Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pożałowania Godne Zwierzę

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Pożałowania Godne Zwierzę | Autor: Robin McLean

Wybierz opinię:

Doris

       Zachód Stanów Zjednoczonych, ciągnące się w nieskończoność tereny uprawne, rancza, ziemia, trawa, lasy, całe niezmierzone bogactwo natury obłaskawiane i ujarzmiane dzień po dniu przez człowieka. Na pierwszych stronach wita nas zapierający dech widok ludzkiego szpaleru wyłaniającego się z szarości dymu ze szlauchami trzymanymi w dłoniach. To coroczne wypalanie pastwisk: „Już od stu lat tak chodzą, w górę i w poprzek tych pól, wypasając ogień. I jeszcze sto kolejnych będą tłumić płomienie butami na szczytach wzgórz, a potem schodzić w dół zbocza i rozniecać kolejny ogień, aż całą dolinę wypełni czarny dym. Dzieciaki zawsze skakać będą przez płomienie. Rodzice zawsze będą je rugać – cóż za uporczywy znój – i do tego już od rana w piekielnym upale. Ci ludzie będą pili ze szlauchów i strumieni, a dym będzie unosił się pomiędzy wzgórzami, wymieszany z lepkością wiosennych kiełków i pąków, z łajnem na skórze, z nalotem na zębach.” Tutaj człowiek od zawsze siłuje się z naturą, to nie jest kraj dla słabych ludzi (w końcu Robin McLean okrzyknięto Cormackiem McCarthy`m w spódnicy) tylko dla twardzieli. Takimi też wydają się Ginny i Dan, para z wieloletnim już stażem małżeńskim, gdy ich poznajemy, zajętych trudnym porodem klaczy, uwalanych w jej krwi, we własnym pocie i rzucających do siebie niewybredne słowa. Bo nie dość, że Ginny zdradziła męża z sąsiadem, to w dodatku niczego nie żałuje. To nie może się dobrze skończyć…

 

        Z początku wydaje się, że wszystko jakoś „rozejdzie się po kościach”, ale napięcie zamiast opadać niebezpiecznie rośnie, a zaangażowanie wielu osób, rodziny, sąsiadów, sprowadza je na granicę wybuchu, zza której nie będzie już odwrotu dla nikogo. To emocjonalne rozedrganie zostało w powieści oddane rewelacyjnie, wibrujemy wraz z nim, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Jednocześnie w atmosferze wyczuwalna jest dziwna nuta jakiegoś kismet, które musi się wypełnić i z którego koniecznością godzą się wszystkie strony, wietrząc jego nieuchronność. Ostatnio z podobnym klimatem dusznego przeznaczenia, do którego zmierza cała historia spotkałam się w filmie Jane Campion „Psie pazury” i wówczas także wywarł na mnie piorunujące wrażenie.

 

       To powieść, w której dramatyczna teraźniejszość przeplata się z barwną, surową historią Dzikiego Zachodu oraz z jego swoistą, nigdzie indziej niespotykaną mitologią. Owo sprzęgnięcie jest tak nierozerwalne, że czasami trudno wyodrębnić każdy z tych wątków, a przeczucie mówi, że nawet nie powinno się tego próbować. Tutaj, jak nigdzie indziej, to co jest dzisiaj wyrosło na gruncie tego, co było kiedyś i do dzisiaj pokutuje w zbiorowej świadomości twardych i nieulękłych ranczerów. Pamięć o tym, jak jechali przez długie tygodnie wyładowanymi dobytkiem wozami ze Wschodu Stanów Zjednoczonych do tej ziemi obiecanej, w mleko i miód obfitującej. Ziemi, której każdą piędź musieli sami wykarczować, ciężką pracą doprowadzić, by rodziła plony, by odwdzięczyła się za ich trud, a także chronić ją przed tymi, którym ją zabrali siłą i podstępem. To tę ziemię oswoili i ukochali. Dlatego uważają, że sami najlepiej wiedzą, co jest dla nich dobre i mają prawo do zaprowadzenia takiego ładu i sprawiedliwości, jakie uważają za właściwe. Ich życie toczy się wśród natury i zgodnie z jej prawami, a obrońców prawa narzuconych przez rząd traktują jako zło konieczne. Muły, klacze, drób i ludzie są zależni nawzajem od siebie, a na tych położonych z dala od większych miast nadal dzikich terenach, trudno byłoby przeżyć bez sąsiedzkiego wsparcia. Lojalność zatem liczy się ponad wszystko, a sprzeniewierzenie się jej zasługuje na najwyższą karę.

 

       Zranione zwierzę może stać się dużo bardziej niebezpieczne niż się przypuszcza, szczególnie to tak kiedyś silne i pełne godności, jak na przykład niedźwiedź. Zauważcie, że wiele tutaj symboliki i metafory, przenoszącej codzienność na zupełnie inny, dużo wyższy poziom abstrakcji. „Niedźwiedziowi się to nie spodoba. Może ucieknie, a może nie. Jeśli go zranić, może schować się w swojej jaskini i lizać rany, ale może też ruszyć za Strzelcem.” W tej nieujarzmionej nigdy do końca krainie ludzie są blisko zwierząt i zarazem bliscy zwierzętom. Jednak jak się okazuje, w swoim bezinteresownym, na zimno wykalkulowanym okrucieństwie poszli już o wiele, wiele dalej…

 

       Powieść Robin McLean jest westernem, a więc gatunkiem w literaturze nader rzadkim, a stwarzającym ogromne możliwości zarówno kreacji wyrazistych bohaterów, jak też zawiązania emocjonującej akcji i roztoczenia przed nami dziewiczej w swej drapieżnej surowości scenerii. Autorka cały ten potencjał wykorzystała z naddatkiem. Świat, w który nas wprowadza jest gęsty od emocji, brniemy przez nie przebijając się z mozołem, aż do bólu, przez tę lepkość brudu i niegodziwości, w dodatku tak zimną i wyrachowaną. Ona jest jedna, poraniona na ciele i duszy, zakrwawiona, kulejąca, jednak nie tylko nie bezradna, nie potrzebująca litości, a silniejsza niż kiedykolwiek i jak nigdy dotąd zdesperowana. Ma przeciw sobie wielu, ale nie boi się, o nie, jest niczym ten Niedźwiedź z opowieści Babki. Na chłodno kalkuluje, skupiona obmyśla uważnie każdy swój kolejny krok, a oni nie mają pojęcia, czego się spodziewać. Jeszcze nie… Jedno jest pewne, powiedzenie „Piekło – na Boga – próżne jest na teraz, a wszystkie diabły zbiegły tu” nigdy lepiej nie opisywało żadnej rzeczywistości.

 

       Coraz silniej wyczuwalne uczucie zbliżającego się zagrożenia wisi nad bohaterami i wszyscy czują, że musi się dopełnić. Wędrują więc, tropią, przechodzą rwące strumienie i dalej przemierzają te ziemie, gdzie wcześniej nocowały „bizony i Rdzenni w swoich tipi albo innych budowlach, w których naprawdę mieszkali rdzenni mieszkańcy, o których już nigdy się nie dowiemy. Już minęli.” Nacisk kładziony na przemijalność wszystkiego, na znikanie starego, by na jego zrębach narodziło się nowe ma, być może, próbować ująć mocy jednostkowym wydarzeniom, czymże bowiem jest dramat jednostki wobec wieczności, wobec tysięcy lat przeszłych i tysięcy, które nadejdą…

 

       Zastanawiająca jest prezentowana tu czułość wobec zwierząt i dzieci, oznaczająca przecież wrażliwość, opiekuńczość i chęć zaoszczędzenia im cierpienia i lęku. Jakże więc możliwe było zarazem tak daleko posunięte, wyrachowane okrucieństwo wobec jednej ze swoich: siostry, żony, szwagierki, sąsiadki, skąd ta zajadła nienawiść, która każe ścigać ją w zapamiętaniu, by dokończyć to, co niedokończone?

 

       Robin McLean eksperymentuje ze słowem, wygina je na wszystkie strony, a ono się jej poddaje, raz tworząc wręcz naturalistyczne opisy wydzielin, wydalin, zniewolenia i destrukcji, innym zaś razem zniewalając poetycką metaforą czy też filozoficzną głębią refleksji. Słyszymy dialogi toczone przez bohaterów, ich monologi wewnętrzne bombardujące rozgorączkowane umysły, czytamy fragmenty poufnego dziennika, treść kartek pisanych przez zastępcę szeryfa do matki. Ale są także te mniej oczywiste treści, jak słowa szeptane przez Ginny do nieżyjącej Babki i jej niesłyszalne dla nikogo innego rady dawane w odpowiedzi, a także „mule” myśli i rozmowy między mułami, końmi i ludźmi. Zwierzęta są tu bowiem bohaterami równie uprawnionymi, co ludzie. W ten sposób widzimy sytuację z każdej możliwej strony i możemy lepiej ją zrozumieć, co zostało zwieńczone nadto czymś w rodzaju scenek z kolejnych odcinków serialu, gdzie perspektywa jest szerokokątna, a kamera, mająca też swoje do powiedzenia, rzuca jasne światło na jeszcze jednego, skrytego przed wzrokiem pozostałych, uczestnika tego dziwacznego polowania. Wśród nich bowiem wszyscy są zarówno tropiącymi, jak i tropionymi, z czego zdają sobie sprawę.

 

       Człowiek i przyroda istnieją tu w pełnej symbiozie, to całkowite zespolenie organizmów w próbie przetrwania. Można też upajać się wolnością na miarę tej pierwotnej, która jednak pozostawiła po sobie zaledwie cień. Ucieczka od „Wielkiego Nowoczesnego Teraz”, wiatr we włosach, przeczucie w sobie intuicji przodków, tych łowców i obrońców w starym, dobrym stylu… To ucieleśnienie mitu i legendy Dzikiego Zachodu, którą krew każdego Amerykanina tłoczy do serca i z powrotem, zatopiwszy w jej cząsteczkach marzenia o przygodzie, heroizmie i swobodzie, ten motyw jest w powieści niezwykle czytelny, w wielu fragmentach wręcz dominuje: „Gdzieś głęboko w ludziach było pragnienie zachodów księżyca, a nie pocztówek z zachodem księżyca(…)”

 

       Porównanie do prozy Cormacka McCarthy`ego nasuwa się niemal natychmiast. Jest ona podobnie brutalna, brudna, oszczędna w dosłownie opisywane emocje i motywacje, trzeba się ich domyślać z wielu rzucanych nam tropów i budować z nich mroczne, niepokojące sylwetki bohaterów. Nie można też pominąć wspólnego im zachwytu nad ogromem i złożonością dzikiej przyrody, wobec której człowiek staje w zadziwieniu i pokorze. Dodajmy do tego faulknerowską umiejętność prześwietlania duszy i umysłu, sięgnięcia tak głęboko pod powierzchnię wszystkich nałożonych przez lata masek, by ukazać ludzki brak skrupułów i samotność. Okaże się wtedy, że autorka sama sobie wywindowała poprzeczkę oczekiwań niesłychanie wysoko, jej debiut ani trochę nie wygląda debiutancko, a jeśli kolejne książki okażą się jeszcze lepsze, to rośnie nam prawdziwa gwiazda na firmamencie amerykańskiej literatury.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial