Miss B
-
A może by tak spojrzeć na związek okiem mężczyzny? Młodego mężczyzny, który nie doznał szczęśliwego dzieciństwa i patrzył, jak rozpada się małżeństwo rodziców. Trochę wycofany, stroniący od ludzi, sam boi się zaangażować. Ale czy doceni tę jedną kobietę, której potrafił zaufać i zdecyduje się przyznać, że jest kimś więcej niż tylko przyjaciółką z bonusem?
Raul próbuje ułożyć sobie życie. Mieszka z matką i bratem, bo ojciec najpierw postanowił uprzykrzyć im życie, a potem odejść. Próbuje znaleźć sobie pracę, aby wesprzeć domowy budżet. Ma dwoje serdecznych przyjaciół, kumpla, który ma na bakier z prawem i przyjaciółkę z naprzeciwka. Nie jest to zwykła koleżanka. Poza tym, że się jej zwierza i rozmawiają o wszystkim, to także z nią sypia. Ot, taki bonus do przyjaźni. Żadnego angażowania się, żadnych związków, randek i rozstań. Seks, fantazyjny, udany, ekscytujący.
Nagle, z dnia na dzień, Alice wyjeżdża. Bez uprzedzenia, bez pożegnania, znika z życia Raula. Dopiero wtedy dostrzega jak dobrze było ją mieć tuż obok, jak wiele dla niego znaczyła. Strach nie dał dojść do słowa miłości, a teraz jest już za późno.Później zaczyna się nowe życie Raula. Bez Alice, za to z nową pracą w agencji nieruchomości. Choć tęsknota za kobietą co jakiś czas jeszcze o sobie przypomina, wir pracy pozwala tę tęsknotę zagłuszyć. I wszystko toczy się takim samym rytmem, do dnia, kiedy szefowa proponuje mężczyźnie umowę na stałe w zamian za szybki numerek. Później wszystko dzieje się ekspresowo. Już następnego dnia docierają do dyrektora plotki o ich schadzce. Szybkie śledztwo, kto je rozpuścił. I kolejne spotkanie z panią kierownik. Ta kobieta na swój sposób jest pociągająca, pewna siebie, atrakcyjna. I choć nie jest Alice, to może warto spróbować wpuścić ją do swojego serca?
Raul ma ciągle pod górę. W dzieciństwie, na progu dorosłego życia, zawodowo i w sprawach sercowych. Za każdym razem, kiedy wydaje mu się, że uporządkował już swoje uczucia, coś, a raczej ktoś je burzy. Czy w końcu dojrzeje do miłości i związku? A jeśli tak, to czy nie będzie już za późno na naprawienie błędów?
„Artystka” to połączenie powieści obyczajowej, dramatu i erotyku. Chyba pierwszy raz czytam erotyk pisany przez mężczyznę i widziany męskim okiem. Podobał mi się ten punkt widzenia. Zdecydowany, nieco szorstki, trochę obcesowy, z typowymi męskimi przekleństwami (ale bez przesady)i powerem. Z drugiej strony mamy gentlemana, który potrafi być romantyczny, uprzejmy, szanuje matkę, pomaga jej i stara się ją wspierać.
Książka podzielona jest ewidentnie na dwie części. Ta pierwsza, pełna erotyzmu, iskier, napięcia. I ta druga, której bliżej do dramatu. Nieco spokojniejsza, refleksyjna, uczuciowa. I to właśnie ta druga połowa podobała mi się nieco mniej. Książka straciła trochę swój pazur i ten męski charakter. W pewnym momencie akcja pokierowana była trochę jakby na siłę, co nie bardzo łączyło mi się w jedną, płynną całość. Ostatnie 20-30 stron szczerze mówiąc mnie trochę nudziły, a wydarzenia tam przedstawione nie były dla mnie zbyt logiczne i wiarygodne.
Na uwagę zasługuje zakończenie, które rekompensuje słabszą końcówkę. Te ostatnie 2-3 strony ratują zakończenie książki i pozostawiają całkiem dobre wrażenie.
Nie jest to majstersztyk, ale z ciekawością czytałam tę książkę. Nie nudziła mnie i nie była zupełnie pusta. Autor starał się przekazać emocje towarzyszące bohaterowi. Chęć bycia z kimś bez zobowiązań, która przysłaniała tak naprawdę strach i obawę. Ciekawie było przeczytać coś z typowo męskiego punktu widzenia, gdyż to kobiety dominują wśród autorek współczesnych erotyków. Jednak trzeba zaznaczyć, że to nie jest tylko erotyk. Dla jednych to połączenie gatunków będzie zaletą, dla innych wadą. Dla mnie sukces autora pozostał gdzieś po środku. Ta książka nie jest ani zła, ani rewelacyjna. Z pewnością, można było dopracować jeszcze kilka rzeczy w fabule, aby była lepsza. Pomimo wszystko spędziłam z nią miło czas i się zrelaksowałam, a o to mi chodziło.