Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Lizbona. Królowa Mórz

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Barry Hatton
  • Tytuł Oryginału: Queen of the Sea. A History of Lisbon
  • Seria: Mundus
  • Gatunek: Historia
  • Przekład: Barbara Gutowska Nowak
  • Liczba Stron: 384
  • Rok Wydania: 2022
  • Numer Wydania: I
  • ISBN: 9788323351283
  • Wydawca: Bo.wiem
  • Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
  • Ocena:

    6/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Lizbona. Królowa Mórz | Autor: Barry Hatton

Wybierz opinię:

Doris

       Lizbona, stolica dawnego imperium kolonialnego, które wysyłało swoich przedstawicieli we wszystkie strony świata, a w ładowniach statków przewoziło aromatyczne przyprawy, niewolników i złoto. To miasto, które, jeszcze piękniejsze, podniosło się po silnym trzęsieniu ziemi w połowie XVIII wieku. Jego największym, od razu zauważalnym atutem, jest wielokulturowość, co czyni klimat tego miasta niepowtarzalnym.

 

       Zachwycić może też specyficzne, jedyne w swoim rodzaju światło, jakiego nie spotkacie nigdzie poza Lizboną. „Lizbona tonie w niemal dotykalnym blasku, w kremowej poświacie, jaskrawej, a zarazem jedwabiście miękkiej. Niektórzy uważają, że lizbońska orgia światła to efekt odbijania się promieni słonecznych od tafli szerokiego rozlewiska, od powierzchni rzeki, od wód oceanu albo od wszystkich trzech akwenów. Inni przypisują ją gęstej zabudowie, złożonej z domów o białych murach i terakotowych dachach, albo wyjątkowo korzystnemu położeniu geograficznemu. Jeszcze inni uważają, ze jest ona spuścizną po starożytnych Rzymianach.” Bez względu na to, kto ma tutaj rację, warto to chociaż raz w życiu zobaczyć.

 

       Barry Hatton opowiada historię Lizbony tak, jak przygodową powieść, z pięknym, literackim zacięciem i wyobraźnią, która udziela się też nam, pozwalając odbić opisane w książce obrazy na wewnętrznej stronie powiek. Widać też, że wykonał żmudną, solidną kwerendę, zapoznając się z wieloma źródłami, które zostały wymienione na końcu książki.

 

       Lizbona miała wielu panów. Po Rzymianach, gdy upadło z hukiem ich imperium, na długie trzy stulecia zagarnęli ją barbarzyńcy, by później niechętnie ustąpić na rzecz Maurów. Po nich zaś przyszli chrześcijanie. I każda z tych, tak odmiennych, grup zostawiła w Lizbonie swój ślad, elementy własnej kultury, i one wszystkie teraz, nadbudowane jedna na drugiej, wymieszane i utrwalone, składają się na współczesny obraz i unikalny charakter tego niezwykłego miasta, „w którym od wieków mieszają się ze sobą krew chrześcijan i muzułmanów, Afrykańczyków i Żydów, Hindusów i Chińczyków.”

 

       Spacerujemy więc sobie po Lizbonie, począwszy od czasu odbicia jej z rąk Maurów, podziwiając piękno architektury, między innymi skrzącą się w słonecznym blasku Casa don Bicos. Wsłuchujemy się w dźwięki melancholijnego fado, zwykle opiewającego niespełnioną miłość, fatum wiszące nad kochankami. Autor prowadzi nas w jego rytmie do podejrzanych spelunek i domów publicznych stolicy, gdzie pieśni te się narodziły. To smutna muzyka dzielnicy portowej i zawiedzionych uczuć, o nadzwyczaj silnej ekspresji. Poznajemy pieśniarki i aktorki, romansujące namiętnie z arystokratami. W tych miejscach wszystko mogło się zdarzyć.

 

       Portugalia była początkowo ważnym graczem w epoce wielkich odkryć geograficznych. Można nawet powiedzieć, że je zapoczątkowała, a one wyniosły ją na sam szczyt rozkwitu i wielkości. To niezwykle pasjonujący fragment jej historii, którą z reguły znamy bardzo wyrywkowo, a szkoda. Bo oprócz Vasco da Gamy i Ferdynanda Magellana odkrywców, podróżników, niespokojnych duchów i pasjonatów było o wiele więcej.

 

       Przyznam, że złote lata Lizbony to dla mnie najciekawszy, bo też i najbarwniejszy wycinek z jej dziejów. Bogactwo, królewska oprawa, statki prujące morskie fale, słonie przywiezione z Afryki wraz z nosorożcami, lampartami i małpami, wędrujące z portu prosto do pałacu, który stanie się ich domem. Mamy okazję podejrzeć życie ówczesnych mieszkańców, co robili na co dzień, jak żyli bogacze, a jak ich służący, jak wyglądała i czym rozbrzmiewała lizbońska ulica. Ta zamożna, reprezentacyjna, z całą wystawnością pałaców i kościołów, ale też ta biedna, brudna i ciemna. Choć i one w jakiś sposób się łączyły, gdy w pełnych przepychu domach, gdzie jadano złotymi sztućcami, z powodu braku kanalizacji służba wynosiła na głowach pełne nocniki, by ich zawartość wrzucić do Tagu.

 

       Poza tym Lizbona to jeszcze uliczne egzekucje i epidemie dziesiątkujące ludność. Nie zapominajmy też o czasie pogromów, których ofiarami padali Żydzi i tak zwani nowi chrześcijanie czyli marranos, a także o Inkwizycji i jej płonących stosach. Wszystko to znamy z licznych powieści historycznych, karmiących się tymi, jakże widowiskowymi, realiami. Choć momentami i tę „Lizbonę. Królową mórz” czyta się niczym pasjonującą powieść historyczno-przygodową, której główną bohaterką jest miasto, a Barry Hatton pisze o nim z prawdziwą, wyczuwalną miłością, choć wcale nie jest z pochodzenia Portugalczykiem. Ta wyraźna sympatia i nie lada erudycja sprawiają, że lektura jest nie tylko pouczająca, gdyż zawiera cały szereg faktów, ale i wciągająca, bo fakty obudowane są masą dygresji o charakterze anegdot.

 

       Rozdział (dość obszerny) poświęcony niewolnictwu, sam w sobie mógłby już być czymś w rodzaju powieści. Innym genialnie przedstawionym w książce tematem jest trzęsienie ziemi, trzy wstrząsy, które w 1755 roku „obróciły w perzynę dwie trzecie lizbońskich budynków, które zawaliły się z ogłuszającym hukiem. W głąb koryta Tagu wdarła się sześciometrowa fala tsunami, która wywracała statki i porywała z lądu ocalałych ludzi, odbierając im szansę na ratunek. W ruinach wybuchł potężny pożar, szalejący przez sześć dni. Nocami w płonącym mieście było jasno jak w dzień. Ziemia, woda, ogień. Kataklizm przypominał starotestamentowy gniew Boży.” Przyznacie chyba, że to kolejny temat na niezłą powieść, tym razem katastroficzną, ubraną w kolorowy kostium.

 

       I wreszcie, po latach wojen, konfliktów i krwawych sporów, mamy dyktatorskie rządy Antonia de Oliveiry Salazara, które zepchnęły Portugalię na margines Europy. Estado Novo czyli Nowe Państwo, autorski pomysł autokraty – oto co zniszczyło jego kraj.

 

      Lizbona dzisiaj zachwyca, jest w niej czar historycznej prawdy, nie podmalowanej, nie odrestaurowanej. Wąskie uliczki i zabytkowe domy obok zamków i pałaców. Mieszanka stylów architektonicznych, niosących pamięć przeszłych wydarzeń i wpływów. Biedne rybackie łodzie obok ekskluzywnych jachtów, mozaiki azulejos, brukowane uliczki i wyblakły tynk na urokliwych kamieniczkach. Jak zawsze, od wieków, wygrywa tutaj różnorodność, tak znakomicie rozpisana na ponad 300 stronach przez Barry`ego Hattona. Jeśli nie byliście nigdy dotąd w Lizbonie, po tej lekturze zapewne zechcecie ją odwiedzić. Jeśli zaś zdążyliście się już w niej zakochać, ta książka tylko utwierdzi Was w tej sympatii.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial