Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Naftowa Wenus

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Naftowa Wenus | Autor: Aleksandr Sniegiriow

Wybierz opinię:

Doris

       Ta historia dzieje się we współczesnej Moskwie, gdzieś po 2000 roku. Ale to tak naprawdę nieważne. Wcześniej przydarzyła się już tysiące razy w tysiącach miejsc na kuli ziemskiej, a i powtórzy się jeszcze niejeden raz. Młody chłopak i młoda dziewczyna zakochani pierwszą miłością. Mnóstwo planów, nadziei i oczekiwań. Radość z bliskiego rodzicielstwa. Znamy to przecież, tego się nie zapomina. I nagle, jakby Bóg z nich zakpił. Dawszy tak wiele, wszystko w jednej chwili odebrał. Rodzi się upragniony syn, ale jednocześnie z zawiniętym w becik noworodkiem rodzice dostają też diagnozę: zespół Downa. W głowie mętlik, jeszcze większy w sercu, i bunt, bo to przecież wszystko zmienia. Jak wspomina po latach Fiodor: „Przyjście na świat Wani kontuzjowało mnie. Takich blizn się nie zaszlifuje u kosmetologa.” Najprostszym sposobem w takiej sytuacji wydaje się być ucieczka. I zarówno Lena, jak i Fiodor skwapliwie korzystają z tej możliwości.

 

       „Naftowa Wenus” pokazuje nam ową całkowitą nieprzewidywalność życia, które po prostu uwielbia zaskakiwać, a nagłe zwroty akcji to jego specjalność. Najwidoczniej lubuje się w naszych okrzykach zdumienia.

 

       Gdy, niemal tuż po sobie, umierają rodzice Fiodora, wszystkie drogi ucieczki okazują się nagle drogami bez wylotu. 15-letni Iwan zostaje sam, a niemożliwością jest, by przy swojej intelektualnej niesprawności poradził sobie w samodzielnym życiu. Fiodor, uznany architekt wnętrz, obracający się w świecie bogactwa i blichtru, w Rosji i zagranicą, wiodący barwne i ciekawe życie, nie ma zbyt wiele czasu na podjęcie decyzji. „Żaden ze mnie święty, po prostu nie mam wyjścia.”

 

       Temat uniwersalny i ważny, aktualny w każdym czasie i miejscu. Nigdy nie wiadomo, kto będzie musiał się z nim zmierzyć. Rezygnacja z własnych planów dla drugiej osoby nigdy nie jest łatwa. Gdy zakładamy rodzinę, na świat przychodzi dziecko, nasze życie się zmienia, ale wiemy wówczas, że coś oddając, co innego otrzymujemy w zamian. Równie lub bardziej nawet cennego. W tym zaś przypadku Fiodor jest przekonany, że oprócz mnóstwa uciążliwych obowiązków, niechcianej odpowiedzialności i towarzyskiego ostracyzmu, nie otrzyma nic więcej. A jednak…

 

       Aleksandr Sniegiriow to młody, rosyjski pisarz. Napisał piękną i rozczulającą historię o dojrzewaniu do ojcostwa, o odkrywaniu w sobie miejsc wcześniej zupełnie nieznanych, mieszczących całe pokłady wrażliwości, czułości i mądrej troski. O tym, jak obcując dzień w dzień z człowiekiem znającym tylko proste, pierwotne wręcz uczucia, biorącym wszystko za dobrą monetę, potrafiącym bezwarunkowo kochać, ufać bez granic, cieszyć się z drobiazgów i okazywać to wszystko szczerze, bez krzty kokieterii i wyrachowania, sami odnajdujemy te najważniejsze prawdy, które pogrzebaliśmy pod stertą masek i kostiumów.

 

     Relacja ojciec – syn jest osią tej niewielkiej powieści, wewnętrzna metamorfoza Fiodora zaś to bardzo przekonujące studium psychologiczne człowieka, który, sądząc, że wpadł w pułapkę bez wyjścia, i już nawet pogodziwszy się z tym, odkrywa stopniowo, iż tak naprawdę nie była to pułapka, a wygrany na loterii życia los. Kto wie, może syn dał mu nawet więcej, niż sam od niego otrzymał.

 

       Ale nie jest to w żadnym razie kino familijne. Widzimy konflikt wewnętrzny, który rozdziera Fiodora. Widzimy jego potknięcia, bezradność, czasem zaś zwykłą wściekłość, którą, chcąc nie chcąc wyładowuje na synu. To cała gama emocji, od załamania przez bunt i gniew aż po wstyd. Wstyd za własne zachowanie wobec Wani, ale też wstyd za samego Wanię, który swoją prostodusznością prowokuje różne, czasem śmieszne, a niekiedy wręcz dramatyczne sytuacje, którym trudno sprostać. Można tu ujrzeć typowe dla takich relacji zachowania, pragnienie zniknięcia, schowania się w czterech ścianach w obawie przed ludzką złośliwością, nietolerancją, prymitywną ciekawością i litością. I nagle dwie kobiety, młode, piękne i bogate, poznane do tego w zupełnie zwariowanych okolicznościach, wkraczają w życie ojca i syna niczym huragan, by przewrócić je do góry nogami.

 

       „Naftowa Wenus” nie jest jakimś tanim wyciskaczem łez, choć i one z pewnością popłyną, ale czymś pomiędzy komedią i dramatem, do tego z licznymi elementami surrealizmu i groteski. Są bójki na cmentarzu i na szosie, są wypadki samochodowe i kradzieże, są scenki rodzajowe rodem z komedii slapstickowej oraz wzruszający melodramat, jest napięcie rozładowywane rechotem. Do tego dodajmy polityczno-socjologiczne wykrzykniki punktujące słabości rosyjskiego systemu: idiotyczną biurokrację, rozpasioną korupcję, materialną przepaść między zwykłymi Rosjanami, a oligarchami i przebojowymi „biznesmenami”, robiącymi pokrętne interesy.

 

       Ta cała barwna otoczka rozpięta na przewodnim dla powieści wątku budowania trudnej relacji ojcowsko-synowskiej i wiążących się z tym przeformowań, wyjątkowo tę historię ubogaca i uwiarygadnia, dodając jej przy tym lekkości. Absurd czyni tu prawdę jeszcze prawdziwszą, podkreślając, że w życiu wszystko jest możliwe. To po prostu podarowana nam od losu przygoda.

 

Agnesto

  Są chwile, gdy śmiejesz się poprzez łzy. Ze szczęścia lub z tragedii, jaka cię dotknęła, i która przerasta cię swoim ogromem. Przygniata cię tak nagle, że w ogłupieniu śmiejesz się, podczas gdy z oczu płyną łzy. Płacze twoje wnętrze, a emocje nie znajdują drogi ku wyzwoleniu. Wszystko siedzi w tobie, oblepia wnętrze, jak gęsta nafta, breja, czy bagno spowalniając oddech, serce i poczucie jakiejkolwiek wartości. Słone łzy spływają do wnętrza ciebie.

 

Śmiech przez łzy bezsilności, niemocy, słabości wobec ogromu tragizmu. Tym jesteś. Małym człowieczkiem w świecie dla olbrzymów.

 

Jeden skok i cię nie ma. Leżysz na trawniku pod oknem z martwym wzrokiem utkwionym w błękitnym, bezchmurnym niebie. Śmierć – nie gość, nie bliski. Jeden krok dzieli cię od śmierci. Jesteś i cię nie ma. Nagle. W ciszy odchodzi twoja dusza, jak samotny włóczęga w dalszą drogę, ale już bez ciebie.

 

„Naftowa Wenus”. Wielka powieść w małym świecie. Wielka dla ciebie, bo choć niespełna 200-stronicowa, to skrywająca we wnętrzu moc, której nie da się oszacować. Zresztą, jej nie wolno do niczego porównywać. Nie można. Książkę przykłada się do czoła, przy niej nie boisz się okazywać emocji, przy niej płaczesz, jak dziecko.

 

Oto On, pionek na grze zwanej „życiem”. Miał rodziców i nagle ich nie ma. Ma syna, którego wcześniej nie miał. Ma dużo czasu wolnego, o którym wcześniej mógł marzyć. Miał pracę, a teraz ma pod opieką Downa. Ma emocje, których nie potrafi kontrolować ani ujarzmić. Stał się inny. W jednej chwili świat się kompletnie zmienił zapominając o nim. Nie jest w stanie nadążyć za myślami, za gestami, czy własnymi reakcjami. Poznaje się na nowo.

 

Rzut kostką i pionek porusza się kilka pół do przodu.

 

Aleksandr Sniegiriow napisał książkę, której czytanie sprawia ból. Śmiejesz się, zatrważasz, wściekasz na zachowania bohaterów. Wchodzisz w buty 17-letniego Wani z zespołem Downa. Czujesz to, co on. Jest ci z tym dobrze. Wania inaczej patrzy na świat aniżeli zdrowi. Jego wnętrze nie zalewa nafta. Z nim zachwycasz się pięknem obrazu Wenus, mówisz co myślisz, by nakarmić karmę. „Kocham piękno – mówi Wania. Piękno jest najważniejsze. A ludzie boją się piękna, ono ich poniża. Ludzie nazywają piękno grzechem (…). piękno jest dla mnie najważniejsze. W imię piękna jestem gotów na wszystko... I do psychiatryka, i... Jestem gotów pozbyć się głosu! I moje milczenie przeszyje świat”.

 

To powiedział Down? pytasz z niedowierzaniem. Down mądrzejszy od wszystkich Rosjan. A to oni są przecież mądrością i potęgą w świecie. Wokół Wani wszyscy się o nią spierają, wojują o rację, potokami słów wyrzucają z siebie własne teorie, a każda wydaje się być błyskotliwsza od poprzedniej. Spierają się politycznie i socjalnie. A Wania? Wania staje obok i mówi „Nikt nie zdoła zmienić Rosji (…) W Rosji wszyscy stają się Rosjanami”.

 

Głupi Down?, pytasz się ponownie. Absolutnie. To myślący, świadomy i bystry chłopak z zespołem Downa. 17-latek, który ma nieco inny świat od reszty. „Wszyscy ludzie budują sobie własne światy. Sąsiedzi, którzy odgrodzili się wysokim płotem, też zbudowali za nim swój świat. My z Wanią stworzyliśmy swój...”

 

ich świat jest na swój sposób wyjątkowy. Lecz pewnego ranka Wania znika. Z martwym wzrokiem leży na trawniku spoglądając w niebieskie niebo ponad blokiem. Leży przed rozpiętą „Wenus”, jego muzą i kobietą, którą kochał.

 

Aleksandr Sniegiriow! Jakże on pisze! Jakże się go czyta! Wszystko w tobie buzuje. Czytasz o życiu samotnego ojca i dorastającego chłopca z Downem. Zaczynasz czytasz z przyjemnością, rozsiadasz się wygodnie, by nagle dostać brudną szmatą w twarz. W tle Rosja. Tragedie ludzi, narodu. Bezmoc. Brak przyszłości. Żyjesz teraz, bo nie wiadomo czy będzie ci dane jutro żyć. Człowiek tu jest małym gwoździem w wielkiej rosyjskiej maszynie. Małym trybikiem. Nie ty, to szybko zastąpią cię nowym. Starych, bezużytecznych i szczekających gębami pozbywa się. W Rosji się sprząta śmieci, zwłaszcza te ludzkie.

 

Rosja w tle wiecznie żywa, tętniąca. „Rosja, jak kapryśna kobieta, wciąż odrzuca dobrych narzeczonych. A potem nikt jej nie chce. Nikt nie zdoła zmienić Rosji (…) Rosja zmieni wszystkich. W Rosji wszyscy stają się Rosjanami”.

 

Czytanie „Naftowej Wenus” sprawia ból, przeogromne cierpienie lecz magnetyzm powieści nie pozwala ci jej odłożyć. Buzują w tobie ciekawość, furia, ale i nadzieja jednocześnie. Nadzieja na co? Sam nie wiesz, ale ta nadzieja zostaje w tobie do końca. Czytasz do ostatniej kropki.

 

A gdy ją kończysz... zapada cisza.

Słone policzki, słona szyja, zamglone oczy. To ty.

Siedzisz w ciszy. Długo. Czas mija w innym świecie. Nie ma cię.

Oblepia cię nafta. Gęsta, ciemna breja.

 

Brak słów. Usta ściśnięte. Serce? Gdzieś jest, bo żyjesz, lecz to serce w tobie już nigdy nie będzie takie, jak było przed „Naftową Wenus”. Sniegiriow cię zmieni...

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial