ladyoflake
-
”Pijawki. Najnowszy krzyk mody. Ludzie się nimi odnawiają, za ciężkie pieniądze, sama mówiłaś. Jak byliśmy razem na plaży, nałapałem ich trochę do słoika i proszę, Józefinka będzie jak nowa”.
Pomimo tego, że już jakiś czas temu przekroczyłam magiczną trzydziestkę, bardzo lubię wracać do książek dla dzieci i młodzieży. Kolejną powieścią, którą dzisiaj zrecenzuje jest “Tajemnica szopy nad Wigrami”. Od razu po otrzymaniu paczki, w oczy rzucił mi się fantastyczny projekt okładki. Na samym początku przyjrzyjmy się treści.
Mała Józefinka każde wakacje spędza pod namiotem nad jeziorem Wigry. Każdego roku razem z przyjaciółmi przeżywa całe mnóstwo niesamowitych przygód. Również tegoroczny wyjazd zapowiada się obiecująco. Pewnego letniego dnia dzieciaki w pobliżu lasu odkrywają tajemniczy budynek pozbawiony okien i drzwi. Z wyglądu przypomina starą, dawno opuszczoną szopę. Brzmi interesująco, prawda? Nagle w okolicy słychać tajemnicze, budzące grozę odgłosy.
Dzieci są zaintrygowane. Zaczynają wchodzić w rolę małych detektywów i przeprowadzać własne śledztwo. Mieszkańcy twierdzą, że w miejscu, na którym stoi budynek znajdował się kiedyś cmentarz poległych jaćwiejskich wojowników. Młodzi nie są przekonani, czy faktycznie chcą zobaczyć duchy, ale kiedy tajemniczo znikają ich zapasy słodyczy, postawiają wziąć sprawy w swoje ręce.
Podczas zagłębiania się w każdą stronę książki przypomniało mi się moje dzieciństwo i wakacje, które co rok spędzałam u babci na wsi. Katarzyna Barcikowska z łatwością przenosi nas w beztroski świat radości, letnich zabaw i przeżywania niezapomnianych przygód. Sympatyczna Józefinka i przyjaciele doświadczają miłych chwil nad pięknym mazurskim jeziorem. Kto z nas nie chciałby się tam znaleźć? Autorka pisząc powieść, zabiera nas na wycieczkę w tamte malownicze regiony. Czytając, miałam wrażenie, jakbym faktycznie znajdowałam się gdzieś w pobliżu szumiącego lasu i obserwowała historię tej wesołej gromadki.
Wieczorne siedzenie przy ognisku, tajemnica, zabawa w detektywów i inne radosne momenty pozwoliły mi cofnąć się o ponad dwadzieścia lat, kiedy życie było dużo bardziej beztroskie. Ciekawym wątkiem jest poruszany przez Panią Katarzynę, staje się legenda ludu zwanego Jaćwingami. Otóż mało kto wie, ale oni istnieli na prawdę! Byli to poganie blisko spokrewnieni z Prusami i Litwinami, zamieszkujący do średniowiecza obszar pomiędzy środkowym Niemnem, Narwią, Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Ich historią szczególnie interesuje się jeden z bohaterów powieści — Janek nazywany Skirmuntem. Myślę, że nie sposób go nie lubić.
Powieść jest napisana bardzo ładnym językiem i z przyjemnością zapoznam się z bliżej z dorobkiem literackim autorki. “Tajemnice szopy nad Wigrami” czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Jest idealna na ciepły, letni wieczór przy szklance chłodnej cytrynowej lemoniady. Całość przeczytałam w niecałe trzy godziny i ciągle miałam niedosyt!
Powieść polecam wszystkim zainteresowanym, niezależnie od wieku, płci i wykształcenia. Dużym plusem, na który zwróciłam uwagę już po pierwszym rozdziale, jest konstrukcja bohaterów. Podoba mi się realizm opisywany przez autorkę w tworzonych przez nią portretach psychologicznych. Dzieci mają swoje humory, pakują się w ryzykowane sytuacje, potrafią się bać i cieszyć. Myślę, że dzięki temu zabiegowi każdy z nas może cofnąć się w czasie i utożsamić się z którymś z dzieciaków.
Autorka w książce dla młodzieży zawarła wszystko to, co lubię — beztroskie chwile połączone z nutką grozy. Przeczytajcie! Naprawdę warto.
Powieść otrzymałam dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Sztukater.