Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Baśniowa Opowieść

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Baśniowa Opowieść | Autor: Stephen King

Wybierz opinię:

Michał Lipka

  Czytając „Baśniową opowieść” – a w odróżnieniu od większości współczesnych książek Kinga naprawdę dobrze się ją czyta – trudno nie odnieść wrażenia, że King wziął na warsztat raz jeszcze motywy, nad którymi rozpisywał się w „Talizmanie” czy „Oczach smoka”, pożenił je z „Alicją w krainie czarów” i zrobił z tego siedemsetstronicową cegłę. Efekt? Znamy to już, znamy to wszystko, czytaliśmy nie raz, czasem odnosimy wrażenie, że to taki kryzys wieku średniego podlany tęsknotą za magią dzieciństwa, a jednak wciąż jest dobre. Na pewno lepsze od trylogii „Gwen”, jakościowo bliższe „Instytutowi” i mające w sobie sporo z dawnego Kinga.

 

Charlie to nastolatek, jakich wielu. W szkole nieźle sobie radzi, w sporcie jeszcze lepiej, tylko że w życiu nie do końca wyszło mu tak, jakby sobie życzył: matka zginęła przed laty w wypadku, ojciec się rozpił, a on zmuszony jest radzić sobie sam najlepiej, jak umie.

 

I wkrótce ta życiowa wiedza, całe to doświadczenie, może mu się przydać. Chłopak dziedziczy bowiem posiadłość po zmarłym odludku, dla którego dotąd wykonywał różne prace. Posiadłość, a wraz z nią tajemnice szopy, która prowadzi do innego świata: świata fantastycznego, ale i niebezpiecznego. Co gorsze to na jego barkach spocznie ciężar zadania ratowania dwóch światów. Czy sobie poradzi?

 

Fantasy i baśnie jako takie Kingowi nie wyszły. „Mroczna Wieża” po pierwszych trzech, może czterech świetnych tomach rozwlekła się, straciła impet i poszła ścieżkami, które nie zawsze kupowały – a było to największe dzieło Króla – i najbardziej udane – na tym polu. Kolejne tego typu rzeczy, czy to „Talizman”, który napisał wspólnie ze zmarłym właśnie Peterem Straubem (dopiero kontynuacja, już stricte horrorowa, okazała się wreszcie udana), czy samodzielne (umownie, bo to też część „Wieży”, jak właściwie wszystko, co autor z Maine napisał) dzieła pokroju „Oczu smoka” zawiodły mnie mniej lub bardziej. Więc na „Baśniową opowieść”, która brzmiała, jakby po raz kolejny w swej karierze zrobił autoplagiat, nie czekałem zbyt mocno. Ale wyszła, dotarła do mnie i…

 

… i czyta się to dobrze. Okej, tematyka nie moja, przynajmniej nie do końca, ale o dziwo wciągnąć potrafi. King nie operuje tu pisarską manierą w stylu serii o Gwen, gdzie więcej było streszczenia, niż powieściopisarstwa jako takiego, być może tak długa forma mu służy, bo właściwie z ostatnich powieści to tylko równie rozbudowany „Instytut” był tak naprawdę czymś dobrym, a „Baśniowa”, jak wspominałem, jest mu dość bliska pod tym względem. Choć z drugiej strony taki „Billy Summers” też mi niczego nie urwał, a obszerny był. Nieważne, liczy się, że najnowsza powieść jest całkiem dobra i ma momenty, wcale nie rzadkie, gdzie King błyska dawnym talentem, i dawną świetnością.

 

Pisanie o dzieciach zawsze zresztą wychodziło mu dobrze i dobrze jest tym razem. Tworzenie światów fantasy już gorzej, podobnie jak robienie dobrych zakończeń, ale tu udaje mu się to całkiem, całkiem. Szczególnie, że do tego swojego twórczego wora wrzuca całkiem sporo wszelkiej maści smaczków. Ale i bez znajomości dzieł, z których skarbnicy King czerpie niczym z bijącego źródła bawić będziemy się dobrze, jeśli lubimy takie klimaty. W sumie nie tylko wtedy, bo tego typu dark fantasy to nie do końca moja bajka, a jednak bawiłem się dobrze. I momentami znów czułem się, jak ten nastolatek, który pochłaniał wczesne, najlepsze powieści Kinga i zachwycał się nimi.

 

Co innego mi zatem pozostaje, jak nie polecić? Dobra rzecz, najlepsza od czasu „Instytutu” i jedna z najlepszych powieści Króla ostatnich lat. No i trzeba mu oddać, że tym razem fantasy się mu udało i to tak, że można „Bajkową opowieść” postawić bez obaw obok najlepszych tomów „Mrocznej Wieży”.

Agnesto

  Czy można zatracić się w trójkącie, który tworzą zamknięta na kłódkę szopa Howarda Bowditcha, stary pies Radar i nastolatek Charlie Reade? Czy powieść z pogranicza metafizyki może dziś zaciekawić? I w ogóle, czy Stephen King nie jest już przereklamowany? Czy nie czas na zasłużoną emeryturę i wycofanie z rynku wydawniczego?

 

NIE, NIE!

 

Stephen King z każdą powieścią udowadnia swój mistrzowski styl. Udowadnia pisarski kunszt. Z każdą kolejną publikacją zaskakuje i fascynuje jednocześnie. To mistrz wyobraźni, budowania fabuły i skrzętnego wodzenia czytelnika za nos. Jednak Kinga albo się kocha, albo nie lubi. Albo czyta się wszystko jego pióra, albo nie sięga się po nic.

 

Dla mnie żaden inny pisarz nie ma takiego fachu, jak właśnie King. Wszystko, co mogłoby zakrawać na trywialność, u niego idealnie współgra. I nie dość, że tworzy spójną całość, to jeszcze fascynuje. Tu jawa przenika sen, sen wchodzi w jawę. Trudno czasem te światy rozdzielić, a co najlepsze, czytając uzmysławiasz sobie, że one siebie wręcz uzupełniają, potrzebują się wzajemnie. Jedno nie istnieje bez drugiego, a razem tworzą coś na miarę jednej przestrzeni.

 

Charlie Reade ratuje życie panu Howardowi Bowditchowi, który trafia do szpitala. Tym samym nastolatek zostaje opiekunem starego psiaka, suki Radar. To ona, co wyraźnie podkreśla pan Howard. Stara Radar, ukochana od lat. Od wypadku opiekę przejmuje Charlie i od tego momentu wszystko zaczyna kroczyć w sobie tylko znanym kierunku. Pojawiają się tajemniczość, domysły i niedowierzanie. Niektórych sytuacji nawet człowiek nie jest w stanie pojąć.

 

Życie, jakże ono przewrotne jest. Ono sobie sterem i okrętem.

 

U Kinga wystarczą trzy postacie, by zbudować fenomenalną powieść o genialnie prowadzonej fabule. Tylko King potrafi pisać tak, że czytasz do sto pięćdziesiątej strony, gdy ze zdziwieniem stwierdzasz, że cię pochłonęło. Że niby nic się nie dzieje. Nie ma śmierci, nie ma horroru z wampirami w tle, krew się nie leje. Nie dzieje się nic... strasznego. Nie ma nawet szybkiej akcji. A jednak, jak przyklejony do „Baśniowej Opowieści” jesteś zachłyśnięty jej głębią. Wszystko za sprawą świetnego języka, dialogów i dopracowania nie tyle każdego z bohaterów, ile scen z nimi i słów, jakie padają. To misternie zbudowana powieść z pogranicza metafizyki. To pełna smaku, pasji i emocji powieść mistrza Stephena Kinga. To perła pośród nijakości. Zawsze.            

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial