Agnieszka Fox
-
Zacznę od tego, że mój egzemplarz zawierał pięć historii czy też opowieści, z czego pierwsza była o tytułowej marzycielce. Każde opowiadanie oceniam bardzo wysoko. Jestem oczarowana pisarzem. Nie wiem, dlaczego miałam poczucie, że jego twórczość będzie zbliżona do dzieł Ernesta Hemingway 'a? Jakże się pomyliłam. Cudowny język, wspaniałe wprowadzenie do historii a następnie zaskakujące sploty wydarzeń i zakończenia, jakich nie byłam w stanie przewidzieć.
„Marzycielka z Ostendy" to historia starszej kobiety, Emmy, której dni są policzone. Na początku sprawia wrażenie osoby niedostępnej, oschłej, butnej. Z czasem czytelnik nabiera do niej sympatii, by na końcu ją pokochać. Emma jest kobietą bez zobowiązań, nigdy nie wyszła za mąż, w dodatku całe życie była kaleką, nigdy nie urodziła dzieci. Ludzie jej żałują, litują się nad jej sytuacją. Okazuje się, że ona wcale tak nie uważa, żeby zmarnowała życie, czy coś się jej nie udało.
Do Emmy przyjeżdża na kwaterę pisarz, który chce zregenerować siły po rozstaniu. Między pisarzem a starszą kobietą dochodzi do wymiany poglądów na temat literatury, książek oraz artystów. Emma zdecydowała się podzielić się z nim swoją historią. Opowieść zawiera w sobie treści romantyczne, erotyczne, wzniosłe. Następnie sprowadza czytelnika na ziemię. Czy można Emmie wierzyć? Czy może, z racji swoich upodobań do literatury, wszystko zmyśliła?
Pisarz miał również wątpliwości. Nie chciał jednak zranić swojej nowej znajomej, w nim także pojawiły się poczucie litości i krzywdy wobec starszej kobiety. Jak, zdaniem bohatera opowiadania, Emma miałaby doznać takich przygód będąc kaleką? Czy istnieje możliwość poznać i rozkochać w sobie księcia? Niewiarygodne, wyssane z palca. Pisarz dzielił się, nie wdając w szczegóły, z siostrzenicą Emmy- Gerdą, która dementowała wszystko, co mówiła starsza pani. Nikt nie wierzył tej kobiecie.
Czytałam opowiadanie z wypiekami na policzkach. Było mi szkoda Emmy, a jednocześnie chciałam być nią. Taką odważną, mądrą, oczytaną. Taką zakochaną, ale nie oczekującą nic w zamian od mężczyzny. Taką pewną siebie, mimo kalectwa, świadomą, kobiecą. Emma to moja kolejna literacka bohaterka, którą zapamiętam na długo. Podobnie jest z autorem, którego twórczość oczarowała mnie. Jestem pod wrażeniem wyobraźni, erotycznych wstawek, które są wplatane ze smakiem. Nie ma tutaj tanich wulgaryzmów, a jeśli nawet pojawiają się, to mają swoje odpowiednie miejsce w danej historii.
Pozostałe opowiadania nawiązują do literatury, książek, pisarstwa. Pan Schmitt zwraca uwagę na wartość czytania oraz koncentrowaniu się na samych autorach. Nie każde dzieło to arcydzieło. Jednak warto, jego zdaniem, dawać pisarzom szansę. Chętnie sięgnę po kolejne opowiadania.
Książka wydana przez Znak, w twardej oprawie, w dodatku w bardzo nastrojowej, lekko różowej, okładce, z miłą dla oka grafiką. Tak właśnie wyobraziłam sobie Emmę, tytułową marzycielkę. Każde opowiadanie autora wzbudza refleksję nad sensem miłości, namiętności, zaangażowania. Okazuje się, że te trzy elementy występują w życiu, wystarczy się na nie otworzyć. Literatura lubi bawić się fantazją, osadzać kobiety w roli czekających na księcia, aby ten, gdy się pojawi, został po pewnym czasie pozbawiony swoich atrybutów. Księcia możemy spotkać także na co dzień, wystarczy rozejrzeć się wokół siebie. Emma była księżniczką, chociaż nikt jej w tej roli nigdy nie obsadził.