Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Bachantka Na Panterze

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 5 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 5 votes
Styl: 100% - 4 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Bachantka Na Panterze | Autor: Gabriela Anna Kańtor

Wybierz opinię:

Inka

  Bachantki były towarzyszkami Bachusa, rzymskiego boga zabawy i uczty. Mówiąc kolokwialnie: rozpustnice. Opisywane w sztuce Eurypidesa, a nawet we włoskim filmie z lat sześćdziesiątych trącającym klimatami rodem z Szekspira. Z nagromadzeniem tragicznych postaci kobiecych i kumulacji nieszczęśliwych zbiegów okoliczności.

 

Jedna z nich, Friederika Kohl, przeszła do historii; stała się nieśmiertelna jako modelka najsłynniejszej marmurowej rzeźby Theodore’a Erdmanna Kalidego, artysty nazywanego „śląskim Michałem Aniołem”. I rzeczywiście. Oglądając na stronach internetowych Bachantkę na panterze w wersji 3D skojarzenia są natychmiastowe. Ten sam styl, kompozycja, renesansowa dynamika, uwielbienie ludzkiego ciała i perfekcyjne odtworzenie jego proporcji, tajemnic. Ogromna zmysłowość i erotyzm.

 

To samo z przyciągającą wzrok okładką książki. Czerń tła i odcinająca się dla kontrastu postać nagiej kobiety w wyzywającej pozie leżącej na grzbiecie pantery. Nota bene – ulubionym zwierzęciu (obok lwów) Bachusa, ale i mistrza Kalidego.

 

Gabriela Anna Kańtor, rodowita Ślązaczka, dając wyraz lokalnemu patriotyzmowi opisała, jak głosi podtytuł, historię „zakazanej miłości śląskiego rzeźbiarza i jego pięknej modelki”. Zanim lektura, rekonesans who is who? Zatem XIX- wieczny artysta i jego kochanka, potem żona. Skandal i niełaska w realnym życiu. A jak w powieści?

 

Fabuła nie jest zawiła i skomplikowana, a wydarzenia opisywane są chronologicznie z punktu widzenia młodej dziewczyny ze wsi szukającej pracy. Próbującej przetrwać w Berlinie. Takie nagromadzenie emocji i epitetów w jednym zdaniu, jak tutaj, nasuwa na myśl inną postać kobiecą – tytułową Dziewczynę z perłą Tracy Chevalier, nawiązującą do twórczości Vermeera. Urzeka prostota opisywania świata, nazywania uczuć.

 

Kańtor pozwala swojej bohaterce cieszyć się życiem. Dzielić nim z czytelnikiem. Stąd szczegółowe opisy codzienności, obowiązków posługaczki, a wkrótce pokojówki, rytmu dnia. To w początkowych rozdziałach. Potem do akcji wkracza Kalide. Ale jeszcze nie bezpośrednio, a w relacji służącego Emila. Widać tutaj delikatną zmianę stylu narracji. Lekko infantylne opisy Friederiki ustępują miejsca rzeczowej, konkretnej charakterystyce słynnego rzeźbiarza. On sam przedstawiać się już nie musi. Został zaprezentowany przez swoich pracowników i autorkę – w posłowiu. A jakie są wrażenia czytelnika z bezpośredniego „spotkania”? Mistrz długo każe na siebie czekać. Pojawia się na scenie mniej więcej w połowie książki. Celowy zabieg dramaturgiczny budujący napięcie i ciekawość: jaka będzie pierwsza rozmowa przyszłych kochanków? Czy rodząca się fascynacja, tak szumnie obiecywana przez notę wydawcy, będzie bardziej przypominać harlekin, czy zbeletryzowaną opowieść o pasji i miłości? Opcja pierwsza zostaje automatycznie odrzucona. Kańtor z gracją i wdziękiem wplata w tekst dialogowy informacje o życiu i twórczości Kalidego. Przedstawia jego dzieła, tryb pracy i stosowane techniki. Serwuje dane faktograficzne, także te historyczne, wiele mówiące o ówczesnych układach geopolitycznych.

 

Świadomym zabiegiem jest także zastosowanie współczesnej polszczyzny pozbawionej śląskiej gwary. Autorka nie powiela maniery Szczepana Twardocha. Stawia raczej na uniwersalny i popularny charakter swojej powieści, zwiększając potencjalny zasięg odbiorców. Chociaż tę historię i tak czyta się szybko, niczym bajkę o Kopciuszku awansującym do roli księżniczki. Tchnie to lekką egzaltacją i sentymentalizmem, ale przecież nie jest to praca naukowa, a obyczajowa beletrystyka z lekkimi akcentami dydaktyki, którą podkreślają mini wykłady z historii sztuki i relacje z pobytu we Włoszech.

 

Jest miłość, jest ślub, są dzieci. I tylko happy endu brak. Jakby Gabriela Kańtor wyczuła, że wystarczająco dużo słodyczy przelała na karty. Czy słusznie? Ocena należy już do czytelników.

Bookholiczka

  „Byłam jego gospodynią. Nie, to nieprawda. Muszę się oduczyć kłamać, a zwłaszcza samej sobie! Byłam jego posługaczką. Najniższą, najmniej ważną, najbardziej pogardzaną wśród wszystkich służących w jego domu przy Unter den Linden, róg Pariser Platz. Moja matka, w dniu gdy wyprawiała mnie z rodzinnej, zabitej dechami podberlińskiej wsi w daleki świat, poszła ze mną aż na rozdroża, skąd ledwie już było widać naszą skromną chatę. Tam przystanęłam i odwróciłam się za siebie z nagłym, dojmującym rozbłyskiem tęsknoty. Ogarnęło mnie dziwne, niechciane przeczucie, że widzę to wszystko, całą tę biedę, ostatni raz. Zapamiętałam błękitny dym unoszący się z naszego charakterystycznego, trochę przechylonego w lewą stronę komina.”

 

Bachantka na panterze - to prawdziwa perełka, pierwsza w dziejach literatury powieść historyczna o rzeźbiarzu Theodorze Erdmannie Kalide, nazywanym „śląskim Michałem Aniołem“. Urodził się w roku 1801, w Chorzowie na Górnym Śląsku. Jego talent bardzo szybko zauważono i wysłano go, jako osiemnastolatka, na stypendium do Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie. Tam powstawały jego wielkie dzieła, takie jak Śpiący lew, Chłopiec z łabędziem i Dziewczynka z lirą, ale przede wszystkim Bachantka na panterze - jedna z najwspanialszych, najbardziej śmiałych, kontrowersyjnych rzeźb w historii sztuki. Emanowała tak potężną zmysłowością i erotyzmem, że z jej powodu na wiele lat przekreślono karierę i cały wcześniejszy dorobek wielkiego rzeźbiarza, zaś jego modelkę wyklęto i skazano na zapomnienie. Ile trzeba było mieć w sobie miłości do kobiety, by - ryzykując całą swoją karierę - oddać w marmurze hołd jej pięknu? Jak bardzo trzeba było zaufać ukochanemu mężczyźnie, by poważyć się na zapozowanie mu do tak zuchwałej rzeźby? Które z nich zaryzykowało więcej? Połowa XIX wieku, Berlin. Sztuka i miłość. Rzeźba, która stała się legendą.

 

Gabriela Anna Kańtor urodziła się i żyje na Śląsku, stąd jej powieści "Koronki z płatków śniegu" i następna, właśnie pisana: "Dziołszki, frelki i kobiety" osadzone są w tej właśnie niezwykłej krainie. Autorka z wykształcenia jest pedagogiem i terapeutą psychologicznym, jednak od zawsze chciała pisać książki. Zainteresowanie śląskością przelane na papier znalazło się też w sferze działalności społecznej G. Kańtor.

 

Nigdy wcześniej nie miałam przyjemności poznać twórczość autorki, aż do momentu, w której zobaczyłam „Bachantka na panterze”. Muszę jednak się przyznać, że szczerze się bałam czytać tę powieść. Pewnie macie w głowie taki znak zapytania dlaczego....Już wam tłumaczę. Nigdy dotąd nie czytałam książek, z tego gatunku. Po przeczytaniu opisu byłam zachwycona i chciałam ją, jak najszybciej przeczytać jednak z tyłu głowy miałam tą obawę. Na szczęście historia wciągnęła mnie już od pierwszych stron i nie musiałam się niczego obawiać. Autorka stworzyła uroczą słodko-gorzką historię, która jest oparta drogi czytelniku na faktach. Więc czego chcieć więcej wystarczy tylko znaleźć odpowiednie miejsce, czas wolny i sięgnąć po nowość od Gabrielli Anny Kańtor.

 

Jeśli się zastanawiacie co przeczytać albo macie przestój czytelniczy to już znaleźliście odpowiednią lekturę. Nie musicie się dalej namyślać po prostu zaufajcie i dajcie się porwać twórczości autorki nie bojąc się o nic. Mam nadzieję, że wciągnie was ta historia tak samo, jak mnie już od pierwszych zdań i nie da wypuścić, aż do ostatnich zdań. Spróbujcie poznać coś nowego czego do tej pory nigdy nie próbowaliście, a może czas na nowe wyzwania.

Doris

       Gabriela Anna Kantor pisze o Śląsku z zaangażowaniem i miłością. Tym razem mamy połowę XIX wieku, słynnego ongiś, dzisiaj zaś zapomnianego „Śląskiego Michała Anioła” czyli rzeźbiarza Theodora Erdmanna Kalite i jego „Bachantkę na panterze” czyli skandalizującą jak na owe czasy rzeźbę, która utrąciła na dłuższy czas jego świetnie rozwijającą się karierę, oraz pozującą malarzowi piękną Fredrikę Kohl.

 

       Ach, jak to jest „gładko” pisane, jak przyjemnie się czyta. Autorka pomieszała informacje z dziedziny sztuki i samej rzeźby z obrazami obyczajowości ówczesnego Berlina, tworząc ożywczy i interesujący koktajl. Historii rzeźby uczy nas tutaj lokaj (a może wcale nie jest tylko lokajem?) pana Kalide, który przekazuje arcyciekawe informacje z tej dziedziny Fredrice.

 

       Dziewczyna przybyła do Berlina z małej wioski, by znaleźć pracę i rozpocząć samodzielne życie. Miała dużo szczęścia, że trafiła do domu rzeźbiarza jako służąca, a nie skończyła na ulicy jako prostytutka lub też zamordowana przez jakiegoś złoczyńcę.

 

       Przyglądając się jej pracy możemy też poznać warunki życia w miarę zamożnego domu, gdzie ludzi stać na zatrudnienie kilku osób służby. Widzimy jak artysta mieszkał, jaki prowadził tryb życia, co jadał i co go interesowało. Uczestniczymy też w organizowanych przez niego dla przyjaciół artystycznych wieczorkach.

 

       Historię swojego życia, a później, szalonej, zupełnie niespodziewanej miłości do Theodora, poznajemy z ust jego modelki, a później żony, Fredriki. Oprócz uczucia mamy tutaj także , niczym w Pigmalionie, kształcenie i przemianę nieśmiałej i wychowanej w małej wiosce, a więc nieobytej z kulturą dziewczyny. Theodor uwielbia rozprawiać o sztuce i o życiu, dzielić się swoimi wrażeniami i wspomnieniami, otwierając przed, jeszcze do niedawna wiejską gąską, drzwi do wielkiego świata. Faktem jest, że nie wszyscy takie podejście pochwalają, a niektórzy odnoszą się do Fredrike, nawet przy Theodorze, z dużą pogardą.

 

       Wielomiesięczny pobyt we Włoszech to rozkwit ich długo wykluwającej się miłości, której słoneczny klimat Italii, piękno jej krajobrazu i poczucie wolności, jakiego tutaj zaznają, bardzo sprzyjają.

 

        No cóż, w pierwszej połowie XIX wieku wyrzeźbić naturalnej wielkości, nagą, leżącą na panterze w prowokującej pozie kobietę, to była nie lada odwaga. Theodor lubił przełamywać schematy, odkrywać nowe przestrzenie, prowokować. Skandal był właściwie murowany.

 

       Jak naprawdę wygląda praca rzeźbiarza, ile czasu zajmują mu poszczególne etapy pracy? Najpierw sporządzenie szkiców, później modelu próbnego w gipsie, a na koniec czasem i kilkuletnia praca nad marmurem, który wcześniej trzeba wybrać spośród wielu podobnych bloków. Ale to tylko dla nas są one podobne. Rzeźbiarz widzi je inaczej. Skąd wie, że to ma być właśnie ten i żaden inny? Podobno kamień w swoisty sposób przemawia do rzeźbiarza.

 

„Marmurowa grupa naturalnej wielkości.

Miała zatrzymać przyszłego widza w pół kroku, zaskoczyć odważnym cieniowaniem bieli, oburzyć erotyką, zachwycić ruchem uchwyconym jednocześnie w ciele zwierzęcia i Bachantki, oczarować spiętrzeniem elementów, a potem, gdy się już widz napatrzy, nawydziwia i zbulwersuje do cna – uspokoić go, łagodnie doprowadzić do końcowego stwierdzenia, że oto widzi uduchowione piękno, czyste i pierwotne.”

 

       Jednak nie sposób wszystkiego przewidzieć. Nie dość, że rzeźba złamała wszelkie kanony i moralności i klasycznych proporcji, to w dodatku niesprzyjająca okazała się chwila jej odsłonięcia. Stała się kolejną ofiarą łączenia polityki i sztuki, wyciągnięcia zbyt daleko idących wniosków z możliwości odczytania jej przesłania jako uwiecznienia prawa do wolności, wolności radosnej i całkowicie nieskrępowanej. I tak sztuka oraz jej twórca musieli zapłacić za coś, co tak naprawdę zostało nadinterpretowane, wymyślone na wyrost, a nie było wcale autorskim zamiarem. Tylko czy Theodor, mogąc przewidzieć konsekwencje, zawróciłby z tej drogi? Wątpię, gdyż wygląda na to, że to sztuka prowadziła jego i była czymś, czemu nie zdołałby się oprzeć.

 

       Wiele w tej książce pasji, miłości, zatracania się w tych uczuciach bez oglądania się na otoczenie i jego ocenę. Czemu więc musi tak się to kończyć? Poczuciem porażki, zarówno w życiu, jak i w pracy artystycznej? Bo „Bachantka na panterze” to szczera, wciągająca i niestety gorzka powieść, choć początkowo sprawia odmienne wrażenie.

 

Klaudia Bacia

  Uwielbiam sięgać po książki, które mają coś wspólnego z miastem, w którym żyję. Na skrzyżowaniu ulicy, przy której żyłam przez ponad dwadzieścia pięć lat, z ulicą, która nazwę ma od głównego bohatera niżej opisanej książki, jest dom, w którym się urodził. Mijam go codziennie podczas drogi do pracy. Był tam przez całe moje życie. Tak jak jego rzeźba – „Chłopiec z łabędziem” na rondzie przy jednym z kościołów Chorzowa.

 

"Bachantka na panterze. Historia zakazanej miłości śląskiego rzeźbiarza i jego pięknej modelki" to powieść autorstwa Gabrieli Anny Kańtor, która porusza temat zakazanej miłości Theodora Erdmanna Kalide i jego modelki, która zapozowała do jednej z jego słynniejszych rzeźb. Rzeźby, która na kilka lat przekreśliła karierę Kalidego.

 

Powieść rozgrywa się Berlinie w połowie XIX wieku i skupia się powoli rozwijającej się relacji między rzeźbiarzem, a jego modelką. Początkowo akcja skupia się na Friederice Kohl i to ona jest narratorką w książce. Poznajemy jej losy i dowiadujemy się, jak znalazła się w domu Theodora Erdmanna Kalide. Dowiadujemy się także, jak rozpoczęła się ich miłosna historia.

 

Główni bohaterowie, Theodor Erdmann Kalide, utalentowany rzeźbiarz, oraz Frederika, piękna i młoda służąca, przeżywają miłość, któranie jest nieakceptowana przez społeczność. Ich miłość jest nie tylko zakazana, ale również stawia ich wobec trudności związanych z konfliktem klasowym i różnicami społecznymi. Autorka wplata wątki polityczne i społeczne tamtego okresu, co dodaje powieści głębi i autentycznego charakteru.

 

Jednym z największych atutów tej powieści jest wspaniała atmosfera, którą autorka tworzy. Gabriela Anna Kańtor przyciąga czytelnika do swojego świata pełnego piękna i pasji. Sposób, w jaki autorka opisuje proces twórczy TheodoraKalidego i jego artystyczną wrażliwość, jest niezwykle porywający i oddaje istotę sztuki.

 

Postacie przedstawione w powieści są dobrze rozwinięte i pełne sprzeczności. Kalide jest artystą, który pragnie odkrywać piękno w najmniejszych detalach. Frederika natomiast jest zwykłą dziewczyną, która nigdy nie sądziła, że stanie się ukochaną rzeźbiarza.. Ich miłość jest intensywna i pełna namiętności, co sprawia, że czytelnik odczuwa każdą emocję razem z nimi.

 

Narracja powieści jest płynna i przemyślana, a styl pisania Gabrieli Anny Kańtor jest obrazowy i poetycki. Autorka umiejętnie buduje napięcie, ukazując różne aspekty miłości, sztuki i społecznych ograniczeń. Jej język jest bogaty i precyzyjny, co dodaje powieści głębi i autentyczności.

 

Choć fabuła "Bachantki na panterze…" porusza trudne tematy zakazanej miłości i społecznych konfliktów, jest to również opowieść o odwadze, pasji i pięknie sztuki. Książka oddaje ducha tamtego okresu, ukazując zarówno radość twórczego procesu, jak i bolesną rzeczywistość ograniczeń społecznych.

 

O prawdziwym życiu Frederiki Kohl nie wiemy zbyt dużo. A szkoda, ponieważ gdybyśmy znali o niej więcej faktów, autorka nie musiałaby się uciekać do przeskoku fabularnego, który sprawił, że na mojej twarzy pojawił się wyraz niedowierzania i niedosytu. Ale to tylko jeden moment, do którego mogłabym mieć jakieś pretensje, poza tym było naprawdę dobrze.

 

Podsumowując, "Bachantka na panterze. Historia zakazanej miłości śląskiego rzeźbiarza i jego pięknej modelki" to wciągająca powieść, która oczarowuje swoją atmosferą, głębią emocji i pięknem języka. Gabriela Anna Kańtor stworzyła niezwykłą opowieść, która przenosi czytelnika w świat artystycznych dążeń. Polecam tę książkę wszystkim miłośnikom literatury, którzy pragną zanurzyć się w pasjonującej historii miłości i sztuki.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial