Grzesznik Nawrócony | Autor: Julia Quinn

  Julie Pottinger (z domu Cotler ; ur. 1970), lepiej znana pod pseudonimem Julia Quinn, jest najlepiej sprzedającą się amerykańską autorką romansów historycznych, jednak jej nazwisko stało się naprawdę rozpoznawalne od 2020 roku, gdy na podstawie serii Bridgertonowie platforma Netflix postanowiła nakręcić serial.

Obecnie serial liczy już dwa sezony, a my czytelnicy mogliśmy doczekać się nowych, pięknych wydań książek od wydawnictwa Zysk i S-ka (jak dla mnie, jednak te amerykańskie wydania ciut lepsze, lecz nie to jest przedmiotem dzisiejszej recenzji).

Zbliżamy się małymi krokami do końca serii i otrzymujemy część "Grzesznik nawrócony", która opowiada o szóstym dziecku, trzeciej córce Violetty i Edmunda Bridgerton - Francesce.

Dla Michaela Stirlinga, najbardziej osławionego londyńskiego hulaki, tym punktem była chwila, kiedy pierwszy raz jego oczy ujrzały Francescę Bridgerton. Po wieloletnim uganianiu się za kobietami i sprytnych uśmieszkach, jakim reagował na kobiety uganiające się za nim, po tym, jak pozwalał się złapać, ale nigdy nie angażował serca w związki, Michael rzucił jedno spojrzenie na Francescę Bridgerton... i zakochał się tak gwałtownie i głęboko, że tylko cudem zachował równowagę. Jednak na jego nieszczęście Francesca miała być panną Bridgerton jeszcze tylko przez trzydzieści sześć godzin, gdyż poznali się na kolacji dla uczczenia jej ślubu z jego kuzynem, który miał wkrótce nastąpić. Jednak to przeszłość... Teraz Michael jest hrabią, a Francesca jest wolna, tyle że wciąż uważa go jedynie za drogiego przyjaciela i powiernika. Michael nie śmie wyznać jej miłości, aż do pewnej niebezpiecznej nocy, kiedy Francesca niewinnie pada mu w ramiona, a namiętność okazuje się silniejsza, niż najgorszy możliwy sekret...

Problem tej serii jest taki, że są wydarzenia, które w wielu tomach się ze sobą pokrywają, toteż w tej części znajdziemy przeplatające się losy z poprzednich dwóch części czy dwóch następujących po "Grzeszniku nawróconym". W efekcie ta kolejność jest lekko umowna, bo i tak "spojlerujemy" sobie niektóre fakty. Dotychczas moją ulubioną parą bezkonkurencyjnie byli Colin i Penelope, ale po przeczytaniu szóstego tomu zaczynam się nad tym zastanawiać. Michael jest postacią złoto, natomiast Francesca nie była dla mnie tak ważna w tej historii, jak to co jeszcze wymyśli jej partner.

Jak na tego typu romans historyczny przystało cała rozgrywka toczy się o to czy ślub będzie czy go nie będzie, ale w tej części walka toczy się także o posiadanie dziecka. Paradoksalnie, mając siedmioro rodzeństwa i kilka razy więcej bratanków czy siostrzenic, Frannie ma problem z zajściem w ciążę z pierwszym mężem chociaż Bridgertonowie mają silne geny.

Autorka potrafi skomponować idealną fabułę, dzięki której czytelnik potrafi stać się na moment postacią jej historii, odczuwać to, co inni bohaterowie i mimo że to romans i znajdujemy wartości, które odnoszą się do naszego codziennego życia.

Wydaje mi się, a może już pamięć mnie zwodzi, że w tej części jest więcej erotyki niż w przypadku poprzednich tomów. Możliwe, że przez to odebrałam tę historię inaczej. A może dlatego, że Francesca zarówno w książkach jak i serialu nie jest dość często wspominana i sama o sobie mówi jako o dziecku trzymanym na uboczu rodziny - kochanym, ale najcichszym i zapomnianym. Jest w tej historii coś takiego, że przebiła ona "Miłosne Tajemnice", które do tej pory były moim TOP 1 Bridgerton.

Nie potrafię nie kochać tej serii. Z części na cześć kocham ją bardziej i gdy się skończy pozostanie mi tylko oczekiwać na inne serie autorki w Polsce w nowym wydaniu.