Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Baśka Murmańska I Lwy Północy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 4 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Baśka Murmańska I Lwy Północy | Autor: Sławomir Zagórski

Wybierz opinię:

Doris

 Literatura dotycząca II Wojny Światowej jest bardzo obszerna, zarówno ta popularna, jaki naukowa. O niedźwiedziu Wojtku, adoptowanym przez żołnierzy generała Andersa i biorącym wraz z nimi udział w słynnej bitwie pod Monte Cassino, zapewne wielu z was słyszało. Swego czasu oglądałam nawet jakiś film dokumentalny na ten temat.

 

Książka Sławomira Zagórskiego „Baśka Murmańska i Lwy Północy” opowiada natomiast o rzadko wspominanym epizodzie Wielkiej Wojny, a tytułowa Baśka to biała niedźwiedzica oswojona i wytresowana przez polskich żołnierzy przemierzających północną Rosję, by połączyć się z armią aliantów. Mowa tu o I Korpusie Polskim, zwanym od nazwiska dowódcy „dowborczykami”. To wojsko, sformowane pod koniec I wojny, już w maju 1918 roku zostało rozwiązane i rozbrojone. Rozgoryczonym żołnierzom niezwykle trudno było pogodzić się z taką decyzją dowództwa.

 

Część z nich wróciła do Polski, inni jednak postanowili przedostać się na tereny rosyjskie, na północ, gdzie mieli szansę połączyć się z wojskami alianckimi. Najpierw mieli pomóc im pokonać bolszewików, a później, po włączeniu w struktury polskiej armii we Francji, walczyć z Niemcami. Plany brzmiały nieźle, ale wcześniej czekała ich przeprawa przez ogarniętą rewolucyjną gorączką Rosję, do Murmańska. Ruszyli grupkami, zaopatrzeni w fałszywe dokumenty, w cywilnych ubraniach, by łatwiej wtopić się w tłum.

 

Podróżować trzeba było ostrożnie, unikając bolszewickich posterunków, a nawet uważać na zwykłych mieszkańców, bo na polskich żołnierzy urządzono prawdziwe polowanie. Oni zaś zwracali na siebie uwagę słabą lub żadną znajomością rosyjskiego oraz „pańskim” wyglądem. Panujący wokół chaos i anarchia były im bardzo pomocne. Rosja przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy. Ulice i budynki dawno zapomniały już o poprzedniej świetności, teraz były brudne i zaniedbane. Na dworcowych peronach stały tzw. tiepłuszki – bydlęce wagony z piecykami, podróżowały nimi tłumy ludzi, a wraz z nimi nasi żołnierze, zdążający w stronę Murmańska. „Każdy, kto nie był chłopem, robotnikiem lub żołnierzem, musiał się za takiego przebrać, jeżeli nie chciał postradać życia i mienia, zaś każdego oficera, zwłaszcza polskiego, rozerwano by tu na sztuki”.

 

Wielu się nie udało i zginęli gdzieś w czeluściach katowni Czerezwyczajki. Inni, mający więcej szczęścia, znaleźli pomoc w punktach kontaktowych i zostali przerzuceni dalej. Ich niebezpieczna podróż była jedną wielką niewiadomą. Mogła równie dobrze skończyć się rozstrzelaniem bez procesu i wyroku, co niespodziewanym oswobodzeniem przez aliancki oddział,który akurat wkroczył do miasta. W tym ostatnim przypadku czekało wojskowych spełnienie marzeń, czyli wcielenie do armii i walka z wrogiem. Udało im się wziąć udział w bitwach, które tu szeroko opisano, w nader interesujący i przystępny sposób. Były to bitwy toczące się na morzu, z udziałem uzbrojonych okrętów, a także te na lądzie, w lasach, na bagnach, po wsiach czy w okopach. Dzięki zróżnicowanej narracji, przemieszaniu wymyślonych dialogów z opisem zgodnym z faktami oraz dodanie dość gęsto fragmentów autentycznych zapisków z dzienników czy pamiętników, poszczególne rozdziały czyta się z zaciekawieniem, niektóre nawet z zapartym tchem, gdyż nie jest to tylko sucha relacja, ale oddano też głos bohaterom, prawdziwym uczestnikom opisywanych wydarzeń.

 

Pięknie zobrazowano wejście alianckich okrętów do portu w Archangielsku: „Jakby wchodząc na scenę zza kulis teatralnych, ukazał się pierwszy okręt flotylli. Za nim następne. Wszystkie tam były – rosyjskie, brytyjskie, francuskie. Amerykańskie. Płynęły spokojnie w nienagannym szyku, w różowym blasku słońca”.

 

Polacy walczyli ramię w ramię z żołnierzami armii aliantów, wzajemnie obserwując przy tym swoje zwyczaje, niekiedy zaś drwiąco sobie docinając. Najwięcej kąśliwych uwag zebrali Anglicy i ich słynna angielska flegma: „Wojna – wojną, business – businessem, a toaleta – toaletą. Najpierw się ogolą i wyczyszczą zęby, a później dopiero pójdą naprzód. Polezą wprawdzie wszędzie, gdzie im się każe, ale bez pośpiechu”.

 

Książka została wydana przez wydawnictwo Warbook, specjalizujące się w historii wojskowości i militariach, autor zaś jest historykiem tejże specjalizacji. Zadbano więc o to, by cała ta fabularyzowana opowieść miała rzetelne umocowanie w faktach, w źródłach historycznych, nie brak też cytatów z publikacji wspomnieniowych oraz licznych zdjęć. Wiele tu ciekawych opisów rosyjskiej rewolucyjnej rzeczywistości, na którą nałożyła się końcówka wojny, dopełniając wszechobecny bałagan. Wiernie oddano biedę, niepewność i natrętną propagandę połączoną z opresją, brutalne ścieranie się sił. Zdjęcia wyjęte z archiwów ukazują krajobrazy, drewniane wiejskie chałupy, surowe twarze prostych ludzi, nie tylko tych w żołnierskich mundurach, ale też okolicznych chłopów. Poza tym wojenne okręty, mnóstwo okrętów.

 

Za mało mi było tylko „cukru w cukrze” czyli samej Murmańskiej Baśki, „córki regimentu” i maskotki żołnierzy.

inka

 „Na dalekiej północy Rosji istnieją jedynie trzy pory roku: mokre błoto, suche błoto i zamarznięte błoto.”

 

To zdanie mnie urzekło. Działa niczym rasowy blurb, a w podsumowaniu – spoiler i doskonale oddaje sens zarówno książki, jak i całej sytuacji geopolitycznej, historycznej opisywanych miejsc. W kontekście aktualnych wydarzeń na Ukrainie kwestie ważkie, bowiem rzecz dotyczy walki o niepodległość w cieniu bolszewickiej dyktatury.

 

Baśka Murmańska i Lwy Północy Sławomira Zagórskiegoopisuje nie tylko zmagania polskich żołnierzy z ekstremalnie trudną pogodą północnej Rosji, samym wrogiem, ale również analizuje kłopoty czysto logistyczne: zaprowiantowanie, braki w wyposażeniu, ekwipunku. W końcu – samą katorgę wielokilometrowej wędrówki. Dlaczego warto sięgnąć akurat po tę pozycję? Bo na kartach tej książki widać prawdziwą codzienność bez gloryfikowania bohaterskich czynów, uszlachetniania faktów historycznych. Często do głosu dochodzi trywialna wręcz rzeczywistość. A już szczególnym „smaczkiem” jest umieszczenie w roli głównej postaci niedźwiedzicy Baśki. Symbolu oddziału na wyższym poziomie znaczenia i maskotki oddziału, w odniesieniu do sfery czysto empatycznej. Dodatkowo na korzyść tej militarnej publikacji działa bogactwo materiałów źródłowych: wspomnień, czarno – białych zdjęć, bibliografii polsko i rosyjskojęzycznej.

 

Jeszcze do niedawna tematyka walk na froncie wschodnim była omijana szerokim łukiem, jako niewygodna i niepoprawna politycznie, a wszelkie dokumentacje zalegały mroczne archiwa IPN. Niewygodne wątki w końcu zaczynają wychodzić na światło dzienne i to w zupełnie innym kontekście niż huraoptymistyczny obraz znany z serialu Czterej pancerni i pies.
Lwy Północy walczyły w konkretnych miejscach. Autor dosyć szczegółowo odmalowuje przebieg potyczek i tych lądowych, i bitew morskich, zamieszcza mapy, ujawnia strategie ustawienia i działania oddziałów. Informuje o symbolicznym znaczeniu kampanii niepodległościowej, ale pokazuje również jednostkę. Młodego człowieka tęskniącego za krajem i bliskimi.
Był już dzielny miś Wojtuś, żołnierz w armii generała Andersa. Teraz pora na przypomnienie mitycznej Baśki z Murmańska, którą spotykamy w 1918 roku jako małe zwierzę, patrzymy jak dorasta. To niemal awanturniczy przerywnik akcji o poważniejszym wydźwięku, rozładowujący napięcie. Bo jak tu nie uśmiechnąć się czytając:

 

„Młoda, buntownicza dusza rwała się ku przygodzie”? I chodzi tu oczywiście o niedźwiedzicę, żeby nie było wątpliwości. I jak nie zapłakać, gdy w epilogu poznaje się tragiczny finał zwierzęcia maskotki?

 

Recepcję tekstu ułatwia zdecydowanie zróżnicowany krój czcionki: zaznaczenie kursywą ustępów typowo wspomnieniowych, relacji naocznych świadków, przytoczenie cytatów nadających bardziej beletrystyczny wymiar równoważący cały szereg technicznych, militarnych terminologii, krótkie rozdziały i okraszenie ich zabawnymi dygresjami.. Jak na przykład anegdotao spotkaniu Baśki z Józefem Piłsudskim (uroczo), czy egzystencjalnych konwersacjach przy wódce (erotycznie). Ale jest też zgroza śmierci, tragizm wojny i konkrety: bitwa pod Bereźnikiem, bitwa pod Czumowem, bój pod Borkami, bitwa o Szenkursk, czy Bolszyje Ozierki. Są czekiści, bolszewicy, Polacy, Francuzi, Szkoci i nawet Amerykanie. Prawdziwy konglomerat narodowości i racji stanu. Jak w tym tyglu informacji poruszać się? Jak poprowadzić zwykłego laika przez zawiłości historii? Wydaje się, że Sławomir Zagórski znalazł złoty środek. Obok skrupulatnych wyliczeń liczbowych, podawaniu najdrobniejszych szczegółów pozostawia szeroki margines dla wyobraźni, by odtworzyć realia życia rosyjskich wsi i jej rdzennych mieszkańców, których egzystencja w ekstremalnych warunkach klimatycznych była również walka o przetrwanie. Zwłaszcza zimą.

 

Baśka Murmańska i Lwy Północy Sławomira Zagórskiego to pozycja ciekawa, niesztampowa i boleśnie aktualna.

MagLaw

 Jeśli historia jest Waszą pasją, a książki poświęcone mrokom minionych dziejów pochłaniacie z pasją z pewnością zainteresuje Was książka autorstwa Sławomira Zagórskiego „Baśka Murańska i Lwy Północy.

 

Jest to utrzymana w konwencji powieści historycznej opowieść o tym jak kształtowało się polskie dążenie do upragnionej niepodległości. Po latach zaborczego uciemiężenia zaczęły się kształtować polskie zręby wojskowości, czego wyrazem miał być powołany przez gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego został rozformowany I Korpus Polski w Rosji. To on, zasilony przez ochotników, ruszył w kierunku Archangielska, by wespół z wojskami alianckimi powołanymi przez Ententę, rozprawić się z bolszewickim terrorem. To właśnie sfabularyzowane losy polskich żołnierzy, idących w bój na dalekie pustkowia północnej Rosji stały się przyczynkiem do ukazania nie tylko historycznych zdarzeń będących udziałem garstki młodych, zdeterminowanych Polaków, którzy wpisali się w karty historii w bitwach toczonych z rosyjską czerwoną zarazą, ale dodatkowo książka idealnie obrazuje trud jaki podjęcie tej walki wiązał się z tym bohaterstwem. Lwom Północy z pewnością bowiem nie można było odmówić odwagi i determinacji, a dodatkowy szacunek należy im się jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że walka ta toczona była w srogich warunkach atmosferycznych, przy bardzo ograniczonym stanie wyposażenia.

 

Realia historyczne ukazane w powieści zostały oddane w sposób wręcz perfekcyjny. Autor w sposób wręcz drobiazgowy i z ogromnym pietyzmem opisuje wielkie bitwy i te małe podboje, co świadczy o niebywałej wiedzy historycznej, a jak i opartej na mechanizmach wojskowości, w tym analizie uzbrojenia i taktyki militarnej.

 

Ogromnym atutem książki jest wplecenie przez Autora licznych fragmentów autentycznych dokumentów stanowiących źródłowe podbudowanie relacji zawartych w książce, jak również wykorzystanie szeregu zdjęć obrazujących kolejno podejmowane w książce zagadnienia, co z pewnością stanowi uatrakcyjnienie prowadzonej przez Autora narracji.

 

Chyląc czoła przed umiejętnym lawirowaniem w meandrach historii muszę jednak włożyć łyżkę dziegciu do tej beczki miodu. Nie ukrywam, że głównym powodem, dla którego ja sięgnęłam po tę książkę była chęć poznania historii Baśki Murańskiej. Jak zapowiadał tytuł i sama okładka ta opowieść miała być głównie o niej i jej poświęcona. Miałam zatem nadzieję na poznanie okoliczności jakie sprawiły, że biała niedźwiedzica stała się szeregowym żołnierzem polskiego batalionu. Niestety, w tym zakresie moja ciekawość nie została zaspokojenia, gdyż tytułowej Baśce Autor poświęcił szczątkowe zainteresowanie. Na 380 stron powieści niedźwiedzicy poświęconych zostało zaledwie kilka stron, nad czym ubolewam, gdyż to właśnie ta materia najbardziej mnie ciekawiła.

 

Czy polecam „Baśkę Murańską i Lwy Północy”? Z pewnością tym, którzy rozsmakowują się w tym okresie polskiej historii, który prowadził do odzyskania przez Polskę Niepodległości ta lektura przypadnie do gustu, gdyż z pewnością w sposób interesujący oddaje ona wojenne losy żołnierzy. Choć zatem tematyka ta akurat mi nie przypadła do gustu, gdyż zagadnienia militarnych potyczek, okopowej rzeczywistości i żołnierskiej tułaczki nie stanowią materii, która rozgrzewa moje serce do czerwoności i sprawia, że z wypiekami na twarzy śledzę dalsze losy bohaterów, tym którym bliskie są te zagadnienia „Baśka” spodoba się, a być może ich nawet zachwyci.

 

Chociaż więc sama do grona miłośników tytułu należeć nie będę zachęcam jednak, aby zainteresowani problematyką sięgnęli po „Baśkę” i przekonali się sami, czy los Lwów Północy skradnie ich serce.

 

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial