Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

W Sztucznym Świetle

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

W Sztucznym Świetle | Autor: Deniz Ohde

Wybierz opinię:

Doris

       „W sztucznym świetle” jest debiutem. Jednak wcale debiutu nie przypomina. To bardzo dojrzała i psychologicznie przenikliwa proza, która tym razem bada, obserwuje, jak brak poczucia bezpieczeństwa i poczucia własnej wartości, który bierze się z niepewności co do własnej tożsamości, wpływa na dzieciństwo i młodość, nie pozwala na snucie planów życiowych uwzględniających jakiekolwiek, nawet najmniejsze ambicje i każe zagubić się zarówno w sobie, jak i w świecie.

 

       Bohaterka mieszka z rodzicami, ojcem Niemcem i matką Turczynką, mając za sąsiadów niemiecką społeczność, przyjaźniąc się z dziećmi z miasteczka i nie zastanawiając się bliżej nad tym, czy wpisuje się w tenże krajobraz, czy też wyróżnia z niego, wzbudzając ciekawość, bądź też niechęć. Powody do zastanowienia pojawiają się dopiero, gdy rozpoczyna edukację szkolną i stopniowo, coraz częściej na miejsce bezpiecznej pewności wkradają się pytania. Dlaczegóż to jej odpowiedzi nie są nigdy wystarczająco dobre dla nauczycieli i co znaczy określenie „ciapata”?

 

       Rodzina nie przygotowała jej na takie przeżycia. Rodzina, która dźwiga na barkach zarówno pradziadka – oficera Wermachtu, jak i je dwie, matkę i córkę z wyraźnie widocznym na twarzy obcym, nienawistnym pochodzeniem, zamykając oczy na niewygodne fakty, mówi: jesteśmy Niemcami, ty jesteś Niemką. Niemniej jednak, jak sama się przekonuje, wiara w te słowa nie wystarcza, by okiełznać lęk i poczucie odsunięcia, poczucie jakiejś dziwnej przezroczystości, gdy ludzie, sąsiedzi, nauczyciele, koledzy, spoglądają przez ciebie na drugą stronę, jakby cię tutaj nie było, gdy akty ksenofobii mnożą się w szkole, gdy wokół słyszysz echa niedawnych ataków na ośrodki azylanckie, czując jednocześnie w nozdrzach smród spalenizny po samobójczym zamachu, jakiego kobieta z sąsiedztwa dokonała w kościele.

 

       Pewność siebie, poczucie własnej wartości, wynosi się z domu. Ale dom naszej bohaterki też jest inny i nie może dać jej tego, czego w nim nie ma, czyli odwagi. „Całe życie taty stanowiło jedną wielką czynność zastępczą.” Jego unikanie ludzi, milkliwość, przeradzająca się niespodziewanie w agresję, gromadzenie, w lęku przed niedostatkiem, rzeczy potrzebnych oraz kompletnie zbędnych w ilościach zmuszających do zwątpienia w zdrowy rozsądek. Wszystko to wymuszało raczej ostrożność i obawę aniżeli przywoływało moc zdobywania świata – „w mózgu zamiast obszaru odpowiedzialnego za zapamiętywanie słownictwa miałam ten odpowiedzialny za ciszę, za właściwość ciszy nastającej chwilę po tym, jak rozlegał się brzęk tłuczonego szkła.” I choć matka wyrażała ulgę, że frustracja męża odbija się tylko na przedmiotach, nie na ludziach, to i tak kobiety starały się chodzić, a raczej przemykać, na paluszkach. Ani szkoła, ani dom nie były schronieniem, „nasze mieszkanie było tajemnicą, której należało strzec, bo się jej wstydziliśmy.”

 

       Tak więc życie A., tak brzmiało jej tajemne imię, biegło szeptem i ukradkiem, ze spuszczonymi oczami, prześlizgiwało się mimo, w nadziei, że pozostanie niezauważone. Do połowy książki nawet nie znamy jej imienia, jakby było równie nieistotne, jak ona sama. Za taką się bowiem długo uważała. Później zaś poznajemy zaledwie jego pierwszą literę. Dużo czasu musiało upłynąć, by mogła zacząć wierzyć, że może podejść do matury i ma prawo studiować. Tak naprawdę wcześniej nie śmiała nawet wybiegać w przyszłość, wyobrażać jej sobie, marzyć…

 

       Żyła u boku dwóch mężczyzn, ojca i dziadka, którym do szczęścia wystarczała hałda rupieci i mocna rakia. Zawsze woleli zrobić swoje minimum, by potem zasiąść w fotelu, by wgapiać się bezmyślnie w ekran telewizora. A jednak jest to jedyny świat i jedyne osoby, które, oprócz matki darzy przywiązaniem , które są oswojone i należą do niej.

 

       To bardzo smutna historia, historia niemocy. To z nią właśnie zmaga się rodzina A. Żyje, ledwie ośmielając się oddychać, samotnie, zatrzaskując drzwi przed światem, wstydząc się pochodzenia, nie interesując się tym, co na zewnątrz, a po prawdzie, to i tym, co w domu też nie bardzo. Znikając pod górą śmieci, których ze względu na kompulsywne zbieractwo ojca nie sposób uprzątnąć i nie próbując sobie nawet wyobrazić, że jakakolwiek zmiana jest w ogóle możliwa. Wokół zaś widzimy tylko industrialny chłód i obojętność naznaczoną niechęcią.

 

       Zaciskamy pięści obserwując bezradność i apatię bohaterki, mamy ochotę ją popchnąć i sprowokować do działania. I gdy mówi: „Nie narodziłam się z piany, tylko z kurzu, rdzy i soli kuchennej unoszącej się w powietrzu i opadającej na dachy samochodów. Narodziłam się z kwaśnego smrodu spalarni odpadów, z łąk nad rzeką i drzew pomiędzy słupami wysokiego napięcia, z ciemnej wody, która uderzała o głazy, z warstwy azotu i azotanu.” – to już wiemy, że A. jest gotowa iść naprzód, zamknąwszy za sobą drzwi do minionego życia. Jest gotowa zbudować własną tożsamość ze szczątków przeszłości oraz tego wszystkiego, co jeszcze przed nią. I oddychamy z ulgą.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial