Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Doktor Bianko I Inne Opowiadania

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Doktor Bianko I Inne Opowiadania | Autor: Maciek Bielawski

Wybierz opinię:

Doris

       Opowiadania Maćka Bielawskiego, wydane przez Książkowe Klimaty, wydawnictwo ambitne i z pasją, to króciutkie scenki, żywcem wyjęte z naszego życia, jego rozproszone fragmenty, rozsypane tu na liczne rozdzialiki. Pokazane niczym migawki w kalejdoskopie, krótkie story z mediów społecznościowych. O wiele trudniej jest zawrzeć głębię treści w minimalistycznej formie, a autorowi się to doskonale udało. Przesuwając te odpryski scen, patrzymy na samych siebie, rozpoznajemy własne twarze i reakcje, czasem tylko podobne, ale niekiedy wręcz tożsame.

 

       Niby nic takiego, codzienne, wydawałoby się, mało istotne sprawy. Ale właśnie z tego składa się życie i nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę okaże się istotne, a nawet przełomowe.

 

       Dlaczego starszy mężczyzna spędza rokrocznie święta samotnie. Ma córkę, wnuczki i ogromny głód uczuć, a jednak kolejne gwiazdkowe prezenty lądują na półce nie podarowane.

 

       Pani Genowefa, widująca wnuka rzadziej niżby pragnęła, której prawdziwą „rodziną” są sąsiedzi zza ściany. Wcześniej przeszła Auschwitz, głód i lęk, który już przy niej pozostał. Ale czy wnuk w ogóle o tym wie? Wątpię.

 

       Jakoś tak się często dzieje, że więcej wiedzą o nas i lepiej nas rozumieją obcy niż najbliżsi. Listonosz przynoszący emeryturę usiądzie, wypije herbatę i wysłucha nas uważniej aniżeli nie mający nigdy czasu, ani nie wykazujący zainteresowania wnuk. Ten ciągły pośpiech, który powoduje rozpad więzi rodzinnych, sąsiedzkich, stanowi piętno naszych czasów. Co jednak będzie, gdy nasze zaniedbanie doprowadzi do sytuacji krytycznej, od której nie będzie odwrotu?

 

       Dziennikarz, znudzony lekko codziennością, rojący sobie o innej, bardziej „na krawędzi”, realizującej jego ciemną stronę, która prawdopodobnie również istnieje tylko w jego wyobraźni to kolejny przykład niezadowolenia ze scenariusza, jaki przypadł nam w udziale.

 

       Bez fanfar, bez upiększeń, surowo, monotonnie, ale, o dziwo, nie nudno – tak można scharakteryzować krótko prozę Macka Bielawskiego. Dokładnie w rytmie, w jakim mijają nam dni. Z małymi zawieszeniami w momentach, gdy trzeba coś przemyśleć, uporządkować, przypomnieć sobie. Był taki czas, kiedy zastanawiałam się, czemu w filmach i w powieściach akcja mknie tak szybko, bohaterowie wstają rano i od tej chwili wciąż coś się dzieje, momenty zwrotne odmieniają bieg wydarzeń albo gwałtownie popychają ku nowemu, jeszcze ciekawszemu rozwiązaniu. Przecież normalnie prawie nigdy tak nie jest. Wciąż tylko powtarzalność. Śniadanie, praca, zakupy, kolacja. Czy jest w ogóle jakiś sens w opisywaniu takiej zwyczajności? I Maciek Bielawski pokazuje nam, że owszem, jeśli tylko odpowiednio na to spojrzymy.

 

       To maleńkie koraliki nanizane na linię życia, które przesuwamy bezwiednie w pamięci niczym kuleczki różańca. Pragnienie powrotu do przeszłości walczy z niechęcią do niej, żal z powodu pewnych uczynków nachodzi nas znienacka i uświadamia, że niewiele już możemy zrobić. Takie powroty, jak w przypadku doktora Bianko, zwykle są nieudane. Czy naprawdę mamy ochotę oglądać nasze pierwsze, nieudolne prace, rozwieszone na ścianach w mieszkaniu rodziców niczym w muzeum? Spotykać po latach znajomych z dzieciństwa, którzy pamiętają jeszcze czasy, jak dłubaliśmy w nosie, a którym w życiu nie wyszło? Spełniać marzenia bliskich o naszym życiu, zamiast realizować własne?

 

       Z drugiej strony, nie samo zło zostało w opowiadaniach uwiecznione. Sporo tu fragmentów wzruszających, ciepłych, które równoważą te mroczne. O wzajemnej, sąsiedzkiej pomocy, trosce o drugiego człowieka, choć przecież jest obcy. Każdy z nas myśli, że sobie sam poradzi, ale bez przyjaciół i bliskich dziczejemy, zamykamy się w sobie, oddając się we władanie najbardziej podskórnych obaw, obsesji i naszej bujnej wyobraźni.

 

       Kiedy zawodzi rodzina, ratują nas małe społeczności. Sąsiadka obetnie niedołężnej staruszce paznokcie i poczeka aż ona zaśnie, żeby nie musiała się bać w ciemnym pokoju. Sąsiad w podziękowaniu za pomoc przyniesie flaszkę, a sprzedawczyni w osiedlowym sklepiku najlepiej będzie wiedziała, czego brakuje w naszej lodówce. Czy zauważamy to na co dzień, doceniamy, czy też przyjmujemy obojętnie, jako coś zupełnie oczywistego? Bo przecież są to gesty naturalne, wynikające z potrzeby serca, z interakcji, podczas których nikt nie kalkuluje korzyści, nie oczekuje w zamian zapłaty ani rewanżu.

 

       Nie każdy potrafi pisać o powszedniości i powtarzalności w sposób zajmujący i prowokujący do refleksji. Maciek Bielawski okazuje się być w tym prawdziwym mistrzem. Widzę jego bohatera, jak siada na kanapie, sięga po kolejne piwo. Żona wyjechała, pełny luz, można by na miasto wyjść, zaszaleć, a on nie bardzo wie, co ma z sobą w tych czterech, tak dobrze sobie znanych ścianach, robić.

 

       Inny bohater wsłuchuje się w snujące się powoli wspomnienia rodzinnego zamieszania, gwaru, śmiechu, który odbija się echem w pokoju, gdzie siedzi teraz samotnie, bo tylko on już tu pozostał i stara się na próżno pogodzić ze stratą.

 

       Maciek Bielawski pisze delikatnie, z empatią i wrażliwością, być może o sobie, być może o ludziach, których zna, ale też całkiem prawdopodobne, że to zbiór różnych możliwości, dróg, jakimi może potoczyć się ludzkie życie. Gdzie rozziew między tym, co chcieliśmy osiągnąć, o czym marzyliśmy, z rzeczywistością, jest niczym przepaść w Himalajach. A może jednak to, co udało się nam zrealizować nie jest najgorsze? Ile w tym naszej winy, a na ile zawinił przekorny los?

 

       Czytając czuję, jakie to wszystko żywe, ważne, o mnie, o sąsiadach, znajomych i nieznajomych, po prostu o każdym z nas po trosze. Zamykam książkę , ale myśli nie chcą odejść ot tak. Kotłują się w głowie, teraz ja układam własną opowieść o codzienności. Ale jakoś mi przy tym raźniej, nie czuję się już w tym sama. I wiem, że nawet owo mijanie dnia za dniem, bezsenność z nocy w noc, są warte opisania, coś znaczą.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial