Śliwka
- Co byś zrobił, gdyby upomniała się o Ciebie… przeszłość?
Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć Maks, jeden z głównych bohaterów „Amuletu”, powieści z gatunku new adult Beaty Olejnik. I choć początkowo wydaje się, że mężczyzna wie, czegochce, sprawy dość szybko się komplikują, bo przeszłość niejedno ma imię. W przypadku Maksa imiona te brzmią zupełnie różnie: „Indiańska Wioska”, „Weronika” i „Vespa”. To również dwa zupełnie inne światy. On sam też nie jest tylko Maksem, ale zarazem Palem Santem, i będzie musiał wybrać, którym z nich chce zostać… na zawsze. Ale zacznijmy od początku.
Płomienne uczucie
Beata Olejnik już na pierwszych stronach powieści rzuca czytelnika w sam środek romansu dwójki głównych bohaterów – Weroniki i Maksa. Czy to dobrze? Sama nie wiem. Wolałabym zostać wprowadzona w ich związek nieco subtelniej, najpierw zagłębić się w ich historię, a potem obserwować jej rozwój, bo początek dość mocno mi zasugerował, że powieść może być po części erotykiem. Na szczęście tak nie jest. Ale rozumiem, że Autorce przyświecał zupełnie inny cel. W miarę czytania kolejnych stron stało się dla mnie jasne, że ten romans jest tylko jednym z ważnych wątków, ale nie najważniejszym. Co jeszcze spotka nas w tej książce? Dużo ciepła, problemy rodzinne, kłopoty w firmie kosmetycznej, wycieczka na drugi koniec świata, tragiczne w skutkach tsunami, a nawet wątek kryminalny.
A co z bohaterami?
Wśród wszystkich bohaterów najjaśniej błyszczy Maks, mężczyzna z tajemniczą przeszłością, o silnym charakterze, który pragnie wrócić w rodzinne strony: do indiańskiej wioski położonej na wyspie gdzieś na dalekim oceanie. Jego historia jest naprawdę ciekawa, w świetny sposób zostało przedstawione jego wahanie, bo choć udało mu się spełnić marzenie, to nie do końca czuje się tak, jak przewidywał. Maks, czyli Palo Santo, nie wie, co robić, i jego konflikt wewnętrzny aż dało się poczuć, niemal się z nim go przeżywało. Choć nie pochwalam niektórych jego decyzji, to ta postać została wykreowana naprawdę dobrze. Niestety reszta bohaterów wypada już nieco gorzej. Największy problem mam z Weroniką, bo choć to główna postać kobieca, nie udało mi się jej polubić. Została wykreowana na wrażliwą, spokojną bohaterkę ale dla mnie była po prostu mdła. Inni bohaterowie mówili o niej, że jest wyjątkowa, ale dla mnie była po prostu zwykła, nic wyjątkowego w niej nie dostrzegłam. Nie rozumiem też, co miała wnieść postać Iwony, koleżanki Weroniki ze studiów. Moim zdaniem wiązały się z nią niepotrzebne wątki, które nie pchały fabuły do przodu, i jeśli usunęlibyśmy Iwonę z tej książki, historia naprawdę niewiele by straciła. Bardzo pozytywnie wypadła też para homoseksualistów, i choć nie przepadam za takimi wątkami, to tutaj Autorka poprowadziła go bardzo subtelnie i prawdziwie.
Tajemniczy amulet
To jedna z największych zalet „Amuletu”, bo wprowadza wątek sił nadprzyrodzonych, wpływa na dwójkę głównych bohaterów i niektóre ich decyzje. Jest mostem, który łączy Weronikę i Maksa, ale na jak długo? To głównie dzięki niemu bohater nie zapomniał, skąd pochodzi i wrócił do swoich. A sama indiańska wioska została przedstawiona bardzo dobrze, czułam ten klimat i to wydarzenia z nią związane wzbudziły we mnie najwięcej emocji.
Czy polecam „Amulet” Beaty Olejnik? Powieść na pewno zyska swoich sympatyków. Mnie zabrakło w niej przede wszystkim tego „czegoś” między dwójką głównych bohaterów. Bo choć wyczuwało się między nimi chemię, ich historia została przedstawiona jakby z boku, musiałam uwierzyć Autorce na słowo, że to wielka miłość, bo raczej zostało to powiedziane, a nie pokazane, i to, co miało zaboleć, nie zabolało aż tak bardzo. Było też kilka niepotrzebnych wątków i scen, wątek kryminalny miał spory potencjał, ale został nieco spłycony. W oczy rzuciły mi się nieco drętwe dialogi, za to najbardziej spodobała mi się końcówka powieści, bo wywołała we mnie najwięcej emocji, a nawet wzburzenie. Nie wiem, czy będzie kontynuacja, ale Autorka zostawiła sobie na nią otwartą furtkę.
„Amulet” nie zawładnął moim sercem, nie zostanie mi w pamięci na dłużej, ale miło spędziłam przy nim czas.