Uleczkaa38
-
Cieszę się bardzo na każde spotkanie z kolejną odsłoną znakomitego, powieściowego cyklu science fiction „Legion nieśmiertelnych”, który w mej ocenie należy bezsprzecznie do najlepszych serii tego literackiego gatunku. Cieszę z uwagi na to, że nigdy nie mogę być pewna tego, co tym razem przygotował dla nas B.V. Larson, na jaki odległy świat zabierze on bohaterów powieści oraz w jak wielkie kłopoty wplącze główną postać tej historii - Jamesa McGilla. Dziś mam za sobą lekturę najnowszej, ósmej części tego cyklu - książki „Świat krwi”, która kolejna raz mnie porwała, zaskoczyła i zagwarantowała wspaniałą rozrywkę.
Jak wskazuje sam tytuł powieści, tym razem Legion Varus uda się na odległą planetę określaną mianem Świata Krwi, by wziąć tam udział w serii specyficznych pojedynków na śmierć i życie, których celem jest zapewnienie mieszkańców o tym, iż Ziemia zasługuje na miano zwierzchników tego odległego zakątka Galaktyki. I choć sprawa wydaje się prostą, to jednak jednostki pokroju Turov, Clever, ale też i nasz ulubiony James McGill, sprawią, że wszystko znacznie, ale to znacznie się skomplikuje...
Niniejsza opowieść kontynuuje sobą porywającą relację o służbie ludzkich żołnierzy na rzecz wszechpotężnych Galaktyków, którzy wobec jakiegokolwiek oporu nie mieli by najmniejszych skrupułów zniszczyć naszą błękitną planetę. Kolejny raz mamy wyprawę do odległych zakątków kosmosu, trudną misję, polityczne gry kłamstw i pozorów oraz spektakularne sceny walki. Jednocześnie pojawia się coś nowego - brak faktycznej wojny, w jakiej mieliby by wziąć udział legioniści Varusa, a w zamian godne nazewnictwa formacji pojedynki na specyficznej arenie... A poza tym jest to wciąż to samo dobre, militarne science fiction z pokaźną porcją komedii w tle.
Kolejny też raz naszym pierwszoosobowym narratorem jest tu James McGill, co sprawdza się doskonale od pierwszego tomu. To właśnie za sprawą jego relacji poznajemy okoliczności wyruszenia na Świat Pyłu, perturbacje już podczas podróży do tego miejsca (na czele z walką na pokładzie kosmicznego okrętu), jak i wreszcie równie skomplikowane wydarzenia w docelowym miejscu, gdzie każdy prowadzi swoją własną grę i każdy dzień wydaje się przynosić zupełnie inną ocenę sytuacji i celów, w jakich tu przybyła ludzkość. To wysokie tempo akcji, liczne zaskoczenia, kilka wielkich dramatów oraz bardzo efektowny finał.
Wszystko się zmienia, ale nie James McGill. To wciąż ten sam poczciwy, mający głowę na karku, niezwykle łatwo dostosowujący się do nowych okoliczności i zarazem ujmująco bezczelny facet, który z każdym kolejnym tomem wspina się coraz wyżej w legionowej hierarchii. Oczywiście to typ człowieka, którego połowa otoczenia kocha i uwielbia, a druga połowa nienawidzi..., ale James taki już po prostu ma. Z tym brakiem zmian to może jednak nie do końca prawda, gdyż obserwowanie Jamesa w roli ojca jest czymś naprawdę innym i zarazem interesującym...
Raz jeszcze B.V. Larson porwał nas wizją tej kosmicznej i na wskroś fantastycznej rzeczywistości, na czele z obyczajami, prawami i wyglądem Świata Krwi, poprzez ciekawe spojrzenia na mniej lub bardziej spokrewnione z nami gatunki Obcych, a kończąc na zaskakujących efektach różnego rodzaju eksperymentów - z genetycznymi, na czele. To również fascynujące opisy zaawansowanej technologicznie broni, funkcjonowania kosmicznych okrętów, jak i również walki. Walki, która przybiera niezwykle malowniczą, spektakularną i iście filmową postać. No i te wskrzeszarki martwych - coś pięknego...
Nie wiem (zapewne nikt tego nie wie, poza samym autorem) ile części ma liczyć ten powieściowy cykl, ale mam nadzieję, że wiele. Jest w tym coś naprawdę niezwykłego, że zaczytując się w ten ósmy już tom wciąż mamy ochotę na więcej i więcej, a o jakiejkolwiek monotonni nie ma mowy. Tu zawsze coś się dzieję, cała fabuła wywraca się do „góry nogami”, a kolejne pomysły autora okazują się idealnymi do tego, by było jeszcze ciekawiej i bardziej intrygująco. I ta niniejsza powieść jest tego dobrym przykładem, gdyż mamy tu coś innego i zaskakującego, co jednocześnie będzie mieć duży wpływ na kolejne tomy.
Lektura tej powieści, to przyjemność, wielkie emocje i porywająca zabawa, która upływa nam w iście błyskawicznym tempie. Z każdą przeczytaną stroną robi się tylko i wyłącznie ciekawiej, a napięcie wzrasta do niewyobrażalnych rozmiarów. I znów znajdą tu coś dla siebie miłośnicy kosmicznej walki, sympatycy politycznych knowań, jak i wreszcie fani dobrej, z lekka czarnej komedii. Jest bowiem niezaprzeczalną siłą tej serii to, że może ona przekonać do siebie bardzo szerokie grono odbiorców.
Rzecz całą podsumowując – powieść B.V. Larsona pt. „Legion nieśmiertelnych. Świat krwi”, to kolejna udana, intrygująca i świetnie napisana odsłona tego cyklu. Jej strony znaczy akcja, przygoda, wielkie emocje i dobry humor, któremu nie można się oprzeć. I dlatego też powiem krótko – tę książkę trzeba poznać, po prostu. Polecam!