Mamaczyta
-
Agata Suchocka nie jest debiutantką, ale książka „Melodia serca” to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Lektura tej powieści była więc dla mnie wielkim zaskoczeniem! Wyprawa transatlantykiem, wielka miłość, american dream owszem, bo to sugeruje okładka ale gęstego, mrocznego klimatu Nowego Orleanu i rytmicznych dźwięków jazzu nie przewidziałam.
Julie i jej matka ledwo wiążą koniec z końcem. Wielka Wojna pozbawiła je wszystkiego, nawet perspektyw na przyszłość. Młoda panienka z dobrego domu niewiele potrafi, przecież od dziecka wychowywano ją na przykładną, uległą dobrą żonę. Kto jednak teraz zechce dziewczynę bez majątku i do tego "zbrukaną"?
Chętny się jednak znajduje, dwa razy od niej starszy biznesmen z Ameryki, rodowity Francuz który szuka młodej ułożonej żony. Julie dostaje w prezencie bilet pierwszej klasy na transatlantyk. Młoda kobieta wyrwana spod opiekuńczych skrzydeł matki płynie ku przeznaczeniu. Nie zna swojego przyszłego męża, nie zna w ogóle życia. Czy kilka dni na Atlantyku czegoś ją nauczy?
Julie poznaje rodzeństwo Jones, ze swoją ciemną karnacją Romeo może uchodzić za Hiszpana, ale Delia jest zwyczajnie kolorowa. Jednak nie pochodzenie ma tutaj znaczenie ale ogromny talent muzyczny. Rodzeństwo zarabia na statku by otworzyć klub w Nowym Orleanie. Ich determinacja pokazuje Julie co to znaczy mieć w życiu cel i jak wiele można zrobić by go osiągnąć. Ponadto dziewczyna odkrywa jak gorące może być spojrzenie i jak łatwo w wyobraźni dopowiedzieć sobie ciąg dalszy niewinnego spaceru.
Sama w sobie powieść była dobrze poprowadzona. Płynna narracja, wyraźna i uzasadniona przemiana bohaterki, dynamiczna akcja i pełne życia dialogi. W fabule znajdziemy sporo zwrotów akcji (a kto by się ich spodziewał w powieści obyczajowej?) więc książka wciąga do ostatniej strony. Niespodzianką jest posłowie gdy autorka zdradza inspiracje i motywy napisania tej książki. Jak dla mnie to plus kilka punktów do całości.
Dwudziestolecie międzywojenne to z jednej strony bardzo trudny czas, a z drugiej niezwykle kolorowy. Ludzie budują swoją przyszłość na gruzach i biedzie. Widać wielką determinację. W Stanach Zjednoczonych wygląda to nieco inaczej niż w Europie i naprawdę z ciekawością zagłębiłam się w ten temat. Prohibicja, gangsterka, przepiękna muzyka, przesądy voodoo: ta powieść zaskakuje na każdym kroku. Przeszłość upomina się o swoje, a przyszłość czeka tuż za rogiem z pełnym pakietem niespodzianek.
Najbardziej jednak zaskakuje to jak dojrzewa bohaterka, jak z każdą morską milą zmienia się jej podejście do świata. Julie znająca tak naprawdę tylko niewielki wycinek świata, nie ma pojęcia o żuciu. Na statku otwiera się na nowe doznania, zdobywa się na szczerość i ofiaruje swoją przyjaźń. Poznanie narzeczonego jest dla niej jak kubeł zimnej wody. Otoczona zabytkami kobieta nie zazna szczęścia w towarzystwie kogoś takiego jak Maurice Boncoeure. Tym bardziej, że wbrew planom para nie zamieszka w Nowym Jorku a w Nowym Orleanie, a tam on czuje się jak pan i władca.
Bardzo mi się ta powieść podobała. Autorka wykreowała świetne postacie ale co równie ważne stworzyła niesamowity klimat i jak najbardziej realną intrygę. Warstwa obyczajowa i historyczna są dopracowane w każdym szczególe widać ogrom włożonej pracy. Nie mam zastrzeżeń do całokształtu więc moja ocena to 6 na 6.