Chris
-
W życiu każdego dorosłego człowieka przychodzi taki moment, że zdaje sobie sprawę z tego, że jednak i jego dopadła starość. Oczywiście każdemu towarzyszyć temu będą różne okoliczności i zupełnie odmienne przyczyny skłaniające ku takowemu myśleniu. W moim przypadku chwila na nastąpiła gdy sięgając po książkę dla dzieci zupełnie nie zdawałem sobie sprawy z popularności zawartych w niej bohaterów. Doszedłem do wniosku, że jest to pięknie i kolorowo wydana bajka, która opisuje historię rodzeństwa o dość dziwnych imionach i z pewnością spodoba się mojej czteroletniej siostrzenicy. Jakże wielkie było me zdziwienie w momencie gdy usłyszałem: „O! Cleo! Cuquin! Maripi! Pelusin! Colitas! Tete!”. Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że i mnie dopadł „późniejszy okres dorosłości” i nie będę już w stanie być na bieżąco z dziecięcymi trendami. Nie zmienia to jednak faktu, że dzięki tak świetnym książkom jestem w stanie jeszcze nieraz zaskoczyć młodsze pokolenie. Nawet nieświadomie.
Wspomniane powyżej rodzeństwo prowadzi błogie i jednocześnie pełne przygód życie adekwatne do okresu dziecięcego. Ich codzienny czas zajmuje wymyślanie coraz to nowszych zabaw, którym zawsze towarzyszą niespodziewane wydarzenia. W „Cleo & Cuquin. Nowa kolekcja bajek” dowiemy się między innymi w jaki sposób nowym członkiem rodziny został królik Duch (a także genezę jego imienia), co łączy balet i ospę wietrzną, jak funkcjonują superbohaterowie, a także jak zostać w przyszłości potworem. Wszystkiemu towarzyszy ogromna dawka śmiechu, różnego rodzaju zaskoczenia, a także nietypowe rozwiązania wymyślane przez naszych głównych bohaterów. Z mojego punktu widzenia, na ogromny plus zasługują aspekty o których wspomniałem już na wstępie. Trzeba przyznać, że wydawnictwo Harper Collins potrafi w naprawdę świetny i bogaty sposób przekazać książkę do dziecięcych rąk. Mimo, że samego tekstu nie ma w niej zbyt wiele (ale z pewnością jest go adekwatnie do wieku odbiorców) to jednak jest on idealnie wyeksponowany i oddający towarzyszące akcji emocje. Poprzez zastosowanie różnego rodzaju czcionek czy też manewrowanie sposobem pisania, można dojść do wniosku, że wzrok młodego czytelnika ani przez moment nie odczuwa efektu znużenia. Jego spojrzenie podczas całej lektury wędruje od kolorowych i powyginanych liter po bogate i ogromne zdjęcia. Wszystko to, ku mojemu zdziwieniu, nie powoduje rozproszenia i braku składu w historii, ale wręcz przeciwnie, zwiększa uwagę i skupienie dziecka. Dodatkowym atutem są wspomniane już wcześniej ilustracje, które momentalnie nadają młodym czytelnikom skojarzenia dotyczące ich jednego z ulubionych programów telewizyjnych. Nie bez przyczyny użyłem wcześniej określenia „zdjęcia” gdyż towarzyszące tekstowi obrazki to po prostu komputerowe zrzuty ekranowe, ale w żaden sposób nie można tego uznać za wadę książki. Dzięki takiemu zabiegowi młodzi czytelnicy jeszcze bardziej utożsamiają się ze znaną im bajką i chętniej przystępują do lektury. Z perspektywy czysto fabularnej trzeba przyznać, że zbiór tychże historii czyta się z naprawdę wielkim zainteresowaniem. Jestem przekonany, że każde dziecko, nawet nieznające tego hiszpańsko-meksykańskiego programu, będzie zachwycone takową książką.
„Cleo & Cuquin. Nowa kolekcja bajek” to przepięknie wydana książka, która z pewnością przypadnie do gustu zarówno młodszym czytelnikom jak i ich dorosłym rodzicom. Nawet jeżeli, podobnie jak w moim przypadku, poczują się przez to staro, to myślę, że uśmiech na twarzy dziecka zrekompensuje wszystkie niedogodności związane z lekturą. Jestem przekonany, że w trakcie historii tegoż rodzeństwa, takowy uśmiech niejednokrotnie się pojawi, a nawet przeobrazi w ciągły śmiech, gdyż wspomniane bajki naprawdę wywołują szczęśliwe emocje. Trzeba przyznać, że wydawnictwo Harper Collins kolejny raz pokazało klasę w tym względzie.