Olga Piechota
-
Gdy mam dobre samopoczucie, wydaje mi się, że świat jest pięknym miejscem, które staje się coraz lepsze. Wiele osób zarzuca mi, że mówię z perspektywy szczęśliwego dziecka, które dostało wszystko, by bezproblemowo wejść w dorosłość. Kiedy jednak zagłębiam się w historii, przeraża mnie ogrom zła, który wydarzył się nie tak dawno temu. Dlatego uważam, że nastąpiła pewna poprawa – przynajmniej w naszym kraju. W żaden sposób nie neguję tego, że na świecie, nawet wokół mnie – dzieją się złe rzeczy. Nie powinno tak być i powinniśmy z tym walczyć. Nadal jest wiele kwestii wymagających zmian. Musimy dążyć do tego, by świat – może to zabrzmi jak frazes – był lepszym miejscem. Co sądzicie na ten temat?
Moje przemyślenia mają swoje źródło w literaturze. Klasyczna literatura nieco mnie rozczarowała, ale nie zrażam się – po prostu na niektóre powieści „musi nadejść czas”. Myślę, że kiedyś do nich wrócę. Tym razem wzięłam na warsztat współczesny utwór z Kraju Kwitnącej Wiśni. Pomyślałam, że być może właśnie ta japońska książka sprawi, że odnajdę w niej coś dla siebie. Czy tak było?
Jedną z kluczowych kwestii w „Układ(a)ne” jest bez wątpienia sama koncepcja książki. Chciałabym ją przedstawić, ale w moim odczuciu jest na tyle skomplikowana i niespotykana, że polecam ją poznać samemu. Książka w unikatowy i kreatywny sposób porusza różnorodne tematy. Zapoznanie się z nieoczywistą budową wymaga czasu, ale jest też kluczem do zrozumienia powieści całościowo. Odniosłam wrażenie, że i tytuł ma spotęgować wrażenie unikalności, ponieważ doskonale oddaje to, co czytelnik może odnaleźć w treści.
Styl autorki jest niesamowicie chaotyczny, choć ewidentnie jest to zaplanowany zabieg. W dużej mierze go doceniam i rozumiem, skąd wynika, lecz mimo to mocno ograniczył mój odbiór całości. Był niekonwencjonalny i zapadł mi w pamięć na długo. Jego wyjątkowość sprawiła, że każdą podobną pozycję literacką, będę już porównywać do tej książki. Dzięki barwności, ale jednocześnie przy zachowaniu optymalności językowej, pisarka obrazowo przedstawiła myśli, uczucia i obserwacje bohaterów. W rezultacie stały się moim punktem wyjścia do przemyśleń.
„Układ(a)ne” składa się z rożnych wątków, które z biegiem czasu tworzą spójną historię. By to zauważyć, potrzebne jest duże skupienie i zaangażowanie w czytanie. Narracje są przeważnie pierwszoosobowe i stanowią wielowymiarowe wyobrażenie danego wydarzenia, czy tematu. Niemniej, po przeczytaniu poczułam rozdźwięk. Miałam poczucie, że się pogubiłam, przez co nie umiałam się jednoznacznie określić, czy zgadzam się z poglądami autorki, czy zostaję przy swoich poglądach.
Książka porusza ogromny zakres rozmaitych problemów społecznych i prezentuje je z różnych perspektyw Pokazuje, jak różnorodny może być świat oraz jak wiele piękna, ale i zła – może w sobie kryć. Mocno wybrzmiewa tu nuta feminizmu. Bardzo sobie to cenię, ponieważ z wieloma treściami zgadzam się – są one logiczne i racjonalnie uargumentowane. To nie puste frazesy, ale ciągi przyczynowo-skutkowe, uwzględniające również emocje i uczucia. Odnajdziecie tu również treści opowiedziane z perspektywy męskiej.
„Układ(a)ne” okazało się być lekturą unikatową i niezmiernie wartościową. Różnorodność tematyczna pozwoliła mi odnaleźć w treści własne poglądy. Dzięki książce przemyślałam pewne aspekty życia, choć jednocześnie – przemyślenia te sprawiły, że zaczęłam się gubić we własnych poglądach. Było to wartościowe doświadczenie, ale równolegle – obudziło we mnie pokłady irytacji. Mam więc, po przeczytaniu tej książki, mieszane uczucia. Niemniej uważam, że warto się z nią zapoznać, choć lojalnie ostrzegam – nie jest pozycja literacka dla każdego.