Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Złodzieje. Co Okrada Nas Z Uwagi

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Złodzieje. Co Okrada Nas Z Uwagi | Autor: Johann Hari

Wybierz opinię:

atypowy

  Jest to książka, która powinna być obowiązkową lekturą w szkołach. Każdy powinien się skonfrontować z opisywanym tu problemem. Ponieważ, po prawdzie, to o czym pisze Johann Hari dotyczy wszystkich z nas. Jesteśmy notorycznie okradani i nic z tym nie robimy. Bynajmniej! Jest wręcz odwrotnie – sami dostarczamy niezbędnych informacji największym na rynku złodziejom, aby tym skuteczniej okradali nas z naszej uwagi!

 

Nie jest to bicie piany. Autor nie robi wideł z igły. Przedstawia rzetelne badania, które pokazują to co ciężko jest przeoczyć, jeśli uda się nam oderwać wzrok od ekranów – jesteśmy na równi pochyłej jeśli chodzi o zdolność skupiania naszej uwagi. Szczycimy się jej podzielnością, ale tak naprawdę nie rozumiemy mechanizmów działania naszego mózgu, dlatego też nie dostrzegamy jak wielką cenę przychodzi nam płacić za to w jaki sposób żyjemy.

 

Mimo, że książka ta bardzo mnie interesowała i naprawdę wciągnęła, to czytałem ją rekordowo długo. Tłumaczę to tym, że zwyczajnie ciężko było mi się konfrontować z jej treścią, i widzieć co stronę jak łatwo ulegam manipulacjom w moim życiu. Oddaję swoją prywatność „za miskę soczewicy”. Jeśli podejdziecie do lektury tej książki z otwartą głową – prawdopodobnie wielokrotnie będziecie zawstydzeni. Ale gdy pieką nas uszy, jest szansa by coś jeszcze w naszym życiu zmienić. Jestem przekonany, że podstawowym celem jaki przyświecał Johannowi Hariemu, było właśnie to - by choć część czytelników podjęła walkę o odzyskanie siebie i tak bezkarnie rozkradanej uwagi.

 

Johann Hari zaprasza nas w podróż. Sam zjeździł cały świat, spotykając się z najróżniejszymi autorytetami badawczymi oraz osobami stojącymi za nowymi technologiami. Zebrał pokaźną ilość danych, które nie pozostawiają nam cienia wątpliwości, że naprawdę jesteśmy okradani z uwagi. Demaskuje na łamach swojej książki największych złodziei, a nawet spokojnie się z nimi spotyka i rozmawia. Coś w tym jest, że najbliżsi twórców np. Instagrama nie korzystają z tej aplikacji. Po prostu wiedzą jak zostały zaprojektowane poszczególne narzędzia – by zrobić z naszego umysłu sieczkę.

 

Jednak podróż, w którą zabiera nas autor nie dotyczy tylko i wyłącznie spotkań z autorytetami w opisywanej dziedzinie. Dotyczy ona przede wszystkim opowieści o jego osobistym doświadczeniu, kiedy to postanowił zrobić sobie całkowity detoks od Internetu. Ten eksperyment oraz przyczyny, które go do tego skłoniły, opisane są bardzo dokładnie w pierwszej części książki.

 

Trzeba oddać Johannowi Hariemu, że ma świetne poczucie humoru, dzięki któremu potrafi przekazać nam nawet suche dane w taki sposób, że ciężko oderwać się od lektury. Czytając tą książkę non-stop coś sobie notowałem i rozmawiałem ze znajomymi o wszystkim czego się z niej dowiedziałem. A było tego naprawdę dużo.

 

W dalszej części książki autor coraz bardziej odsłania swoje dość radykalne poglądy, które zdecydowanie stawiają go po lewej stronie sceny politycznej. Momentami część ta stawała się dla mnie ciężkostrawna, ale nie przeszkadza mi to ocenić tej książki bardzo wysoko i szczerze wszystkich zachęcać do tego by zapoznać się z wielką pracą jaką wykonał Johann Hari. Przede wszystkim jednak zebrał się na odwagę by pisać o rzeczach niełatwych do przyjęcia. Jesteśmy zbyt łatwowierni i dajemy się wykorzystywać tym, którzy swoje nieczyste intencje potrafią opakować w taki sposób, że wręcz prosimy się o grabież.

 

To nie tak, że autor atakuje kogokolwiek z nas. Raczej odważył się opisać swoje własne doświadczenie, które prawdopodobnie okaże się bardzo tożsame z Twoimi myślami. Zastanów się czy nie mógłbyś się podpisać pod takim wyznaniem?

 

„– Docierało do mnie, że jakoś nie potrafię kontrolować tego, jak korzystam z internetu. Łapałem się na tym, że bezmyślnie godzinami śledzę w mediach społecznościowych najdrobniejsze wzmianki o takich wydarzeniach jak wybory prezydenckie w USA, nic tym nie osiągając. Odbijało się to nie tylko na mnie jako na rodzicu, ale też na mojej pracy naukowej. Zdałem sobie sprawę z tego, że moja praca poniekąd polega na tym, że myślę inaczej niż wszyscy. Przebywałem jednak w środowisku, w którym otrzymywałem te same informacje co każdy i myślałem o tych samych rzeczach co inni”.

Ten detoks od sieci wiele dał autorowi. Ale też owocował niezbyt przyjemną autorefleksją:

 

„Czułem się tak, jakby wszędzie otaczali mnie ludzie nastawieni na nadawanie, nie na odbiór. Przyszła mi nagle do głowy myśl, że narcyzm jest deformacją uwagi, co przejawia się wtedy, gdy kieruje się ją tylko na siebie i swoje ego. Nie mówię tego z poczuciem wyższości. Wstyd mi opisywać, co sobie uświadomiłem w tamtym tygodniu, gdy najmocniej zatęskniłem za internetem. W moim normalnym życiu codziennie – czasami kilka razy dziennie – zaglądałbym na Twittera i Instagram, sprawdzając, ilu mam followersów. Nie interesowałyby mnie aktualności, inne informacje czy plotki, lecz jedynie moje statystyki. Jeżeli liczby by się zwiększyły, cieszyłbym się niczym owładnięty obsesją posiadania pieniędzy sknera, który sprawdziwszy stan swoich akcji, odkrył, że od poprzedniego dnia troszeczkę się wzbogacił. To tak jakbym mówił sobie: „Widzisz? Obserwuje cię coraz więcej ludzi. Liczysz się”. Nie brakowało mi tego, co mają do powiedzenia. Odczuwałem brak samych liczb i poczucia tego, że one rosną.”

 

Ta książka to alarm. Nie dzieje się dobrze. I nie są to wydumki przewrażliwionego, rozhisteryzowanego socjologa. Wiele danych przytaczanych w tej książce jest zatrważających. Ignorujemy nasze potrzeby. Nie przywiązujemy wagi do sygnałów jakie wysyła nam nasze ciało. A potem dziwimy się, że ciężko jest nam skupić się na czymkolwiek przez dłuższą chwilę. To wszystko jednak jest pokłosiem naszych codziennych decyzji. Kiedy ostatnio dobrze się wyspałeś?

 

„Dzisiaj czterdzieści procent Amerykanów chronicznie nie dosypia, dostarczając organizmowi mniej niż wynosi niezbędne minimum, czyli siedem godzin snu na noc. W Wielkiej Brytanii, co niewiarygodne, dwadzieścia trzy procent osób sypia po mniej niż pięć godzin. Jedynie piętnaście procent z nas po obudzeniu czuje się rześko. To nowe zjawisko. Od 1942 roku przeciętna ilość przesypianego czasu skróciła się o godzinę. W ciągu minionego stulecia dzieciom ubyło średnio osiemdziesiąt pięć minut snu. Naukowa debata na temat precyzyjnego określenia skali naszej utraty snu wciąż się toczy, ale Nationa lSleep Foundation obliczyła, że długość naszego snu zmalała przez zaledwie sto lat o dwadzieścia procent.”

 

„Po dwóch nieprzespanych nocach każdy się rozlatuje, może też dojść do tego, gdy sypia się po cztery lub pięć godzin i ciągnie się to przez parę tygodni. Jego słowa coś mi przypomniały: na skraju takiego stanu żyje czterdzieści procent nas.”

 

„Dlatego wszyscy żyjemy w pośpiechu, wszyscy jesteśmy impulsywni, a za kółkiem łatwo wpadamy w złość. Widać to wszędzie wokoło… Przebadano to i dowiedziono laboratoryjnie: człowiek sądzi, że myśli jasno, ale tak nie jest. O wiele mniej jasno, niż mógłby to robić… Kiedy śpimy lepiej, mnóstwa problemów ubywa… choćby tych z zaburzeniami nastroju, otyłością czy koncentracją… Mnóstwo szkód jest wówczas naprawianych.”

 

Mógłbym przytoczyć tu wiele fragmentów z tej książki, ale zamiast tego po prostu zachęcam Was, abyście po nią sięgnęli. Ona naprawdę jest warta naszej uwagi. Niech nas zmusi do refleksji.

 

Na mnie już mocno wpłynęła. Sprawiła, że odechciało mi się korzystać z mediów społecznościowych. Poświęcam za to więcej czasu na regularny sen i już widzę tego pozytywne efekty. To naprawdę ważna i potrzebna książka!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial