Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Australijskie Piekło

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 5 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 8 votes
Postacie: 100% - 7 votes
Styl: 100% - 9 votes
Klimat: 100% - 6 votes
Okładka: 100% - 5 votes
Polecam: 100% - 6 votes

Polecam:


Podziel się!

Australijskie Piekło | Autor: Radosław Lewandowski

Wybierz opinię:

Doris

Radosław Lewandowski jest znany czytelnikom z nader udanego cyklu powieściowego traktującego o czasach Wikingów. Tym razem zaś zabiera nas prosto w burzliwy i barwny wiek XVII. Wiek wojen religijnych w Europie, rozkwitu monarchii parlamentarnej w Anglii i absolutyzmu we Francji. W tym czasie działalność rozpoczęła Kompania Wschodnioindyjska, koncern zrzeszający udziałowców i wypuszczający na rynek akcje, które finansowały działalność kolonialną. Praktycznie zmonopolizowała handel zamorski, dysponowała własnymi okrętami i faktoriami. Bohaterowie „Australijskiego piekła” wsiedli właśnie na jeden z jej statków, zmierzających w stronę Batawii – faktorii holenderskiej na Jawie (dzisiejsza Dżakarta). Mamy rok 1628. Trwają krwawe zmagania między państwami protestanckimi, a katolicką dynastią Habsburgów, które na przestrzeni 30 lat angażują prawie wszystkie europejskie kraje.

 

Na pokładzie „Batavii” znajduje się niemal 350 osób, w tym kobiety z dziećmi, płynące do mężów zatrudnionych w administracji indyjskich kolonii. Pod pokładem zaś umieszczono niezwykle cenny ładunek, na który niejeden ostrzy sobie zęby. To 12 skrzyń ze srebrnymi i złotymi monetami. Rejs ma potrwać co najmniej pół roku. W tym czasie na stołach nie może zabraknąć smacznego pożywienia. W ładowni gdaczą więc w klatkach kury i beczą niespokojnie młode byczki. Załoga statku jest bardzo różnorodna, mustrowana w pośpiechu. Między marynarzami nie brakuje pijaków, banitów i innych typów spod ciemnej gwiazdy, uciekających przed karzącą ręką sprawiedliwości. Mamy tu również angielskich szpiegów, a nawet psychopatycznego seryjnego mordercę. Jednym słowem - wybuchowa mieszanka, której wiele nie potrzeba, aby eksplodowała. Jeśli dodamy do tego piękne kobiety, za którymi większość załogi wodzi pożądliwym spojrzeniem, a także narastający konflikt między kapitanem statku, a kierownikiem wyprawy z ramienia Kompanii Wschodnioindyjskiej, konflikt, który w każdej chwili może doprowadzić do anarchii na okręcie i zagrozić bezpieczeństwu rejsu- no to już wiemy, że nudno z pewnością nie będzie. Są intrygi, zazdrość i flirt. Jest skarb i klątwa z nim związana. Na pokładzie zawiązuje się spisek. Akcja gna do przodu z prędkością pendolino. Okrętem miotają sztormy, a czytelnikiem emocje. Załoga musi stawić czoła okrętom wroga, rozpętuje się bitwa morska, lecą pociski armatnie. Autor nie pozwala nam odsapnąć nawet na chwilę. Gdy myślimy, że bohaterowie są już bezpieczni – następuje katastrofa i okręt rozbija się nieopodal niewielkich wysp położonych około 60 km od Australii.

 

Jak do tej pory mieliśmy połączenie powieści historycznej z awanturniczą przygodą na morzu. Ale teraz czeka nas prawdziwy thriller. Rozbitkowie w oczekiwaniu na ratunek muszą jakoś zorganizować swoje życie na wyspie. Dowodzenie samozwańczo przejmuje Jeronim Kornelisz. Mianuje się admirałem, a dla ludzi rozpoczyna się prawdziwe „australijskie piekło”. Jak bowiem słusznie zauważył Aleksander Sołżenicyn „Nieograniczona władza w rękach ograniczonych ludzi zawsze prowadzi do wybuchów okrucieństwa”.

 

Radosław Lewandowski mnoży niespodzianki, pokazuje ciemne strony ludzkiej natury, ale też zdolność do heroizmu i odwagę. Często ludzie sami nie wiedzą, ile są w stanie znieść, aby przeżyć. Wydawałoby się, że takie skumulowanie wydarzeń mogło powstać tylko w bujnej wyobraźni pisarza. A jednak wszystko to miało miejsce w rzeczywistości. Holenderski statek Kompanii Wschodnioindyjskiej „Batavia” wypłynął w swój dziewiczy rejs w październiku 1628 roku. W nocy z 3 na 4 czerwca 1629 roku rozbił się u wybrzeży Beacon Island. Miejsce zatonięcia statku badane jest do dzisiaj, i ciągle odkrywane są nowe fakty. Jak również nowe szczątki ludzkie. Okrutnie zamordowanych zostało tam 110 osób. Wiele szczegółów tej tragedii pozostaje jednak nadal zagadką. I właśnie wokół niej Radosław Lewandowski snuje swoją arcyciekawą opowieść, połączenie Tajemniczej Wyspy z Władcą Much. Polecam wszystkim miłośnikom dreszczyku i przygody w kostiumie z epoki. Takie historie świetnie się czyta leżąc wygodnie pod ciepłym kocem i grzejąc dłonie kubkiem gorącej herbaty. A jako że akcja rozgrywa się na morzu – nie zawadzi dolać kropelkę rumu.

Uleczkaa38

Współczesna, polska proza, oferuje nam bez wątpienia coraz szerszy wybór tytułów i nurtów, jakie je charakteryzują. Z pewnością nie mogą narzekać w tym względzie miłośnicy kryminałów, fantastyki i obyczajowych powieści z humorem w tle. Nieco inaczej ma się jednak sprawa z mocną, awanturniczą literaturą dla dorosłego czytelnika, której jest bardzo mało, bądź też nie ma wcale. Na szczęście oto pojawiła się książka, która wypełnia tę niszę w iście wybornym stylu. Pozycją tą jest powieść Radosława Lewandowskiego pt. "Australijskie piekło"!

 

 Fabuła powieści przenosi nas do początków XVII stulecia. To właśnie w tych skomplikowanych politycznie i trudnych pod względem zwykłego życia, czasach, wyrusza w swój dziewiczy rejs okręt "Batavia", któremu towarzyszą dwie mniejsze jednostki. Ich celem są Indie, a na pokładzie znajduje się blisko 350 osób, włącznie z załogą i pasażerami. Okrętem dowodzi charakterny kapitan Adrian Jakobsz, który toczy nieustanne spory z dowodzącym całą wyprawą Francoisem Pelsaertem, ale też i spędzając czas w towarzystwie pewnej uroczej damy - Lukrecji van der Mylen, czy też z pewnym tajemniczym i niepokojącym pomocnikiem chirurga -  Jeronimem Korneliszem. I tak też rozpoczyna się długi, niebezpieczny i obfitujący  w wielkie przygody rejs, którego kresem stanie się pewien nieznany ląd...

 

 Niniejsze dzieło Radosława Lewandowskiego opiera się na autentycznych, tragicznych losach okrętu "Batavia", które to na potrzeby powieści nabrały fabularyzowanej, intrygującej i niezwykle malowniczej postaci. To awanturnicza powieść akcji i przygody, której to ponad 500 stron wypełnia porywająca fabuła, dramatyczne zdarzenia i potężna porcja przemocy, oddająca w pełni realia ówczesnych czasów i dramatyzm położenia członków tej morskiej ekspedycji. Tym samym też lektura tej powieści niesie nam dokładnie wszystko to, czego tylko od tego literackiego gatunku moglibyśmy oczekiwać.

 

 Fabuła książki jest niezwykle interesującą, barwną i złożoną, gdyż mamy tu przyjemność poznać tu zarówno wydarzenia rozgrywające się podczas rejsu, losy załogi po dotarciu do nieznanego lądu, jak i też przeszłość kilkorga z bohaterów, która wiąże się tyleż z nimi samymi, co i burzliwymi dziejami Europy w tamtym czasie. Najważniejsza jest jednak morska opowieść i to, co ją wieńczy - tytułowe australijskie piekło, jakie przychodzi tu zaznać za sprawą natury, jak i też ludzkiej chciwości, żądz i nienawiści. To mocna, nieprzewidywalna i perfekcyjnie poprowadzona historia, wobec której nie można przejść obojętnym.

 

 Radosław Lewandowski powołał tu do życia wielu charakternych bohaterów, którzy w znacznej większości są mało sympatyczni i nie budzą w nas ciepłych odczuć. Ale tacy byli tamci ludzie - załoganci okrętów z najczęściej kryminalną przeszłością, dowódcy ze swoją manią wielkości, czy też choćby kobiety, które w większym lub mniejszym stopniu, ale zawsze stawały się zabawkami w rękach mężczyzn. Oczywiście największe emocje budzi w nas postać Lukrecji van der Mylen - inteligentnej, silnej i pięknej kobiety, która musi walczyć o przetrwanie w świecie męskich instynktów, nierzadko wręcz przypominających zwierzęce zachowania...

 

 Równie udanie jawi się obraz tej powieściowej rzeczywistości, który roztacza się zarówno na codzienność życia na okręcie, jak i też wydarzenia rozgrywające się na gorącym lądzie. Autor przedstawia nam te dwa plany w bardzo realistyczny, szczegółowy i fascynujący sposób, ukazując trudne relacje pomiędzy członkami załogi, przemoc na statku, czy też piekło rdzennych mieszkańców wysp, jakie zgotowali im przybysze. To również dbałość o takie szczegóły, jak ubrania, zachowania, czy też język bohaterów, nie wspominając o realiach historycznych, którym również poświęcono wiele miejsca i uwagi.

 

 Kiedyś zachwycałam się filmowym obrazem "Bunt na Bounty", z genialną kreacją Mela Gibsona. Dziś, za sprawą niniejsze książki, dostałam jeszcze lepszą, bardziej brutalną i przez to prawdziwszą opowieść o morskim buncie i tragicznych losach rozbitków, którzy jednocześnie odkrywają zupełnie nowy, egzotyczny, dziewiczy świat. "Australijskie piekło" pozwala sobie na więcej, porusza głębsze emocje i obdziera obraz tego dawnego świata z naiwnego piękna, zastępując go trudną prawdą o tamtej epoce, w której to uwierzcie mi, nikt z nas nie chciałby żyć. 

 

 Niniejsze dzieło Radosława Lewandowskiego, to znakomita, fascynująca i niezwykle malownicza, historyczna opowieść spod znaku awanturniczej przygody. I aż chwilami trudno uwierzyć, iż jej autorem jest polski pisarz, gdyż tego typu literatury jest w naszym kraju bardzo mało. Dlatego też tym bardziej warto docenić i poznać ten tytuł, który zabierze was w niezapomnianą, morską podróż...

Joanna Kidawa

„Australijskie piekło” Radosława Lewandowskiego to powieść osnuta na faktach, która przeniesie Cię do XVII wieku, w świat marynarzy. Spotkasz szereg barwnych osób, z których niejedna ukrywa mroczną tajemnicę. Wybierzesz się na morską wyprawę przepięknym statkiem Batavia. Gotowy? No to wypływamy na szerokie wody.

 

KIM JEST AUTOR?

Zanim jednak rozpoczniesz morską przygodę, pozwól, że w kilku słowach przedstawię Ci sprawcę zamieszania, czyli autora powieści Radosława Lewandowskiego. Otóż pan Radosław jest absolwentem aż dwóch kierunków studiów na Uniwersytecie Warszawskim, a mianowicie ukończył Wydział Zarządzania oraz Wydział Nauk Ekonomicznych. Napisał również kilka powieści, takich jak cykl o Wikingach, oraz dwa poradniki dla pisarzy. Jeżeli zaciekawiła Cię postać autora, to wskakuj na stronę www.eadeklewandowski.pl.

 

KONTEKST HISTORYCZNY

Powieść „Australijskie piekło” jest osnuta na prawdziwych wydarzeniach. Cofnijmy się zatem do przełomu XVI i XVII wieku do obecnej Holandii, wtedy zwanej Niderlandami. W tamtych czasach kraj był podzielony na katolickie południe oraz protestancką północ. Trwała wojna, zwana później 80-letnią, pomiędzy protestanckimi mieszkańcami Niderlandów a papistami wraz z okupującymi te tereny Hiszpanami. Pokój zapanował wiele lat po słynnym rejsie Batavii na Javę.

 

W tamtych czasach często wyprawiano się z Holandii do Indii, wzdłuż wybrzeży zachodniej Europy, Afryki aż do samego Sierra Leone. Na tym jednak wyprawy się nie kończyły, gdyż przeprawiano się następnie przez południowy Atlantyk, gdzie, w okolicach Brazylii, statki skręcały w stronę Przylądka Dobrej Nadziei. A co przywożono z wypraw? Przede wszystkim przyprawy, które w XVI wieku były nieraz cenniejsze od złota…

 

AUSTRALIJSKIE PIEKŁO, CZYLI PŁYNIEMY W DŁUGI REJS

Przejdźmy zatem do wyprawy Batavią, przedstawionej w powieści „Australijskie piekło”. Przedstawię Ci kilka osób, które faktycznie żyły w tamtych czasach, chociaż niektóre fragmenty z ich życiorysów są lekko zmienione.

 

Poznaj Jeronima Kornelisza. To z zawodu aptekarz, mieszkający wraz z żoną w Królestwie Niderlandów. Po długim czasie oczekiwania na potomka, jego żona urodziła córeczkę. Niestety maleństwo zmarło zaledwie po 3 miesiącach życia wskutek choroby spowodowanej zarażeniem syfilisem. Zrozpaczony ojciec szukał winnego. Nosicielką choroby okazała się służąca Amy. Jeronim wypędził dziewczynę z domu. Opętany żądzą zemsty odnalazł dziewczynę i ją zabił. Wpadł niemal w obłęd, który doprowadził go na skraj bankructwa. Uciekając przed wierzycielami, zamustrował się na statek Batavia.

 

Kolejną osobą, którą chcę Ci przedstawić jest Wiebbe Hayes. Młodzieniec walczył w czasie wojny, podczas której stracił swojego najlepszego przyjaciela. Jego rodzinny dom został spalony, a umierający ojciec, już na łożu śmierci wyznał mu, że jego przyjaciel był tak naprawdę jego bratem… Zrozpaczony, osierocony Wiebbe, marząc o wielkim bogactwie, zaciągnął się na statek.

 

Mamy tu jeszcze kupca Francisca Pelsaerta. Mężczyzna już wcześniej popadł w konflikt z kapitanem Batavii - Adrienem Jakobszem. Niestety los sprawił, że płyną na jednym statku wioząc skrzynie złota oraz wiele innych niezwykle cennych towarów.

 

WYPŁYWAMY!

W końcu nadszedł dzień wyjścia w morze. Poza załogą statku, na pokładzie są jeszcze pasażerowie, tacy jak rodzina pastora oraz młoda kobieta Lukrecja, która w towarzystwie służącej płynie, by dołączyć do niedawno poślubionego męża.

 

Podróż jest pełna niespodzianek, intryg, knowań, uprowadzeń kobiet… Już na statku kapitan wraz z aptekarzem snują plany uprowadzenia statku wraz z kosztownym ładunkiem. A sam kapitan jeszcze uprowadził służącą Lukrecji, która spodziewa się w dziecka…
W pewnym momencie, kapitan we mgle pomyłkowo ocenił pozycję statku, który utknął na rafie… Czy dzielni marynarze przeżyją? Z czym przyjdzie im się zmagać? Zapraszam do przeczytania „Australijskiego piekła”.

 

NA ZAKOŃCZENIE SŁÓW KILKA

Niewątpliwie powieść „Australijskie piekło” jest napisana z wielkim rozmachem. Pomimo znacznej objętości, przeczytałam ją zaledwie w kilka dni. Niektórym czytelnikom może przypomnieć klimat słynnego „Buntu na Bounty”… Dodatkowo, jest całkiem przyjemnie wydana, każdą stronę zdobią czarno-białe rysunki. Jeżeli zatem lubisz powieści, oparte, chociaż częściowo na faktach, to „Australijskie piekło” z pewnością przypadnie Ci do gustu. Polecam!

Książkomaniaczka

Nareszcie doczekaliśmy się wiosny. Niestety pogoda nas nie rozpieszcza, ale są tego zalety. Nadal mamy dużo czasu na czytanie. Tym razem w moje ręce wpadła powieść „Australijskie piekło autorstwa Radosława Lewandowskiego. Wybrałam ją ze względu na ciekawy i zachęcający opis, pozytywne recenzje czytelników, oraz przykuwającą uwagę okładkę. Jednak czy ta książka naprawdę jest taka świetna jak inni opisują? Tego dowiecie się czytając poniższą recenzję.

 

„Australijskie piekło" to powieść opowiadająca losy bohaterów w czasie wojny trzydziestoletniej. W tej książce spotkamy postacie takie jak: Kartezjusz, kardynał Richelieu, czy Oliwer Cromwell. Spotkamy się tutaj również z procesami czarownic. Ponadto już na początku powieści wyruszymy w morską wyprawę pełną niebezpieczeństw, honoru, podstępów i miłości.

 

Powiem szczerze, że początkowo ta powieść mnie nie zachęciła. Wydawała mi się sztywna i nie mogłam się na niej skupić, nie mówiąc już o tym, że wcale mnie nie wciągnęła i czytałam ją na siłę. Oczywiście zdarzały się momenty kiedy czytałam ją z zapartym tchem, ale na początku było ich naprawdę niewiele. Jednak jak to mówią nie należy się poddawać i każdej książce dać szansę. Także mimo początkowego rozczarowania postanowiłam dalej brnąć w głąb tej lektury i jak się okazało była to bardzo dobra decyzja, gdyż książka z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie wciągała, zachwycała i szokowała. Szczególnie dlatego, że wydarzenia przedstawione w powieści to nie tylko fikcja literacka, ale i prawda historyczna. Zestawienie tych dwóch światów w jednej książce sprawiło, że mamy do czynienia z niezwykłą książką, która szokuje czytelnika, jest pełna zaskakujących wydarzeń. Można powiedzieć, że to epicki majstersztyk a każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego.
Czytając moje recenzje zapewne wiecie, że długie i nużące opisy są przeze mnie mało lubiane, ale w powieści „Australijskie piekło" opisy to są jedną z najważniejszych składowych tej książki. Opisy są niezwykle szczegółowe, kolorowe i świetnie przedstawiające perypetie bohaterów jak i życie tamtych czasów, a szczególnie życie na statku, które do najłatwiejszych nie należało. Dzięki tej lekturze możemy zobaczyć, że siedemnastowieczna marynarka to była okropnie ciężka praca i niejednokrotnie ludzie wyruszający na taką wyprawę mogli nie wrócić do domu.

 

„Australijskie piekło" to książka, która ukazuje również religijność ludzi żyjących w siedemnastym wieku. Zarówno bohaterowie jak i pozostała ludność całe swoje życie podporządkowywali Bogu. Był on dla nich Panem życia i śmierci. Bóg to najważniejsza postać w ich życiu, a wszystko co robili było z myślą o nich. Jeden fragment powieści utknął mi bardzo w głowie. Pokazuje on jak księża wykorzystywali wierzące kobiety. Dosłownie. Otóż kobieta w zamian za dostanie rozgrzeszenia musiała z księdzem się przespać, co oceniam jako uwłaczające i obrzydliwe. Ponadto dla tamtych ludzi życie w związku małżeńskim było równoznaczne z tym, że kobieta ma być bezwzględnie posłuszna swojemu mężowi, co w dzisiejszych czasach jest nie do pomyślenia, gdyż związek powinien opierać się na wzajemnym szacunku i miłości, a wtedy oznaczało to, że jak kobieta się sprzeciwia to jest bita i gwałcona, co dla mnie jest niezrozumiałe.

 

Reasumując książka „Australijskie piekło" zasługuje na uwagę. Mimo swojej brutalności wartą ją przeczytać, gdyż uczy ona bardzo dużo o życiu ludzi tamtych czasów. Książkę polecam szczególnie osobą lubiącą literaturę przygodową ale i historyczną, gdyż jak wspomniałam wcześniej niektóre wydarzenia opisywane w tej powieści wydarzyły się naprawdę. Ponadto jeżeli początek was nie zachęci tak jak mnie to nie porzucajcie tej lektury, gdyż z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej, a kończąc czytać tą książkę będziecie żałować, że to już koniec tej fascynującej przygody.

Chris

Bezkres morza i oceanów oraz piękno, które zachwyca i jednocześnie przeraża swoim ogromem- to wszystko elementy, które od stuleci przyciągały ludzi do pracy na statkach. Oczywiście dużą zachętą była również możliwość przyzwoitego zarobku czy chęć ucieczki od przyziemnych (czy też naziemnych) problemów. Współcześnie, poza kilkudniowymi rejsami, bardziej interesują nas dawne historie związane z morskimi podróżami i zagrożeniem ze strony piratów czy też samej potęgi wody. Świadczy chociażby o tym ogromny sukces takich filmów jak cała saga „Piratów z Karaibów” czy też kultowego już „Titanica”. Ogromne statki, ogromne niebezpieczeństwo, ale też niezapomniane widoki i przygody, na szczęście są nie tylko na ekranach, ale także na stronach wielu książek. Jedną z nich jest właśnie „Australijskie piekło” Radosława Lewandowskiego.

 

Jeronim Korneliusz, mimo dość młodego wieku, przeżył w swoim życiu naprawdę wiele nieszczęść. Wygnanie z domu przez ojca, zatargi z mieszkańcami, śmierć dziecka, ucieczka żony, a nawet potrącenie przez dorożkę. Nic więc dziwnego, że to wszystko doprowadziło do pewnego rodzaju szaleńczego myślenia połączonego ze strasznymi zbrodniami. Chęć oderwania się od dotychczasowego życia zmusza go do zaciągnięcia się na statek „Batavia”, którego celem jest dotarcie do Kompanii Wschodnioindyjskiej. Bogactwo umieszczone pod pokładem i mieszanina charakterów wśród załogi podsuwa mu niezwykle niebezpieczny plan, który ma zamiar zrealizować podczas rejsu. Pierwsze co przychodzi mi na myśl po lekturze „Australijskiego piekła” to szczęście, że możemy żyć w tak spokojnych i jednak cywilizowanych czasach. By jednak nieco bardziej rozwinąć tę myśl, muszę wspomnieć o jednej, bardzo ważnej kwestii. Książka Radosława Lewandowskiego jest w dużej mierze oparta na faktach, a co najbardziej uderza czytelnika, to właśnie fakt, że najbardziej makabryczne i drastyczne sceny faktycznie miały miejsce. Oczywiście część lektury to fikcja literacka, ale moim zdaniem takowe połączenie jest idealne dla czytelnika. Mając świadomość, że opisywane wydarzenia to prawdziwa przeszłość, czytelnik z jeszcze większym zainteresowaniem daje się pochłonąć fabule i nie może oderwać wzroku od kolejnych stron. To również sprawia, że „Australijskie piekło” z pewnością nie jest dla ludzi o słabych nerwach i małoletnich. Gwałty, grabieże, przekleństwa, morderstwa, nierówność społeczna i całkowity brak szacunku do drugiego człowieka jest na porządku dziennym. Książka Radosława Lewandowskiego to jednak także wspaniale napisana powieść o przygodach, bohaterstwie i miłości. Razem daje to nam lekturę, która wciąga nas w swoją historię od samego początku. Śledzimy losy głównych bohaterów (których wcale nie musimy tak naprawdę lubić) i nieustannie zastanawiamy się jakie będą ich kolejne kroki i decyzje. To wszystko sprawia, że podczas czytania nie opuszcza nas uczucie niepewności, a być może nawet i lęku, gdyż całkowicie dajemy wciągnąć się w ich losy. Fakt, że takie wydarzenia miały miejsce naprawdę, jedynie jeszcze bardziej podkreślają te emocje. Warto także dodać, że choć to dość obszerna książka to jednak bardzo mądrze skonstruowana. Od pierwszej strony jesteśmy wprowadzani w szczegółowe aspekty z życia kolejnych bohaterów, które sprawiły, że reprezentują oni swoją osobą takie, a nie inne postawy. Dzięki temu jeszcze łatwiej nam zrozumieć niektóre zachowania i decyzje, a też dobrej lektury nigdy przecież za mało. To było moje pierwsze spotkanie z Radosławem Lewandowskim, ale dzięki tak świetnej powieści wiem, że na pewno nie ostatnie.

 

 „Australijskie piekło” swoim tytułem świetnie oddaje klimat książki. Większość z nas zdaje sobie sprawę z jakości życia w czasach średniowiecznych, ale właśnie dzięki tej powieści możemy poznać szczegóły ówczesnych realiów. Radosław Lewandowski potrafił w idealny sposób przelać na kartki papieru nie tylko obraz miasta z tegoż okresu, ale także podróże morskie i towarzyszące temu emocje. Na każdym kroku jesteśmy przez autora pozytywnie zaskakiwani, a nawet skutecznie zastraszani przez decyzje głównych bohaterów. W mojej opinii, trzymanie w napięciu czytelnika świadczy o dążeniu autora do tego by jego dzieło zostało bestsellerem. „Australijskie piekło” zdecydowanie zasługuje na takie miano.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial