Nvilia
-
Na pytania „gdzie szukać szczęścia?”,„jak żyć, by czuć się dobrze ze samym sobą?” czy „jak ogarnąć swoje życie?” wielu z nas nie zna odpowiedzi i dlatego poszukuje jej we wszelkich dostępnych źródłach, między innymi w książkach. I ja pokusiłam się na takie właśnie poszukiwania. Kiedy sięgałam po publikację „Życie... nie ogarniam. Prostym językiem o trudnych sprawach” nie spodziewałam się, że będzie to lektura o zabarwieniu religijnym. A wystarczyło odwrócić książkę na drugą stronę, gdzie wśród patronów widnieje Przewodnik Katolicki (poza tym na stronie tytułowej łatwo dostrzec logo wydawnictwa Święty Wojciech). Początkowo nie pozwoliłam, by moje animozje religijne powstrzymały mnie od lektury tejże książki i starałam się podejść do niej z otwartą głową.Moim głównym znakiem zapytania było to, czy publikacja skierowana jest wyłącznie do osób wierzących, czy może również ateiści oraz agnostycy znajdą w niej coś dla siebie. Muszę przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłam...
Jeśli chodzi o samą budowę tej książki, to składa się ona z czterech rozdziałów. Każdy podrozdział zawiera swego rodzaju motto, przesłanie, które autor cytuje na początku. Pierwsza część książki w dużej mierze dotyczy tego, co możemy lub chcielibyśmy zmienić sami w sobie. Autor rozwodzi się nad własnymi doświadczeniami i na ich podstawie wyciąga wnioski. Rozdział drugi można określić mianem motywacyjnego, jego motto nadaje klimat dalszym podrozdziałom – „ żywioł to miejsce, gdzie to, co kochasz robić, spotyka się z tym, w czym jesteś dobry”. W dalszej części lektury Jerzy Jabłoński opowiada o rodzinie i małżeństwie, natomiast na końcu wraca do przemyśleń na temat wiary.
W niektórych rozdziałach temat Boga nie jest poruszony w ogóle, w części z nich jedynie się przewija, natomiast w innych zajmuje całą objętość tekstu. Warto zauważyć, że autor rzeczywiście mówi o trudnych sprawach poprzez analogie do znanych filmów, książek czy wierszy i to nie takich z wyższej półki, a bardzo popularnych i... przyziemnych. Odwołuje się na przykład do komedii „Klik: i robisz co chcesz”. To niewątpliwie spora zaleta tekstu. Jeżeli chodzi o inne odwołania do tekstów kultury, to dla mnie zdecydowanie bardziej interesujące było opieranie się na znanych piosenkach, wierszach czy filmach aniżeli cytowanie własnych wierszy przez autora.
Będąc zupełnie szczerą: po kilku pierwszych rozdziałach nie byłam przekonana do tej książki. Mój stosunek do niej zmienił się jednak po przeczytaniu rozdziału dotyczącego relacji rodzinnych i małżeńskich. Przemyślenia autora,moim zdaniem szczególnie te, które nie wynikają bezpośrednio z jego wiary, stanowią podstawę do dalszych rozmyślań. Bardzo zainteresował mnie temat przedstawiony jako omówienie„najbogatszej firmy na świecie”, czyli rodziny. Jabłoński przekonuje, że małżeństwo zawsze jest pierwsze, a potem rodzina. Nie chodzi tutaj o sens chronologiczny, a o to, że żona jest dla niego ważniejsza od dzieci. Zaznacza jednak, że miłość, jaką darzy swoją wybrankę, emanuje na całą rodzinę.
Jeśli chodzi o treści ściśle odwołujące się do wiary w Boga i skierowane wyłącznie do osób religijnych, to w niektórych rozdziałach jest ich tutaj dosyć sporo. Z drugiej strony, we wspomnianym wcześniej fragmencie dotyczącym rodziny i małżeństwa autor wypowiada się dość „świecko”. W związku z tym uważam, że niezależnie od przekonań religijnych warto zajrzeć do książki Jerzego Jabłońskiego, boautor przedstawia w niej parę ciekawych poglądów na otaczającą nas rzeczywistość oraz na relacje międzyludzkie. Kto wie, może niektóre z nich pomogą czytelnikom wreszcie „ogarnąć ich życia”...