Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Rzeczywistość Poprzecierana

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Rzeczywistość Poprzecierana | Autor: Piotr Paziński

Wybierz opinię:

Doris

   „Praca nad dobrą prozą ma trzy stopnie: muzyczny, na którym się ją komponuje, architektoniczny, na którym się ją buduje, wreszcie tkacki, na którym się ją przędzie.”  

 

       Piotr Paziński – filozof i pisarz, zafascynowany prozą Jamesa Joyce`a, Jorge Borgesa, a także literaturą, filozofią, wiarą i tradycją żydowską, w „Rzeczywistości poprzecieranej” zamieścił eseje, w których śledzi powiązania miedzy literaturą, a światem, a nawet Wszechświatem, uniwersum, które nas otacza.

 

       Życie jest opowieścią, świat składa się z takich opowieści, być może, zgodnie z koncepcjami Borgesa, Wszechświat to ogromna biblioteka, złożona z nieskończonej ilości elementów, zawierających w sobie kolejne, a te znów kolejne… Bez liku. Albo może liczba elementów jest skończona, tylko ich konfiguracja może mieć niepoliczalną liczbę wariantów, jak wciąż rozwidlające się drogi. Są też inne możliwości , zaprezentowane tutaj tak ciekawie, że sami zaczynamy je sobie rozrysowywać na kartce. Może zaplątany labirynt, albo okrąg, gdzie koniec w rezultacie połączy się z początkiem, rozpoczynając wszystko od nowa. Co za niesamowita borgesowska wyobraźnia. Jedno jest pewne, jeżeli świat to opowieść, będzie istniał wtedy, jeśli będzie wciąż czytana, jeśli będą ci, którzy po nią sięgną. Póki jest chłonięta, potrzebna, póty żyje.

 

       Jak więc stworzyć tekst, który będzie przez wieczność interesujący i aktualny, który każdy będzie mógł odczytywać na nowo, dla siebie, twórczo, który zawrze w sobie to wszystko, co najważniejsze, a przy kolejnych spojrzeniach ujawni jeszcze wiele więcej. Najszczerzej zaś przemówią przetarcia, naddarcia, miejsca najbardziej zaczytane, przeżyte, wielokrotnie cerowane, łatane. Bardzo podoba mi się to porównanie tkaniny, księgi, życia i ludzkiego losu, które można wciąż i bez końca reinterpretować.

 

       Zwykle pisarzowi towarzyszy poważny namysł nad koncepcją, formą, budową utworu. Joyce ponoć czasami „przez cały dzień medytował nad właściwym brzmieniem jednego zdania (…)”

 

       W różnych kontekstach Piotr Paziński używa słowa „tkanie” w stosunku do tworzenia historii, tekstu. Odnosi się też do krosien Penelopy, do mitologicznych i starożytnych tradycji, wykorzystywanych w późniejszych wiekach wielokrotnie. W stary wątek i osnowę wplata się nowe, mocne nici, tworząc nową jakość na dawnych fundamentach. I tak jak na wielu starych i nowych wątkach tkane są historie, ta sama zasada dotyczy postaci. Piotr Paziński analizuje tu bohaterów Ulissesa Joyce`a i Zamku Kafki, co dla tych, którzy znają te powieści, okazuje się niezłą wycieczką po tych lekturach i być może odkrywa je dla nich w zupełnie nowych znaczeniach.

 

       W tym kontekście pojmuje też Paziński studiowanie literatury niczym religii, szukanie wciąż nowych znaczeń i interpretacji w tym samym tekście, jak robią to Żydzi, zagłębiając się przez całe życie w swoje księgi. Zaczyna od literatury przedwojennej, nie mającej w sobie jeszcze piętna Zagłady. Później przygląda się pisarzom żydowskim: Paulowi Celanowi, Izaakowi Cylkowowi i Chaimowi Nachmanowi Bialikowi. Tu już pojawiają się elementy przewidywania, lęku, a następnie strofy żałoby po zmarłych.

 

       U Celana dominuje śnieżna, smutna, zimna i nieprzyjazna Ukraina, kraina łez z przejmującego wiersza:

 

„Wykrwawiła wszystko, Matko, jesień, spalił mnie

                                                                     śnieg:

szukałem mojego serca, które płakało, znalazłem

                                                 tchnieniem, o lato,

było jak ty.

Przyszły łzy. Utkałem wąską chustę.”

 

       Tutaj również spomiędzy mocno splecionych nitek wyzierała w miejscach najbardziej zużytych podszewka przeszłości, ślady dawnych prześladowań Żydów, wysiedleń, gromadzenia w gettach, poniżania. I wiersze Celana porównać można do żydowskich modlitw, hebrajskich hymnów:

 

„Niczym byliśmy, jesteśmy, będziemy

nadal, rozkwitając:

róża z niczego, róża

niczyja.”

 

       Piotr Paziński wskazuje na zapożyczenia, na łączność interteksturalną, podobieństwa, bo literatura to pewna całość, coraz bardziej ubogacana, modyfikowana, rozwijana, ale zwykle na bazie tego, co już było wartościowe i przetrwało. A owe nici to ścisły splot wielu cieńszych, choć mocnych nici filozofii, nici etyki, psychologii i religii, myśli ciągnącej się przez wieki i utrwalającej splot, by był mocny, nie do zdarcia.

 

       Przyznam ze wstydem, że wcześniej znałam może z dwa wiersze Celana. Teksty, których fragmenty zamieścił Piotr Paziński w eseju, urzekły mnie bez reszty. Z pewnością po nie niebawem sięgnę.

 

       Ciekawy jest też wątek wielojęzycznych poetów, którzy mając określone korzenie, mieszkają jednak zupełnie gdzie indziej, a tworzą w jeszcze innym języku. Materia trzech kultur (bywa, że jeszcze większej ich ilości) przeplata się w takich wierszach.

 

       Bywa też, że ten sam wątek stale jest widoczny, a nawet bywa wiodący w literaturze, jakby przyciągał pisarzy i prowokował ich do poszukiwania dla siebie coraz to nowych ścieżek, wariantów, jak choćby temat kolei, o którym szerzej w jednym z esejów.

 

      Ostatnie teksty to pamięć po katastrofie, po Zagładzie, która wszystko zmieniła i przewartościowała. Pamięć, która przeniknęła do literatury, bo nie mogło być inaczej. A także analizowanie utworów wcześniejszych i poszukiwanie post factum śladów przewidywania, przeczucia nadchodzących wydarzeń.

 

       Mamy tu Schulza, Bialika, Celana, z nawiązaniem do „Wyjechali” i „Austerlitz” Sebalda. Przewaga Schulza jest tu ogromna, także w interpretacji czynionej przez jego największego wielbiciela i znawcę jego twórczości – Jerzego Ficowskiego, co akurat ani trochę mnie nie martwi, gdyż jestem drugą po Ficowskim admiratorką schulzowskiego magicznego świata.

 

       Eseje Piotra Pazińskiego to lektura niełatwa, wymagająca skupienia, w zamian jednak dająca całe morze wiedzy i satysfakcji, podsuwająca nowe tropy, którymi możemy się poruszać, które wyprowadzą nas na kolejne interpretacyjne ścieżki. W ten sposób sami zbadamy teorię splotu wątku życia z osnową literatury w nową materię, pod którą pozostają wciąż prześwitujące, intrygujące elementy poprzednich, poprzednich i zaprzeszłych wręcz tkanin.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial