Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Na Rozdrożach

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Na Rozdrożach | Autor: Sylvain Prudhomme

Wybierz opinię:

Doris

       Pisarz, mężczyzna wkraczający w półmetek życia. Samotny. Zmęczony Paryżem, gdzie rozmienia się na drobne, podczas gdy dni uciekają. Pragnie zacząć wszystko od nowa, zwolnić, dać losowi szansę, by go zaskoczył. „Podoba mi się, a zarazem przeraża mnie idea smugi cienia. Niewidzialnej granicy przekraczanej mniej więcej w połowie życia, za którą przestajemy się stawać: po prostu jesteśmy.”

 

       Pech to czy szczęśliwy traf, że w miasteczku, do którego przenosi się w nadziei na odmianę, spotyka autostopowicza. To ktoś bliski z dalekiej przeszłości. To z nim nasz bohater za młodu podróżował, to jego apetyt na życie i czerpanie garściami z jego bogactw podziwiał, sam, pisarz skupiony nad kartką papieru, niezdolny do takiego tempa i zaangażowania. Teraz dawny przyjaciel wkracza w życie naszego bohatera z impetem, a wraz z nim Marie i kilkuletni Agustin. To wszystko zmieni, zrujnuje i poukłada w nowym porządku, choć na początku nikt jeszcze się tego nie spodziewa.

 

       Zderzenie z przeszłością, spojrzenie na siebie oczami innych, uczuciowy galimatias… życie obu mężczyzn zdaje się być już ułożone, idzie utartym szlakiem. Autostopowicz co pewien czas ulega pragnieniu zmiany, które wzbiera w nim, narasta i po prostu nie da się z nim walczyć. Musi ruszyć w podróż. Wychodzi więc na drogę i podnosi kciuk w górę, by udać się byle gdzie, aby do przodu. Rozmowy z przypadkowymi ludźmi mają dla niego odświeżające znaczenie, ubogacają go, darowują wspomnienia, uwiarygodnione na zbieranych polaroidach. Jak może czuć się z tym Marie?

 

       Zaczynamy dostrzegać , że niemal każdy z ludzi czegoś innego pragnie od życia i ta różnorodność jest przytłaczająca, nie do ogarnięcia i niekiedy nie do zrozumienia. Autostopowicz jeździ, by gromadzić wrażenia, kolekcjonować osoby, które poznał, spojrzeć szerzej na świat, zmienić perspektywę, zmierzyć się z trudnościami. Coś gna go przed siebie, coraz częściej, na coraz dłużej… nuda, pragnienie ucieczki, chęć wykorzystania każdej minuty życia… Jeanne natomiast mówi: „Sama mam dość poznawania. Przez całe życie ciągle tylko poznaję. Marzę żeby widywać już tylko tych, których kocham. Naprawdę ich widzieć.” Nie nam oceniać, które podejście jest słuszne, pozostaje tylko zgodzić się na ich mnogość i równoprawność. Widocznie tak już musi być, że jeden człowiek czuje się spełniony mając garstkę bliskich przy sobie, inny zaś, dręczony ciągłym niepokojem, przemierza tysiące kilometrów w poszukiwaniu sensu życia, ciągle jednak może pustkę wewnętrzną mierzyć pustkometrem i braknie mu skali.

 

       Proza Prudhomme`a jest niesamowicie wnikliwa. Przyglądając się jednemu zjawisku, widzi zwykle o wiele więcej, przekuwa je w moralitet, wywodzi z niego uniwersalne uogólnienia. Czyni to płynnie, jakby od niechcenia, jakby te wszystkie skojarzenia, które gromadzi po drodze i te mentalne wędrówki rozumiane były same przez się, po prostu wynikały z siebie wzajemnie. I tak też, bez najmniejszego wysiłku, swobodnie dajemy mu się uwodzić. Jego przenikliwości, szerokokątnemu widzeniu, a także elegancji. Ten tekst jest po prostu piękny, spokojny, nieśpiesznie się rozwijający i estetycznie w każdym calu dopracowany. Jak ten fragment czarowny, w którym Prudhomme pisze „O tym dziwnym zjawisku, jakim jest noc, zwykły brak światła, który mimo wszystko istnieje mocno, wypełnia wszystko niezwykle namacalną obecnością. Stanowi żywioł, nie jest nieobecnością, tylko obecnością, płynem, filtrem nałożonym na rzeczywistość.” Zdania rozpościerają się przed nami niewymuszenie, odkrywając, ku naszemu zaskoczeniu, swoje drugie i trzecie znaczenie, sięgając głęboko w omawianą materię, odsłaniając niewidoczne na pierwszy rzut oka niuanse. Nie chce się nam przyśpieszać procesu czytania, pragniemy, tak w nim zanurzeni, trwać sobie jak najdłużej, jest nam tak po prostu dobrze. Przeczuwamy, że sytuacja naszych bohaterów musi się skomplikować, nawet bardzo zapętlić, że sami wyzywają los i wkrótce nieuchronnie coś się wydarzy.

 

       Ale czekamy na to bez niepokoju, podobnie jak oni, poddając się atmosferze lekkiego flirtu i prowokacji. Niewielu potrafi tak pisać, tak budować klimat i napięcie, tak mądrze i cierpliwie opowiadać świat i kreślić ludzi w nim. Prudhomme wnika bez wysiłku do wnętrza ludzkiej duszy i wydeptuje w niej ścieżki, szuka, porównuje, nie powodując weń zamieszania, nie burząc gwałtownie równowagi, bardziej przyglądając się i wskazując wszelkie niezgodności i niedopasowania. Bo, szczerze mówiąc, wszyscy boimy się takich inwentaryzacji, unikamy podsumowań, by nie wyszło nam wielkie manko bez pokrycia.

 

       Tylu nas jest, każdy osobny, inny i tak samo ważny. Pięknie się różnimy i wspaniale uzupełniamy, by świat mógł stać się niespodzianką, zaskoczeniem. Każda z osób napotkanych przez autostopowicza w trakcie jego wędrówek jest interesująca na swój sposób, ma swoją historię, „opowiadał mi o swoich kierowcach. Gadułach. Pieniaczach. Filozofach. Niecierpliwych. Spokojnych.” Dochodzę do wniosku, że wszelkie działania autostopowicza były świadome, z góry przemyślane. Nie chciał nikogo skrzywdzić. Intuicja podpowiadała mu, że puste miejsce, jakie po sobie zostawi może wypełnić ktoś inny. Czekał tylko na właściwy moment, by odejść, powoli oswajał wszystkich z tym faktem. Trudno powiedzieć czyje życie jest tym prawdziwym, tą upragnioną esencją. Dla każdego oznacza ona coś innego. Sacha, autostopowicz, Marie… relacje miedzy tą trójką ewoluują, co oni przyjmują z coraz większym zrozumieniem i pogodą. Gdy się kocha, pragnie się dać szczęście. Zaczynamy to rozumieć.

 

       Sylvain Prudhomme napisał wspaniałą powieść drogi, w której bohaterowie podróżują dosłownie, przemierzając przestrzeń, zjeżdżając autostrady i bezdroża Francji. Jednocześnie zaś wędrują w głąb siebie, starając się zrozumieć własne pragnienia i żyć pełniej. W trakcie tego niełatwego procesu modyfikują swoje życie, sami tym bezbrzeżnie zdumieni. To opowieść o człowieku i o całej złożoności jego natury, a także o potrzebie bliskości i szukaniu własnego, indywidualnego sposobu jej zaspokojenia. Wiele w nas wspólnego i tyle samo, o ile nie więcej, różnic. To „niesamowite, że ludzie mieszkają wszędzie. Że wszędzie jednoczy ich ogień. Że wszędzie pod niebem obserwują gwiazdy, szukają Oriona, znajdują go nad głowami.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial