Pyciaaa
-
Kilka miesięcy temu zagraniczne book media ogarnął istny szał, który z początkiem marca pojawił się również w Polsce. O najnowszej książce autorstwa R. F. Kuang mówiło się nieprzerwanie, zarówno w superlatywach, jak i negatywach. Niektórzy pokochali opowieść, inni nie mogli zrozumieć jej fenomenu. Niezaprzeczalnie jednak Babel, czyli o konieczności przemocy. Tajna historia rewolucji oksfordzkich tłumaczy stał się bestsellerem na całym świecie.
Robin Swift pochodzi z Kantonu w Chinach, lecz wychowany został w Anglii przez brytyjskiego naukowca i lingwistę – Richarda Lovella. Chłopak całe życie był przygotowywany, by wstąpić do sławnego oksfordzkiego instytutu Babel. Tam, jako osoba znająca kilka języków, mógłby zająć się pracą ze słowem, a następnie – srebrem. Los ma dla niego jednak inne plany. Robin niespodziewanie natyka się na złodziei, spośród których jeden jest do niego ogromnie podobny. Spotkanie to zmienia wszystko w życiu młodego studenta i sprawia, że musi on z innej perspektywy spojrzeć na problemy do tej pory dla niego mało ważne.
Po przeczytaniu powieści z łatwością mogę wyobrazić sobie, dlaczego publikowane były tak skrajne opinie na jej temat. Babel nie to nie powieść dla każdego. W gruncie rzeczy to powolna i jednocześnie brutalna opowieść o tym, jak wyglądał kolonializm z perspektywy osób w temat zaangażowany. Kuang jednakże nie poprzestaje jedynie na tym jednym wątku. Idzie o krok dalej – nie przedstawia perspektywy zwykłego, szarego obywatela krajów kolonizowanych, lecz punkt widzenia osób wychowanych w wśród brytyjskiej socjety.
Zarówno Robin, jak i jego koledzy z instytutu, to w większości ludzie urodzeni w odległych częściach świata, aczkolwiek wychowani jak Anglicy. Z jednej strony przez całe życie spotykali się z rasistowskimi komentarzami. Wyróżniali się na ulicy. Znosili czasami zaciekawione, częściej niechętne spojrzenia Brytyjczyków. Jednocześnie jednak od dzieciństwa cieszyli się szeregiem przywilejów, z których nie zawsze zdawali sobie sprawę. W instytucie zaś otrzymali mieszkanie, stypendium czy służbę. To jeden z powodów, dla których decyzja o tym, do którego ze światów przynależą , nie jest prosta. Przez to bohaterowie często podejmują decyzje dla czytelników nie do końca zrozumiałe. Empatia miesza się z samolubnymi wyborami. Wola życia w wygodzie z pragnieniem wyzwolenia nie tylko dla siebie, lecz także wszystkich uciśnionych.
Ponadto Kuang podejmuje nie tylko problemy kolonializmu i rasizmu. Pierwsza część powieści przepełniona jest rozważaniami komparatystycznymi na temat języka i jego sprawczej mocy. Często odnosi się do współcześnie już dobrze znanych teorii związanych z przekładem. W dalszej części książki porusza między innymi problem niewolnictwa oraz palenia opium. Często przy tym odnosi się do historii Chin i Anglii. Wszystko to może sprawiać trudność podczas lektury. Nie każdego tematyka będzie interesowała; nie każdy dostrzeże piękno tej opowieści. Mocno rozczarowane mogą poczuć się zwłaszcza osoby, które liczyły na powieść fantastyczną z wartko płynącą, dynamiczną akcją. W powieści bowiem tego nie znajdą.
Nie znaczy to jednak, że powieść czyta się z trudem. Autorka sprawnie operuje słowami, dzięki czemu przez historię po prostu się płynie. Na przeczytanie całości jednak potrzeba czasu, Babel bowiem jest wielowarstwowy, absorbujący i zmuszający do myślenia. W pewnym stopniu kojarzy mi się z Niewidzialnym życiem Addie Larue – obie historie zostały przepięknie napisane i zmuszają do refleksji; przez obie się płynie, a jednocześnie po przeczytaniu pozostaje pewnego rodzaju niepokój.
Brak mi słów, by opisać, jak niezwykłą książką okazał się Babel. Rebecca F. Kuang ubrała w słowa dylematy moralne. Charakterom nadała nieoczywiste, niejednoznaczne rysy. Na tle wydarzeń historycznych przedstawiła fikcyjną historię, która mogła mieć miejsce naprawdę. Babel to opowieść mądra i brutalna, szczera i refleksyjna, piękna i okrutna. To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w całym moim życiu.