Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Miłość W Sanatorium, Czyli Dziennik Kuracjuszki

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Eleonora Dworak
  • Gatunek: Obyczajowe
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 312
  • Rok Wydania: 2019
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 121x195 mm
  • ISBN: 9788381476164
  • Wydawca: Novae Res
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Gdynia
  • Ocena:

    5/6

     


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Miłość W Sanatorium, Czyli Dziennik Kuracjuszki | Autor: Eleonora Dworak

Wybierz opinię:

Uleczkaa38

Sanatorium to miejsce, do którego udajemy się w celu polepszenia stanu naszego zdrowia, zażycia leczniczych kuracji i terapii, jak i też zaznania odpoczynku od codziennego zgiełku naszych spraw. Jak się jednak okazuje..., do sanatorium można udać się również i po najprawdziwszą miłość! O takim stanie rzeczy opowiada właśnie debiutancka powieść Eleonory Dworak pt. "Miłość w sanatorium, czyli dziennik kuracjuszki", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Novae Res, i o której to postaram się opowiedzieć więcej w poniższej recenzji.

 

Jak sugeruje sam tytuł, książka ta przybiera tu postać dziennika sanatoryjnej kuracjuszki - Zosi. To właśnie ta sześćdziesięcioletnia artystka (malarka), ciekawa świata i kochająca ludzi kobieta, dzieli się tu z nami swoimi przeżyciami z pobytu w kołobrzeskim sanatorium. Przeżyciami, na które to składają się zarówno zabiegi, spacery nad brzegiem morza i rozmowy z innymi pacjentami..., jak i też skomplikowana oraz wielce zabawna relacja miłosna z dwojgiem panów - Konradem i Waldemarem, którzy to starają się usilnie o uczucia Zofii. I tym sposobem też poczuje się ona młodszą o dobre 30 lat...

 

Niniejsza opowieść Eleonory Dworak stanowi sobą udane połączenie historii obyczajowej z pełnokrwistą komedią. Z jednej strony mamy bowiem okazję śledzić losy głównej bohaterki, która przezywa mnóstwo uczuciowych perypetii z udziałem poznanych w uzdrowisku mężczyzn..., z drugiej zaś cieszymy się całą serią zabawnych sytuacji, które cechuje humor i naprawdę ciepłe emocje. I choć to mimo wszystko obyczajowy charakter jest tutaj najważniejszym i dominującym ,to myślę że także sympatycy bardziej lekkich i komediowych klimatów, także znajdą tu coś dla siebie.

 

Od strony fabularnej książka ta przedstawia się naprawdę udanie, gdy oto wraz z główną bohaterką odkrywamy uroki sanatoryjnego życia, spotykamy znanych lub też zupełnie nowych ludzi, jak i wreszcie dajemy się porwać romantycznym chwilom uniesień, które cechuje klasa i delikatność. Jest intrygująco, niezwykle klimatycznie i często też zaskakująco, zaś całość wieńczy naprawdę efektowny finał. Najważniejsze wydaje się to, że opowiedziana tu historia jest na tyleż realistyczną, a przy tym efektowną literacko, że chcemy ją poznawać od pierwszej do ostatniej strony.

 

Bardzo udanie wypadają bohaterowie tej opowieści, którzy są interesujący, jak i też w mej ocenie ze wszech miar autentyczni. I mam tu na myśli zarówno Zosię, jej dwóch absztyfikantów, jak i też bohaterów z drugiego planu, których poznajemy tu naprawdę wielu i których darzymy mniejsza lub większą, sympatią. Podobnie ma się rzecz z miejscem akcji tej książki - sanatorium w Kołobrzegu. Otóż autorce udało się oddać tu realia takiego ośrodka, jego specyficzny klimat, czy też chociażby zwykłą codzienność zabiegów i towarzyskich relacji. To intrygujące spojrzenie dla kogoś, kto nigdy nie miał okazji być w sanatorium, zaś dla stałych bywalców takich miejsc, ciekawe skonfrontowanie ów relacji z własnymi wspomnieniami. 

 

Lektura tej opowieści upływa nam w bardzo szybkim tempie, co jest zasługą zarówno barwnej fabuły, naprawdę silnych emocji, jakie stają się tutaj naszym udziałem, jak i wreszcie niepowtarzalnego klimatu tej historii. Klimatu, który wiąże się chociażby z tym oto faktem, że mamy tu do czynienia z opowieścią o miłości dojrzałej, która siłą rzeczy wygląda nieco inaczej, niż w wieku "nastu", bądź dwudziestu lat. Ale dzięki temu też i książka ta stanowi sobą znakomitą propozycję dla dojrzałego czytelnika, który odnajdzie w historii Zofii wiele z własnego życia.

 

Nie sposób nie wspomnieć tu również o tym, że powieść ta napawa nas wielką nadzieją i wiarą w to, że na miłość - szczęśliwą miłość, nigdy nie jest za późno. Przekonuje nas o tym niniejsza relacja, która być może przyczyni się sobą do tego, że także i samotni czytelnicy w wieku 60+ odważą się na to, by i samemu - nie koniecznie w sanatoriom, ale po prostu gdzieś w otaczającym ich świecie, poszukać miłości... Mam taką nadzieję..., a ze swej strony oczywiście jak najbardziej polecam i zachęcam was do sięgnięcia po powieść "Miłość w sanatorium, czyli dziennik kuracjuszki".

Ambros

Czy do sanatorium jeżdżą ludzie chorzy, którzy potrzebują poprawić swoje samopoczucie? Istnieje powszechny mit, że sanatorium to miejsce miłości, dobrej zabawy i miło spędzanych wieczorków. I jest w tym zapewne wiele prawdy. A zabiegi czy rehabilitacje to tylko tło dla przyjemnie spędzanego czasu. I po przeczytaniu tej powieści tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że wiele jest w tym prawdy …

 

Zofia, pełna siły i energii do życia 60 - latka, jest dopiero co po rozwodzie. Stara się ukoić ból rozstania i poprawić swoje samopoczucie. Postanowiła zafundować sobie pobyt w sanatorium. Nigdy jeszcze nie była, więc będzie miała doskonałą okazję. I dzięki relacjom Zofii poznajemy kulisy pobytu, leczenia i miło spędzanego czasu w sanatorium. Poznaje nowe osoby, z którymi bliżej się zaprzyjaźnia i spędza większość wolnego czasu. Suto zakrapiane wieczorki, potajemne schadzki kochanków, zabawy nie tylko do ciszy nocnej, oto cała prawda o pobycie w kurorcie uzdrowiskowym. W sanatorium bohaterka spotyka – po czterdziestu latach – swojego byłego chłopaka, Waldemara, który liczy, że tym razem dostanie od Zofii szansę i to, co stracił wiele lat temu, wróci do niego ze zdwojoną mocą. Ale na bliskie relacje z kobietą liczy też inny kuracjusz, Konrad, nieco młodszy od Waldemara, taki rasowy podrywacz. A co na to wszystko Zofia? Czy da jeszcze raz szansę starej miłości? Czy zakocha się w młodym i przystojnym Konradzie, o którym krążą plotki, że stanowi już partnera Zofii? Kogo wybierze bohaterka? A może ma dość mężczyzn i postanowi dalej iść przez życie sama? Ciekawa historia, warta poświęcenia jej kilku ciepłych chwil.

 

Przyznam, że przy lekturze tej powieści świetnie się bawiłam. Pełna humoru i dobrej zabawy, komiczne sytuacje i zdarzenia, wesołe rozmowy, wieczorne potańcówki, poranne zwierzenia zmęczonych nocną zabawą kuracjuszy nadają jej niebywałego kolorytu. Już czuję się zaproszona i zachęcona do wyjazdu do sanatorium, tylko oczywiście musi być nad morzem, najlepiej w Kołobrzegu, najpiękniejszym polskim uzdrowisku.

 

Miłość w sanatorium, czyli dziennik kuracjuszki to odważna powieść o poszukiwaniu drugiej miłości, wiara w to, że ta miłość jest i czeka, wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć wkoło. Oczy szeroko otwarte i serce pełne nadziei poniosą w ramiona ukochanego. To również historia daru od losu, który jest łaskawy i bardzo hojny. Ta lektura uczy pokonywać bariery i własne uprzedzenia, pozwala wyjść do ludzi i dobrze się bawić, poznawać nowych ludzi, którzy są tak różnorodni i zarazem ciekawi. Każdy kuracjusz to nowa historia, raz smutna i rzewna, raz przepełniona radością i entuzjazmem. Ale od tych znajomych można się wiele nauczyć i podpatrzyć, można też dziękować za to co mamy, co nas los ofiaruje, gdyż często inni mają gorzej, są bardziej doświadczeni przez życie.

 

Polecam szczerze tę lekturę. Przepełniona optymizmem i nadzieją, dodaje otuchy i zachęca do realizacji własnych planów i zamierzeń, nie bacząc na metrykę. Miłość nie zna granic i uprzedzeń, w każdym wieku może być piękna i spełniona, każdy potrafi inaczej, na własny sposób, ją przeżywać. I to jest cudowne, kochać pełną parą i nie zważać uwagi na wady partnera. Bo czyż my jesteśmy idealni?

 

Gwarantuję, że po jej przeczytaniu jak najszybciej udacie się do lekarza, aby załatwić sobie skierowanie do sanatorium. I macie rację, trzeba sprawdzić na własnej skórze, ile jest prawdy w opowieściach Zofii. Mnie ona przekonała i uzmysłowiła mi, że do sanatorium trzeba jechać jak się jest zdrowym. Dlaczego? Bo kto chory i niedomagający przetrwa liczne i suto zakrapiane sanatoryjne imprezki? Szkoda czasu ...

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial