Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Benia I Jej Życie Na Dłoni

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Beata Michalska
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 144
  • Rok Wydania: 2020
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 130x200 mm
  • ISBN: 9788380111967
  • Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    5/6

    4/6

    3/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 6 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 5 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Benia I Jej Życie Na Dłoni | Autor: Beata Michalska

Wybierz opinię:

Katarzyna Lisowska

Poznajemy przez książkę Michalskiej dziewczynkę, która nie rozumie, dlaczego ma wiele trudności w nauce, za wszelką cenę chce się dostosować do wymogów szkolnej rzeczywistości, bo okazuje się, że to decyduje o tym, że inni nas lubią w klasie, szanują, chcą z nami rozmawiać i obdarzają nas przyjaźnią. Taka jest perspektywa dziecka, które chce czuć się bardzo akceptowane i mimo, że nie rozumie w dużej mierze, dlaczego różni się od innych dzieci – chce się siłą swojej woli dostosować.

 

Benia to dziewczynka, która trafiła do klasy specjalnej, gdy miała 9 lat. Jednak klasę rozwiązano. Pojawił się duży niepokój dziewczynki, bo znowu miała trafić do rzeczywistości, gdzie jest wiele wymagań i nie ma bezwarunkowej akceptacji koleżanek i kolegów.

 

Bohaterka miała bardzo duże trudności w uczeniu, z czytaniem, a szczególnie liczeniem. Czuła, że ma pustkę w głowie, dosłownie. Trudno było jej pojąć, że jej rówieśnicy mogą nauczyć się rzeczy, których ona nawet nie rozumiała.

 

Rzeczywistość Beni na przestrzeni lat obfitowała w troski i stres. Jednak dziewczynka była pełna mobilizacji, chciała przekonać koleżanki i kolegów z klasy, że jest w stanie sobie radzić z trudnymi wyzwaniami i dawała radę, z różnymi efektami. Niektóre rzeczy, których uczyła się były trudne do przyswojenia także dla dzieci, jakie nie miały ograniczeń w nauce. Skąd wynikały problemy Beni?

 

Benia w łonie matki doznała niedotlenienia, gdyż pępowina oplotła się wokół jej szyi (trzykrotnie).

 

Dziewczynka często dusiła w sobie swoje przeżycia, rówieśnicy nie wiedzieli, dlaczego Benia się różni. Część klasy przyjaźniła się z Benią, ale nie brakowało postaw odrzucenia, wyśmiewania. Dziewczynka to oczywiście przeżywała, ale postanowiła sobie, że się nie podda, będzie walczyła o to, by pokazać, że może, że potrafi. Usiłowała się kontrolować, by przez nieodpowiednie wypowiedzi – nie narażać się na szydercze reakcje klasy.

 

Dziewczynka dużo się uczyła, na drugi dzień jednak już nie pamiętała tego, co się nauczyła lub nawet zapomniała o tym, że ma odrobić lekcje. Niekiedy udało jej się w czasie lekcji nauczyć materiału i odpowiedzieć pozytywnie. A więc dziewczynka miała i swoje mocne strony. Miała również koleżanki, które ją pocieszały.

 

Książka napisana jest prostym, szczerym językiem. Jest pokazana dziewczynka, jaką była. Wiernie oddane jest, z czym się zmagała. Niemal każda lekcja była dla niej wyzwaniem. To ciągła walka o dostosowanie się, nie odstawanie, choć walka nierówna i pokazująca jak inne dzieci nie rozumieją problemu dziewczynki i ją ranią. Ale Benia miała bardzo dobry charakter od dziecka i zyskiwała sympatię wielu ludzi. Otaczana była wsparciem nauczycieli, niektórych rówieśników, znajomych, a przede wszystkim rodziny. To w rodzinie człowiek zdobywa siłę, która pozwala mu przetrwać liczne trudności, to w rodzinie człowiek w największej mierze uczy się bezwarunkowej akceptacji i miłości. Oczywiście środowisko szkolne jest bardzo ważne. Każdy człowiek ma jakieś ograniczenia i problemy. Myślę, że opowieść o Beni jest uniwersalna, to lekcja wrażliwości, więcej – empatii, współodczuwania. Dziewczynka musiała zmagać się przez lata z wyzwaniami, które ją przerastały. Chciałaby uciec, wrócić do bezpiecznej klasy specjalnej, nie martwić się tyloma wyzwaniami, w tym organizacyjnymi, tym, czy nauczyciele znają jej trudności i czy będą w stanie ją zrozumieć.

 

Książka jest opowieścią o tym jak człowiek wiele potrafi zaangażować sił, wysiłku włożyć w pracę nad sobą, aby był akceptowany i lubiany. To nasza silna potrzeba, potrzebujemy innych, ich przychylności, życzliwości, abyśmy mogli po prostu żyć. Taka akceptacja w klasie szkolnej jest konieczna, dziecko spędza w niej dużo czasu i reakcje rówieśników determinują nastroje dzieci, ich samoocenę, komfort psychiczny. Rodzi się tak wiele dzieci współcześnie, które mają problemy jak Benia. Niech ta książka będzie manifestem pedagogicznym i będzie szczególnym głosem dla nauczycieli, niech pracują z dziećmi, by tworzyć codzienność dzieciom bezpieczną, pełną życzliwości, współpracy. Książka to też świadectwo, które przekonuje, jakie są możliwości każdego dziecka, gdy otoczy się je wsparciem. Benia wyrosła na zaradną dziewczynę, zdolną do radzenia sobie z wyzwaniami, które przerosłyby innych, bo Benia przez wiele lat musiała radzić sobie z wyzwaniami i podejmowała je. Owo pragnienie akceptacji, bliskich relacji opartych na życzliwości stało się dla Beni wielką motywacją do działania i własnego rozwoju. Zróbmy jak najwięcej, aby przeciwdziałać traumatycznym doświadczeniem edukacyjnym, które są powszechne, szczególnie dramatom odrzucenia i niezrozumienia.

Agnesto

 

Kim jest Benia? Benia to rezolutna dziewczynka, która „kiedy była mała i była w brzuszku mamy, miała pępowinę owiniętą wokół szyi aż trzy razy i miała niedotlenienie mózgu”. Dlatego teraz, gdy potrzebuje pomocy przy niektórych czynnościach, to nie broni się o nią prosić, a przez to wszystko u niej dłużej trwa. Lecz to Beni nie smuci. Jest mama, jest rodzeństwo albo ktoś inny życzliwy jej i zawsze można o pomoc prosić nawet kogoś obcego. Lecz wszystkie kłopoty Beni zaczęły się dopiero w przedszkolu. Uczyła się, ale... na drugi dzień nic nie pamiętała. Wieczorami, przy odrabianiu lekcji i szkolnych zadań umiała wszystko lecz... następny dzień sprawiał, że wszystko z jej głowy ulatywało lub chowało się. Najgorzej było z matematyką, historią i geografią (ale te doszły w następnych klasach). Teraz Benia miała inne kłopoty. Jej szkoła specjalna została rozwiązana i tym samym uczniów przydzielono do innej, tzw. „normalnej”, gdzie uczniom nie poświęcało się tyle czasu, co wcześniej. I zaczęły się”schody”, jeśli nie „wielkie, kolosalne wręcz schody” tylko dla długonogich bystrzaków. Były testy, niezapowiedziane klasówki, odpytywanie z tego, co było wczoraj, czy choćby samodzielne zadania, a wszystko to częstokroć przerastało mentalnie i umysłowo małą Benię. Znikąd pomocy, wskazówki, rady. Tu trzeba było być „prawie dorosłym”. Benia, dotąd wesoła, mądra i rezolutna dziewczynka, stała się Benią rozważną i nader roztropną. Szkoła kosztowała ją dużo pracy, zmieniła nieco i ją samą, lecz duch walki, uśmiech i dobre serce w niej pozostały.

 

„Benia...” to powieść skierowana szczególnie do rodziców i rodzeństwa takich dzieci, ale też dla każdego dorosłego. Dzieci podobnych Beni jest coraz więcej i najczęściej są one zsuwane na margines społeczny. Zalicza się je do „trudnych” i uznaje (co boli) za „beznadziejne przypadki”. Ta książka zaś walczy z tym bezkrytycznym podziałem.

 

Jedna czwarta powieści to tekst pisany „zdrową umysłowo” osobę, potem delikatnie zmienia się i przechodzi w tekst pisany przez tytułową Benię. Autorki najpierw wprowadza nas w klimat i miejsce, by potem umieścić nas – czytelników – w samej Beni. Skrzętnie zaplanowany zabieg? Tak, bo tylko w ten sposób my, postronni, jesteśmy w stanie pojąc trudy, ale i radości takich dzieci. Ich świat – co wyraźnie akcentuje autorka, Beata Michalska – to taki sam świat, jak nasz, tylko... nieco prostszy. Nie jest to świat pogmatwany problemami dorosłych, nie jest to świat pokomplikowany trudami życia. Jest to barwny ciąg prostoty – śniadanie, szkoła, obiad, nauka, czas dla siebie i innych. Spanie. Czasem trafia się miłe popołudnie z koleżanką lub pyszne ciastko od mamy.

 

Świat Beni to świat, jaki nie jeden dojrzały człowiek chciałby mieć, jednak powieść – wbrew pozorom – nie jest łatwa. Zaczyna się jak opowiadanie młodzieżowe lecz w pewnym momencie tekst ewoluuje i owo swobodne przenikanie fabuły napotyka na trudy. Na dziwne i niezrozumiałe blokady. Tej powieści nie da się szybko czytać. Trudności sprawia tekst, brak interpunkcji, czasem wręcz brak logiki. Wszystko jakby lewituje ponad stronami trzymanej książki i my, „zdrowi” nie do końca pojmujemy znaczenie tego triku.

 

Tekst często wręcz drażni i irytuje. Przyznam szczerze, że „Benię...” kilkakrotnie odkładałam na bok i zmuszałam się do ponownego sięgnięcia po nią. Czytanie stanowi mozół i trud. To jakby walka z sobą, z treścią i z własną niecierpliwością, bo nagle okazuje się, że nie dajemy sobie rady z cienką książeczką. A ta ma w sobie więcej głębi niż klasyka autorstwa Dostojewskiego czy Sienkiewicza.

Joanna Kidawa

„Benia i jej życie na dłoni” Beaty Michalskiej to niewielka objętościowo książka, opisująca życie pewnej dziewczynki. Takiej, która chce żyć w normalnym świecie. Ma trudności z nauką, gdyż, przy urodzeniu, pępowina owinęła się wokół jej głowy i dziewczynka urodziła się z niedotlenieniem mózgu. A zatem, dzisiaj zapraszam Cię do świata dziecka.

 

KIM JEST AUTORKA?

Beata Michalska, autorka książki „Benia i jej życie na dłoni”, nie publikuje informacji o sobie w serwisach czytelniczych, takich jak lubimy czytać. Poza książką o dzielnej Beni, pisze opowiadania dla dzieci.

 

KIM JEST BENIA?

Bohaterką książki „Benia i jej życie na dłoni” jest pewna dziewczynka. Poznajemy ją w momencie, w którym ma 9 lat i jest uczennicą szkoły specjalnej. Kiedy chodziła do przedszkola jej mama zauważyła, że Benia ma problemy z zapamiętywaniem rozmaitych rzeczy, szczególnie działań matematycznych. Po wizycie u specjalisty okazało się, że dziewczynka powinna uczyć się w szkole specjalnej z powodu niedotlenienia podczas porodu.

 

Jednak po krótkim czasie nauki w tej szkole, okazało się, że w tej klasie jest za mało uczniów. I w ten oto sposób Benia trafiła do „normalnej klasy” wraz z prawidłowo rozwijającymi się dziećmi. Ale nasza Benia nie chce być traktowana jak osoba niepełnosprawna. Pragnie normalności. W szkole ma trochę problemów z nauką, głównie z matematyką, ale dzielnie walczy z trudnościami. Z pomocą śpieszą jej rodzice, nauczyciele, liczne rodzeństwo oraz najbliższe koleżanki. W międzyczasie odwiedza również swoją dawną szkołę i nauczycielkę, proponując nawet pomoc przy wystawianiu sztuki teatralnej przez młodszych kolegów.

 

I tak wraz z kolejnymi stronicami książki, śledzimy życie Beni. Takie zwyczajne, codzienne zmagania w szkole oraz radości ze spotkań z koleżankami i kolegami w rodzinnej wsi.

 

BUDOWA KSIĄŻKI

„Benia i jej życie na dłoni” Beaty Michalskiej to stosunkowo niewielka książka, licząca mniej więcej 140 stron.

 

Początkowo narracja książki jest prowadzona przez osobę postronną, obserwującą życie dziewczynki. Następnie coś się zmienia. Czyżby głos zabrała sama Benia? I tu zaczyna się niezła zabawa z czytaniem książki. Pojawiają się zdania, w których brakuje interpunkcji, zdania, w których ciężko dopatrzyć się logiki i jakiegokolwiek sensu. Pierwszą moją myślą podczas czytania książki było; „Gdzie był korektor? Czy w ogóle ktokolwiek pochylił się nad korektą książki?”.

 

Ale po głębszym zastanowieniu do głowy przyszła mi pewna myśl… a może to nie problem z korektą, skoro początek był w porządku, ale to sposób myślenia naszej Beni? Albo, jeszcze inaczej, część opowieści snuje obiektywny narrator, a część sama Benia? Dla własnego spokoju zakładam przeplatającą się narrację, a nie błędy korektorskie. Chociaż w jakimś zdaniu dopatrzyłam się błędu ortograficznego, a mianowicie „starz” nauki zamiast „staż”. O ile mogę wybaczyć zdania z błędami stylistycznymi czy też interpunkcyjnymi, przypisanymi do sposobu myślenia, czy wyrażania się przez uczennicę szkoły specjalnej, to jednak błędy ortograficzne, moim zdaniem, nie powinny się tu znaleźć… A jakie jest Twoje zdanie na ten temat?

 

NA ZAKOŃCZENIE SŁÓW KILKA

„Benia i jej życie na dłoni” Beaty Michalskiej to specyficzna lektura. Pozwala czytelnikowi poznać sposób myślenia dziewczynki ze stwierdzoną pewną niepełnosprawnością. A jednak Benia nie chce, by ktokolwiek ją tak traktował. Chce żyć normalnie, tak jak jej rodzeństwo i rówieśnicy. I ze wszystkich sił stara się właśnie tak żyć. Czasem wręcz wyprowadzała mnie z równowagi. Tak więc, podsumowując… jeżeli masz ochotę zajrzeć w świat specyficznej Beni, to zapraszam do lektury.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial