Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Śmierć Z Nieba

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Śmierć Z Nieba | Autor: Leszek Adamczewski

Wybierz opinię:

AdamTS

  Alianckie bombardowania niemieckich miast budziły kontrowersje właściwie od momentu ich rozpoczęcia. Podawany przez dowództwo cel „zniszczenie morale niemieckiej ludności cywilnej”, które miało jakoby przyczynić się do osłabienia woli walki żołnierzy niemieckich, był od samego początku kwestionowany i poddawany w wątpliwość. Krytyka płynęła zarówno z pozycji bezcelowości (brak widocznych efektów zakładanego upadku morale ludności), jak i z pozycji moralnych.

 

Wojna i moralność to niełatwe zestawienie, a II wojna światowa i to co wyczyniali w jej trakcie rycerze z Wehrmachtu, Luftwaffe i Kriegsmarine, nie wspominając o mordercach z SS, przekreśliła wszelkie dotychczasowe zasady prowadzenia konfliktów zbrojnych. Dla Niemców wrogiem byli nie tylko żołnierze. Niemcy uznali za cel nie tylko armie przeciwników ale także ludność cywilną, kulturę, dzieła sztuki, infrastrukturę, dziedzictwo narodowe.

 

Naloty na bezbronne miasta, lotnicy ostrzeliwujący kolumny uciekinierów na zatłoczonych wrogach, morderstwa i gwałty na ludności cywilnej nie tylko w trakcie trwania walk, pacyfikacje całych miejscowości, torpedowanie cywilnych statków… Długo by wyliczać, choć coraz częściej trzeba. Jeszcze trzy, cztery dekady temu uznałbym to za bezcelowe, ale po latach polityki historycznej prowadzonej przez niemiecki rząd, przypominanie o tych faktach staje się konieczne.

 

Te wszystkie okropieństwa i barbarzyństwa, których dopuszczali się Niemcy, budziły słuszny gniew i aż prosiły się, by odpowiadać „pięknym za nadobne”, zgodnie z biblijnym wskazaniem „oko za oko”, ale od czasów Starego Testamentu jednak sporo się zmieniło. Czy zatem, odpowiadając tym samym, nie stajemy się tacy sami jak Ci, którzy dokonują zbrodni?

 

Jest coś na rzeczy w stwierdzeniu Churchilla, że - dla zachowania pokoju na świecie –„Niemcy należałoby profilaktycznie bombardować co 50 lat”. To Niemcy stali za wybuchem obu wojen światowych. To w niemieckich gabinetach wojskowych, politycznych i przemysłowych zrodził się precyzyjny plan „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.Nikt bardziej niż oni nie zasłużył sobie na odwet, w tym na bombardowania lotnicze, ale czy dywanowe naloty na niemieckie miasta, gdzie często nie było obiektów o znaczeniu militarnym, były właściwą odpowiedzią?

 

Być może przydługawy ten wstęp, ale w odniesieniu do zawartości książki Leszka Adamczewskiego – w mojej opinii – istotny.

 

Napisano i wydano już dziesiątki tomów poruszających temat alianckich nalotów na niemieckie miasta. To czym wyróżnia się książka „Śmierć z nieba”, to jeden dodatkowy wyraz w podtytule: „Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta”. Z perspektywy polskiego czytelnika znaczną różnicę czynią nie opisy zniszczeń Hamburga, Kolonii czy Drezna, ale opisy bombardowań Poznania, Gdyni, Trzebini czy Czechowic-Dziedzic. W tym zakresie jest to pozycja wyjątkowa, a dla mnie pierwsza, z którą się zetknąłem, tak kompleksowo ujmująca temat nalotów na polskie miasta pod niemiecką okupacją.

 

Oczywiście inna była skala tych nalotów i inne cele. Miasta niemieckie były niszczone planowo i niejako „całościowo”. Naloty na miasta należące przed wybuchem wojny do Polski, koncentrować miały się na infrastrukturze wojskowej i przemysłowej, wspierającej wysiłek wojenny III Rzeszy. Wschodnie tereny Niemiec, dawne Prusy i graniczące z nimi ziemie polskie włączone do terytorium Rzeszy po 1939 roku, długo leżały poza zasięgiem alianckich samolotów bombowych. Niewiele zmieniło się po wybuchu wojny między wcześniejszymi sojusznikami i ataku III Rzeszy na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku. Sowieci nie mieli bombowców dalekiego zasięgu, a front bardzo szybko przesunął się daleko na wschód. Istotna zmiana zaszła dopiero po alianckiej inwazji na kontynent, zajęciu części Italii oraz po klęskach „niezwyciężonego Wehrmachtu” na froncie wschodnim i wprowadzeniu do eskorty bombowców samolotów myśliwskich dalekiego zasięgu P-51 Mustang. W zasięgu alianckiego lotnictwa znalazło się całe terytorium Rzeszy i ziemie okupowane.

 

Wspominałem już o różnicy w podejściu do bombardowania miast niemieckich i tych tylko okupowanych przez Niemcy. Wyraźnie widoczne jest to w opisie bombardowań Gdańska i Gdyni. Gdańsk w nomenklaturze alianckich pilotów to był Danzig, ale Gdynia była Gdynią, nie była „Gotenhafen”, mimoże po wcieleniu jej do Rzeszy stała się ważną bazą niemieckiej Kriegsmarine. Podobnie było ze wspomnianymi już Poznaniem, Trzebinią i Czechowicami, ale nie dotyczyło to – już polskich dzisiaj – miast górnośląskich. Problem w tym, że zrzucanie bomb z pułapu kilku tysięcy metrów nie daje żadnej gwarancji, że bomby polecą tam, gdzie chce umieścić je celowniczy a w bombardowanych miastachwszyscy narażeni byli jednako. No może poza nomenklaturą hitlerowską, która na ogół dysponowała znakomicie przygotowanymi i zaopatrzonymi schronami.

 

Trzeba jednak przyznać, że w miastach, gdzie funkcjonowały zakłady przemysłowe i centra władzy, Niemcy byli przygotowani na naloty. W wolnych przestrzeniach miejskich kopano rowy przeciwlotnicze, projektowano i budowano wiele nowych schronów i masowo adaptowano już istniejące podziemne pomieszczenia. Relatywnie szybko i sprawnie radzono sobie również z usuwaniem bardzo nieraz dotkliwych zniszczeń i przywracaniem funkcjonowania infrastruktury.

 

Całościowe ujęcie tematu w książce Adamczewskiego polega nie tylko na przedstawieniu tych wszystkich uwarunkowań i okoliczności, ale także na solidnym udokumentowaniu opisywanych wydarzeń. Autor zebrał i przedstawił pokaźną liczbę relacji naocznych świadków – polskich i niemieckich – publikowanych wcześniej w różnego rodzaju periodykach o niewielkim zasięgu, w monografiach lub we wspomnieniach. Kolejne rozdziały są bogato ilustrowane nie tylko archiwalnymi dokumentami i zdjęciami, ale również fotografiami wykonanymi osobiście przez autora, który odwiedził większość miejsc, o których pisze.

 

W efekcie otrzymaliśmy bardzo interesującą, miejscami pasjonującą, opowieść o wielu mniej lub prawie wcale nie znanych epizodach II wojny światowej i stale aktualny przyczynek do zadawania kolejnych pytań.

 

Czy bez tzw. nalotów strategicznych alianci wygraliby wojnę? Czy bez atomowych grzybów nad Hiroszimą i Nagasaki wojna trwałaby dłużej? Czy mamy prawo odpowiadać wet za wet? Czy posiadając odpowiednie rezerwy i środki Niemcy użyliby bomby atomowej przeciw aliantom? Tylko na to ostatnie pytanie mógłbym odpowiedzieć twierdząco i z pełnym przekonaniem.

 

P.S.

 

We wstępie skupiłem się na działaniach i na wątpliwościach moralnych dotyczących działania aliantów, ale nie zapominajmy – autor nie zapomniał – że oprócz USA i Wielkiej Brytanii był jeszcze jeden „aliant”. Dla znacznej części Polaków kierujących się zasadą „dwóch wrogów”, był to po prostu kolejny najeźdźca, co zresztą było widać w sposobie, w jaki przebiegało „wyzwolenie”. Świetnie opisane jest to w rozdziale dotyczącym losów polskich i wkrótce polskich miast w 1945 r. Ofiarami sowieckich bombardowań stały się m.in. śródmieścia Poznania, Wrocławia, Grudziądza, Głogowa czy Nysy nie wspominając o Gdańsku, który w morze ruin zmieniła dopiero Armia Czerwona.

 

Rzecz w tym, że Sowieci a dziś ich spadkobiercy Rosjanie, nie zaprzątają sobie głowy takimi moralnymi głupotami. Od 24 lutego 2022 r. pokazują to bandyci Putina, ostrzeliwując ukraińskie miasta i terroryzując ludność cywilną Ukrainy.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial