żuczek75
-
Czy pamiętacie czasy przełomu lat 80. i 90. XX wieku? Czas wielkich przemian społecznych i gospodarczych w Europie Wschodniej. A jednocześnie czas, kiedy zmieniało się nasze codzienne życie.
Sebastian Markiewicz urodził się w 1978 roku i przedstawia swoje doświadczenia z dzieciństwa u schyłku PRLu w postaci dwunastu miniatur. Jeśli czytelnik pamięta tamte lata, z przyjemnością odkurzy w pamięci rozrywki dzieciaków z komunistycznych podwórek – grę w nogę, ale też w kapsle czy gumę, podróże Ikarusem tudzież smak pierwszych zapiekanek. Autor przypomina nam obrazy ciasnych mieszkań z wielkiej płyty zamieszkiwanych przed dwa, a nawet trzy pokolenia oraz „braci mniejszych”. Ukazuje sąsiedzkie relacje w domach z betonu. A nad tymi obrazami unosi się opar wszechobecnego alkoholu i papierosowego dymu.
Wspomnienia Sebastiana Markiewicza są bardzo osobiste i wiarygodne. Co wato podkreślić, nie ma tu żadnego patosu ani analizy ważnych przemian politycznych. Chłopaków z podwórka nie obchodziły takie rzeczy. Ważne były mecze, zwłaszcza te wyjazdowe oraz wakacje na wsi, nawet jeśli ta wieś leżała pięć kilometrów od rogatek miasta. Pierwsze eksperymenty z używkami budziły wiele emocji choć były to tylko papierosy i alkohol. Przejażdżki zepsutą motorynką czy syrenką, do której paliwo trzeba było dolewać podczas jazdy prosto z bidonu, to były dopiero przygody. Z czasem szczeniackie harce zastąpiły pierwsze miłości i ukradkowe pocałunki za krzakami podczas spacerów z psami. Autor zachowuje perspektywę podrostka i mistrzowsko odtwarza minione lata. Nie sili się na analizy, ckliwość czy liryzm. Pisze, jak było. Po prostu. Choć trzeba przyznać, że opisywany świat jest momentami wyjątkowo poetycki. Przyczynia się do tego duża dawka emocji jakimi Sebastian Markiewicz okrasza migawki z dzieciństwa.
Podejrzewam, że czytelnikom z młodszego pokolenia trudno wyobrazić sobie, dzieciństwo pozbawione telefonu i internetu. Dla nich miniatury Sebastiana Markiewicza mogą nie być aż tak porywające, jak dla mojego pokolenia. Dla mnie „Było. Nostalgicznie o czasach przełomu” to podróż sentymentalna do czasów dzieciństwa. Przypomnienie szczeniackich zabaw i problemów. Poza tymi scenami, które znalazłem w książce, w mojej głowie otworzył się skarbiec z dawno zapomnianymi historiami chłopaka z podrapanymi nogami, krzywo obciętą grzywką i zepsutą kanapką w tornistrze.
W pełni zgadzam się z bardzo trafnym stwierdzeniem autora: „Mieliśmy mniej, ale byliśmy bardziej”. Nie mieliśmy pieniędzy, wyszukanych zabawek, komórek i markowych ciuchów, ale mieliśmy wyobraźnię, kupę czasu i kumpli, z którymi nigdy się nie nudziliśmy. Trudne dzieciństwo zahartowało nas i nauczyło radzić sobie z przeciwnościami losu.
Warto wspomnieć, że wydanie tej książki było nagrodą w X edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Tutaj jestem” i zostało zasponsorowane przez Podlaski Instytut Kultury w Białymstoku.
„Było. Nostalgicznie o czasach przełomu” poznałem w formie audiobooka, który czytał Wojciech Masiak. Mimo, że to moje pierwsze spotkanie z tym lektorem, bardzo doceniam jego interpretację, która moim zdaniem przydaje książce dodatkowej wartości.
Audiobook do recenzji udostępniło Wydawnictwo Estymator.