MyCoffeeBooks
-
Już na wstępie muszę napisać, że bardzo lubię książki Pauliny Młynarskiej. Podoba mi się ich prostota przekazu, formy i treści. Każda z przeczytanych przeze mnie opowieści traktowała o poważnych rzeczach, z jakimi zmaga się niejedna z nas. Traumy z dzieciństwa, prześladowania, presja społeczna, a także cały kaliber innych, niestety codziennych spraw. Tu nie znajdziesz lukru, a raczej to, co niejedna z nas myśli, ale rzadko kiedy powie na głos. Tym razem dziennikarka i nauczycielka jogi zabrała się za najważniejszy temat swojego życia – za jogę. Czy Autorce uda się odczarować jej instagramowy i cukierkowy wygląd?
Nie ma lepszego sposobu, aby autor uwiarygodnił przekazywane przez siebie prawdy i treści, niż własny przykład.Pierwsze rozdziały książki „Moja lewa joga” to historia, w której pojawiają się wątki z przeszłości, kiedy to Paulina Młynarska była jeszcze „panią z telewizji”. Potem dowiadujemy się o jej na pozór szalonej decyzji, związanej z przeprowadzką na Kretę. Jak sama pisze, to wszystko wydarzyło się również dlatego, że w jej życiu pojawiła się joga. Lecz początki z nią wcale nie były łatwe i przyjemne.
Kiedy przeglądamy media społecznościowe pełno w niej jogi. Szczupłe influencerki wyginają się w pozycjach, które dla zaczynającego praktykę są nie do wykonania. Do tego obowiązkowy uśmiech oraz, oczywiście, oferowanie swoich produktów. Maty do jogi, drogie ubrania, kamienie, talizmany, rytuały czy medytacje to właściwie standard. Czy tym właśnie jest joga?
Absolutnie nie.
I właśnie o tym pisze Paulina Młynarska. Zachodnie spojrzenie na jogę to właśnie z jednej strony trening ponad siły, a z drugiej ślepe wciskanie ludziom czegoś, czego sami nie do końca rozumieją. Autorka ostrzega również przed szarlatanami oraz instruktorami jogi, którzy przekraczają granice. Nikt nie ma prawa dotykać cię bez pozwolenia, nie wolno również „pomagać” ćwiczącemu podczas zajęć poprzez dociskanie lub mocniejsze pochylanie.
Kiedy więc wiemy już, czym joga z pewnością nie jest, warto skupić się na tym, co sobą reprezentuje. O tym traktuje druga część książki, gdzie krok po kroku wytłumaczone są wszystkie najważniejsze kanony jogi. Niekrzywdzenie, prawda, niekradzenie, wstrzemięźliwość, nieposiadanie. A z drugiej strony czystość, zadowolenie, umiar, samopoznanie i oddanie absolutowi. Brzmi bardzo skomplikowanie, jednak autorka tłumaczy w przystępny i zrozumiały sposób.
Joga to nie są tylko ćwiczenia. Wraz z codzienną praktyką mogą przyjść do nas emocje, w które niekoniecznie chcielibyśmy się wgłębiać. Ale tak, jak wzmacniamy swoje ciało, tak i nasze emocje wymagają przepracowania pewnych spraw. Nie będzie to łatwa droga, jednak warta wysiłku. Joga uelastycznia ciało i sprawia, że umysł wraca do stanu spokoju. A właśnie tego ostatniego nam bardzo brakuje w codzienności.
Podsumowując, książka „Moja lewa joga” to moim zdaniem jedna z najbardziej wartościowych pozycji o jodze, którą powinien przeczytać każdy, kto już ćwiczy lub zaczyna praktykować. Jest jak kubeł zimnej wody po tych wszystkich lukrowanych treściach z Instagrama. Lecz wcale nie odpycha, a właśnie przyciąga, pokazując, że joga jest dla wszystkich. Każdy z nas jednak musi przejść swoją drogę i znaleźć dobrego przewodnika. Ta publikacja odczarowała moje spojrzenie na jogę i sprawiła, że w końcu zrozumiałam po co i dlaczego warto praktykować. Czy muszę więc dodawać, że ze swojej strony bardzo