: Louis Bayard

Wybierz opinię:

AdamTS

  - Dlaczego [spośród tylu innych kadetów] wybrał pan mnie? – spytał Poe.
- Bo wiedziałem, że dopóki pozostanie pan po mojej stronie, nie dostrzeże pan prawdy – odparł Landor.

 

Umieszczanie znanych z historii postaci w gronie bohaterów fikcyjnych opowieści nie jest niczym niezwykłym i ma swoją bardzo bogatą już tradycję. Podobnie zresztą rzecz ma się z fikcyjnymi bohaterami powieści, które weszły do umownego kanonu i na stałe zapisały się w zbiorowej pamięci konsumentów szeroko pojętej kultury. Czyni tak wielu autorów powieści osadzonych w realiach minionych epok, ale Louis Bayard uczynił z tego niemal punkt rozpoznawczy swojej twórczości. Przykładowo, w wiktoriańskim thrillerze Mr Timothy pojawia się Timothy „Tiny Tim” Crachit, znany szerszemu gronu odbiorców z Opowieści wigilijnej Dickensa,wNocnej szkole grupa elżbietańskich pisarzy i uczonych, awCzarnej wieżyniejakiEugeneFrancoisVidocq, którym inspirowali się m.in. Wiktor Hugo i Edgar Allan Poe. Właśnie ten ostatni odgrywa niepoślednią rolę w innej - zekranizowanej niedawno – powieści BayardaBielmo. Formalnie głównym bohaterem powieści jest detektyw AugustusLandor, ale rozwój wypadków i podtytuł powieści - Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe – nie pozostawiają wątpliwości, kto gra w tym wszystkim pierwsze skrzypce.

 

Trzymając się terminologii muzycznej i wspomnianych wyżej skrzypiec można rzec, że Bayard subtelnie i stopniowo wprowadza je w kompozycję utworu. Od ciszy, przez pojedyncze wpierw akcenty rozsiane tu i ówdzie po partyturze aż po wyrazisty finał, w którym Poe skupia na sobie całą uwagę słuchaczy – czytelników.

 

Uważam, że warto nadmienić, że Edgar Allan Poe urodził się i spędził znaczną część życia w Massachusetts, które wraz z Maine, New Hampshire, Vermont, Rhode Island i Connecticut tworzy Nową Anglię, a to miejsce doprawdy wyjątkowe. Przeczytałem gdzieś opinię, że tam właśnie bije czarne serce wszechświata i w pełni się z nią zgadzam. Wystarczy przypomnieć sobie gdzie leży słynne Salem, z jakim miejscem kojarzy się LizzieBorned, jakie wydarzenie zainspirowały Poe’go do napisania Zagłady domu Usherów albo gdzie urodzili się i gdzie toczy się akcja większości powieści takich autorów jak H.P. Lovecraft czy Stephen King.

 

Wprawdzie West Point w stanie Nowy Jork gdzie Bayard umieścił akcję Bielma to już nie geograficzna Nowa Anglia, ale leży raptem 50 mil od granicy Connecticut i bicie „czarnego serca wszechświata” jest mocno wyczuwalne w całej tej historii. Wszak niespełna dekadę przed wydarzeniami opisanymi w Bielmie po okolicy grasował powołany do życie przez Washingtona Irvinga Galopujący Heseńczyk, znany szerzej jako Jeździec bez głowy, a od XVII wieku okolice West Point niepokoiła niejaka Katherine van Wyler, nakreślona piórem Thomasa Olde Heuvelta. Naprawdę trudno wybrać lepszą okolicę dla mrocznej czytelniczej podróży, w jaką zabiera nas Louis Bayard.

 

Późną jesienią 1830 roku, blisko cztery dekady przed wojną, która na zawsze odmieni dawne brytyjskie kolonie w Ameryce Północnej, nad rzeką Hudson znaleziono wisielca. Denat okazał się być jednym z kadetów Akademii Wojskowej w West Point. Teza o samobójstwie upadła dosyć szybko ze względu na nie dające się pominąć okoliczności, z których najbardziej spektakularną było pozbawienie zwłok serca. W celu szybkiego rozwikłania sprawy i uniknięcia niepotrzebnego rozgłosu, władze Akademii wzywają emerytowanego detektywa, wspomnianego już Augustusa Landora. Nieszczególnie zachwycony ultimatum postawionym mu przez Akademię Landorz niejakimi oporami przystępuje do śledztwa, do którego wkrótce wciągajednego z kadetów, początkującego poetę Edgara Allana Poe. Oczywiście dochodzenie idzie jak po grudzie, a były konstabl nowojorskiej policji i jego pomocnik natykają się co i rusz na kolejne mroczne tajemnice West Point i związanych z uczelnią ludzi. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, rzeczy a zwłaszcza ludzie, nie są takimi jakimi wydają się być.

 

Ostatnia rzecz, jaką mógłbym napisać o wspólnej pracy Landora i Poe, to że za ich przyczyną „śledztwo ruszyło z kopyta”. Co to, to nie. Obaj panowie obdarzeni zostali przez autora umiłowaniem do szczegółów i detali i obaj równo wyznają zasadę, że co „nagle to po diable”. Co bardziej porywczy czytelnicy pewnie zgodziliby się z niezadowoleniem zainteresowanych jak najszybszym wyjaśnieniem sprawy władz akademii i z ich uwagami zarzucającymi Landorowi – najdelikatniej mówiąc -opieszałość.

 

Autor zdecydowanie jednak „trzyma stronę” śledczych i ani myśli podkręcać tempa opowieści. Ba, tu i ówdzie pozwala nam zapoznać się z „próbkami poetyckiego talentu” Edgara Allana – nomen omen - Poe. Dla jednych to nieśpieszne tempo będzie zaletą i okazją do smakowania przesiąkniętej grozą,zbrodnią i ludzką nieprawością historii, inni pewnie będą znużeni pewną tejże historii rozwlekłością. Bayard stosuje ciekawy zabieg narracyjny, mianowicie spoglądamy na rozwijającą się akcję z dwóch perspektyw. Opowieści Augustusa Landora przeplatają się ze Sprawozdaniami Edgara A. Poego dla Augustusa Landora. I tak od 27 października do 19 grudnia 1830 roku, z małym suplementem od konstabla Landora obejmującym kilka następnych miesięcy. Czy to udany zabieg? Mnie to nie przeszkadzało. Te przeplatające się opowieści ciekawie pokazywały skomplikowaną dosyć więź budującą się pomiędzy prowadzącymi dochodzenie mężczyznami. Bardziej niż tempo, liczył się specyficzny mroczny klimat i naprawdę dająca się wyczuć bliskość bijącego opodal „czarnego serca wszechświata”.

 

Z perspektywy całości można by uciec się do opinii, że to opowieść kryminalna jakich wiele. I gdyby pozbawić ją stylowych ozdobników, równie dobrze mogłaby toczyć się w dowolnym miejscu i w dowolnym czasie, bo opowiada o rzeczach, uczuciach i emocjach uniwersalnych i tak starych jak rodzaj ludzki. Zawiść, miłość, obojętność, zemsta… a do tego od wieków znane a tak często ignorowane prawdy: nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, nie mów fałszywego świadectwa…Louis Bayard podąża utartymi ścieżkami. Nie „odkrywa Ameryki”, nie epatuje okrucieństwem, nie dokonuje przełomu w dziedzinie kryminałów czy powieści detektywistycznych, nie sili się nawet na jakąś spektakularną intrygę, choć efekt zaskoczenia będzie towarzyszył zapewne większości czytelników, którzy dobrną do końca opowieści, a mimo to Bielmo pozostaje w pamięci. Być może dzięki ciekawej parze detektywów, być może dzięki XIX-wiecznej konwencji, a może po prostu dzięki temu, że to nieźle napisana i trzymająca w napięciu opowieśćo tym, czym jest prawda, o winie i o karze, i o drzemiącym gdzieś w każdym człowieku poczuciu sprawiedliwości.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial