Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Czernucha

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 6 votes
Akcja: 100% - 5 votes
Wątki: 100% - 5 votes
Postacie: 100% - 7 votes
Styl: 100% - 8 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 5 votes
Polecam: 100% - 5 votes

Polecam:


Podziel się!

Czernucha | Autor: Antonina Kardaś

Wybierz opinię:

Literanka

Chyba znalazłam kolejne wydawnictwo, po którego publikacje mogę sięgać w ciemno. Książka Antoniny Kardaś „Czernucha” przekonuje mnie, że Korporacja Ha!art ma niezwykłe szczęście albo też talent, do podejmowania współpracy z twórcami, którzy są niebanalni i mają nam do powiedzenia coś naprawdę ważnego. To debiut, w którym autorka pokazała siebie jako wnikliwą obserwatorkę rzeczywistości, a także pisarkę posiadającą wybitny warsztat, oceniony przeze mnie na podstawie ogromnej różnorodności form i środków artystycznych, jakie zaprezentowała w swoim zbiorze opowiadań.

 

Utwory zamieszczone w tomie „Czernucha” mają różnorodny charakter, są napisane w odmienny sposób i prezentują zróżnicowane podejścia. To osiem narracji prowadzonych z perspektywy różnych bohaterów, na różnych etapach życia, a więc posiadających odpowiednie dla nich doświadczenie. Całość jednak została spięta niczym klamrą tekstami, które dotyczą tych samych bohaterów. Właśnie one chyba zrobiły na mnie największe wrażenie. Pierwsze to relacja staruszki, która została opuszczona przez swoją córkę, jednak w miarę czytania okazuje się, że miała ona ku temu powody. Ostatnia to również opowieść babci mającej już za sobą lata wspaniałego małżeństwa, jednak niepozbawionego gorzkich chwil. Te dwie historie przetykane są relacjami ludzi uzależnionych, zgorzkniałych, niemoralnych, niepotrafiących odnaleźć się w otaczającym świecie, kompletnie nieprzystosowanych, samotnych i smutnych.

 

Ogólny wydźwięk opowiadań zawartych w tym zbiorze jest niewesoły i pesymistyczny. Autorka popisuje się doskonałą umiejętnością wychwytywania nastrojów i emocji, a jednocześnie przelewania ich na papier, by czytelnik mógł je poczuć razem z bohaterami. To, a zarazem bezbłędne poruszanie się na płaszczyźnie środków wyrazu i konwencji sprawia, że „Czernucha” jest lekturą niezapomnianą, skłaniającą do zastanowienia się nad życiem, naszymi relacjami, do zadawania istotnych pytań o kondycję moralną, naszą siłę i uleganie słabościom.

 

Wydaje się, że bohaterowie „Czernuchy” są całkowicie pozbawieni nadziei na lepsze życie. Wielu nawet nie myśli o tym, że chciałaby coś zmieniać – jest im dobrze w swoich nałogach, nie widzą problemów, poddają się leczeniu tylko ze względu na nalegania bliskich. Ulegają przemocy, ignorują jej opłakane skutki. Wydaje się im, że cały świat sprzysiągł się przeciwko nim, choć nic złego nie zrobili i nie zasłużyli na społeczny ostracyzm, a jednak go doświadczają. Są przy tym pozbawienie zdolności do autorefleksji, nie przychodzi im do głowy, że można spróbować żyć inaczej, bo konsekwencje ich zachowania dotykają głównie ich, czyniąc z nich istoty głęboko nieszczęśliwe i pozbawione jakiegokolwiek wsparcia.

 

Antonina Kardaś zdecydowanie jest autorką godną uwagi i śledzenia literackich poczynań, bo można oczekiwać, że jeszcze pokaże utwory, dzięki którym zachwycimy się nie tylko wyjątkową stylizacją bohaterów, ale niezwykłą umiejętnością żonglowania stylami literackimi. Pokazała, że ma nieograniczone możliwości, jeśli chodzi o przedstawianie różnorodności charakterów, a przede wszystkim konwencji i form. „Czernucha” zostanie ze mną na zawsze, bo to jedna z tych książek, które mnie kompletnie zaskoczyły i oczarowały. Jej bohaterowie raczej nie wzbudzają sympatii czytelnika, jednak sposób nakreślenia ich sylwetek to mistrzostwo, dzięki któremu nawet poznawanie nielubianych postaci staje się przyjemnością, której nie sposób nie oddać się z całkowitym zaangażowaniem. Autorka zaproponowała nam historie ludzi zniszczonych przez życie, czy też przez własne decyzje, poddających się nurtowi znoszącemu ich na manowce, pozbawionych radości i nadziei, skazanych na udrękę odizolowania, a jednak podała to w takiej formie, która nie odstręcza. Dla mnie to niespodzianka, której wypada chyba już oczekiwać po wydawnictwach Korporacji Ha!Art.

Wanda Rajska

„Czernucha” to zbiór ośmiu opowiadań, a już pierwsze z nich paraliżuje, pozbawia sił i rozkłada na łopatki. Nie byłam przygotowana, że zaraz otrzymam cios obuchem w głowę! A potem kolejny! I kolejny! Okrutnie, gorzko, krwawo! Autorka obchodzi się z nami bezlitośnie! Bierze za rękę i sprowadza na dno piekła. Doświadczamy w kolejnych odsłonach i to niemal na własnej skórze tego, co najgorsze – przemocy, alkoholizmu, narkomanii, głębokiej depresji, paranoi i zwykłej ludzkiej głupoty. A wszystko to w gęstej kąpieli z niemocy i beznadziei.

 

Bezkompromisowa proza, proste zdania, surowy styl, różnorodne formy i gatunki, ale za każdym razem wręcz zasysające czytelnika, zamykające w ciasnej, dusznej bańce. Po każdym opowiadaniu czułam się jak nurek wyskakujący w ostatniej chwili na powierzchnię. Historie odbierają dech, porażają, ale też fascynują – niezdrową, mroczną fascynacją. Opowiadania Kardaś to skondensowane ludzkie nieszczęście, jego ilość obezwładnia. Można nawet zastanowić się, czy autorka nie przesadza, nie wyolbrzymia? Rozejrzyjmy się jednak wokół, blisko i trochę szerzej – popatrzmy na ludzi, którzy nas otaczają. Czy wśród członków rodziny, sąsiadów, znajomych nie znajdziemy bohaterów książki?

 

W kolejnych opowiadaniach poznajemy między innymi rozgoryczoną, opuszczoną przez dzieci staruszkę. Chcemy jej współczuć, ale zaczyna nam opowiadać o swoim życiu i nie jesteśmy już skłonni do tak szybkiego potępienia jej córki. Potem przenosimy się w centrum życia typowego współczesnego korposzczura, życia zredukowanego do wielkości pudełka od zapałek – ciasnego boksu w pracy i małego pokoiku, jedzenia na dowóz, kolejnych seriali i bezsilnych prób nadania takiemu życiu sensu. Wchodzimy w głowę pustej na pozór, zadowolonej z siebie młodej dziewczyny i z jej perspektywy patrzymy, jak wszystko w życiu obraca się w ruinę. Poznajemy młodych ludzi w głębokiej depresji, przed próbą samobójczą lub tuż po, albo jeszcze innych - gnębionych paranoicznym lękiem i nienawiścią do siebie.

 

Na uwagę zasługuje niesamowita umiejętność autorki przeobrażania się w każdego z bohaterów, któremu oddaje głos. Za każdym razem język postaci sprawia, że wierzymy jej bez granic, wiemy, co czuje, co myśli, niemal się nią stajemy. Czy jest to starsza pani czekająca na śmierć, czy perfekcyjna panienka z instagrama na niebosiężnych obcasach i w pełnym makijażu. Gdy trafiamy w środek pijackich dialogów – widzimy te opuchnięte twarze i chaotyczne gesty. Gdy wchodzimy w głowę chłopaka po próbie samobójczej – jego smutek i niemoc namacalnie przytłacza i odbiera siły, wyczerpuje.

 

Wszystkie opisane historie wzbudzają ogromne emocje i wielkie współczucie. A jednak wcale nie lubimy nieszczęsnych bohaterów tych opowiadań, ponieważ nie zgadzamy się na ich pęd ku autodestrukcji, nie godzimy się z tym, że tak łatwo przejmują pałeczkę w pokoleniowej sztafecie nieszczęścia i okrucieństwa. Mielibyśmy dla nich od ręki cały zestaw złotych rad… tylko wiemy przecież, że to tak nie działa. Wydaje mi się, że autorka w przewrotny sposób mówi nam, że też się na to nie godzi. Przy końcu książki wyraźnie daje nam do zrozumienia, że jednak można wynurzyć się z tej czerni i wybrać alternatywną wersję własnego życia. Że można cofnąć stopę znad przepaści i zjeść obiad z rodziną. Że można własne krzywdy wypłakać zamiast wypalać je piętnem na innych. Pomyślmy, jeśli istnieje gdzieś na świecie bite dziecko, które wyrosło na kochającego rodzica, ktoś po udanym odwyku od wielu lat trzeźwy czy ktoś, kto z własnej woli zamienił pracę na mniej płatną… to jest nadzieja – dla bohaterów opowiadań i dla nas wszystkich.

 

Antonina Kardaś to dla mnie objawienie! Nie mogę wyjść z podziwu nad tym, co robi z językiem i formą, jak rzeczywiste postacie tworzy, jak bardzo angażuje czytelnika w opowiadane przez siebie historie, jak wielką wrażliwość i zmysł obserwacji świata i ludzi posiada, by tak o nich pisać! A „Czernucha” to dla mnie osobiście wstrząs, po którym muszę się jeszcze do końca pozbierać… po to, by wypatrywać kolejnych powieści tej autorki.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial