Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Cieplarnia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Cieplarnia | Autor: Brian Aldiss

Wybierz opinię:

Strefa Booki

Na ogół czytam powieści, które powstały dość niedawno. Nie robię tego celowo, po prostu takie wpadają mi w ręce. Ostatnio jednak mój wzrok wyłapał okładkę książki autora, którego nie znałam wcześniej i o którym nie słyszałam choćby wzmianki, a tym autorem był Brian Aldiss, książką zaś jego „Cieplarnia”, za którą otrzymał nagrodę Hugo.

 

To jedna z pozycji, którą wybrałam totalnie w ciemno, urzeczona okładką i dziwną, podobną do ludzkiej kobiecą, postacią sugerującą utwór fantastyczny. A przeczytawszy przedmowę napisaną przez Neila Gaimana zdałam sobie sprawę, że powiedziane zostało już wszystko, a mnie pozostaje tylko przytaknąć. Jeśli sięgnięcie po „Cieplarnię” nie omijajcie proszę przedmowy, czy też przed przeczytaniem, czy już po. To doskonała analiza tego utworu i w jasny, przejrzysty i literacki sposób ujawni Wam naturę tego utworu.

 

„Ponura, lecz hipnotyzująca wizja przyszłości naszej planety (…).” Tak czytamy w opisie, a po przeczytaniu całej powieści zgadzam się z tym określeniem w każdym calu. Autor stworzył niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju świat przyszłości, a nowa rzeczywistość to nowe gatunki, nowe nazwy, nowe prawa rządzące ową rzeczywistością. Ziemia zamarła w bezruchu, zdominowana przez rozrosłego to planetarnych rozmiarów drzewa figowego i połączona jest, podobną do pajęczej, siecią trawerserów z Księżycem, również nieruchomym, choć nie martwym. Słońce zaś znajdujące się niemal u kresu swego istnienia. Gatunek ludzki podzielił się, zmienił, ewolucyjnie nie postąpił na przód, ale cofnął się, zmniejszył, całkowicie poddał się żądzy instynktowi przetrwania.

 

Zaskoczył mnie bezmiar kreatywności Aldissa. To co stworzył w „Cieplarni” jest nieporównywalne do niczego co znałam wcześniej. Nie będę ukrywać, że nazwy gatunków przyprawiały mnie o zgrzytanie zębami. Nie wiem, czy to kwestia tłumaczenia, czy powód jest inny, ale nazewnictwo szczególnie zwierząt było nie do przeskoczenia.
Sam język utworu jest uniwersalny, próżno by doszukiwać się w nim jakiejś specyfikacji mogącej go wtłoczyć w określone ramy czasowe. To sprawia, że „Cieplarnia” jest ponad zmianami i ewolucjami języka literackiego.

 

Oryginalny i jeszcze przeze mnie nie spotkany wcześniej jest sposób prowadzenia fabuły. Przywykliśmy, że skupia się ona na bohaterach. „Cieplarnia” zaś czyni bohaterów swego rodzaju pionkami, nieświadomymi przewodnikami po obcym i niebezpiecznym świecie Ziemi stworzonej przez Aldisa. Chociaż za głównych bohaterów można by uznać Lily-yo i Grena, to jednak najważniejsza jest tu przyroda, prawa rządzące tym światem. Postaci zaś dają nam, czytelnikom, odpowiedzi jak do tego wszystkiego doszło i dokąd zmierza. Bohaterowie przeżywają swoje przygody, autor opisuje ich realia, ale to do czytelnika należy caly proces analityczny. Gren i reszta zajęci są swoją walką o przetrwanie.

 

Tam gdzie walka o przetrwanie, tam i brutalność. Nie brak jej w tej powieści, ale nie jest ona szczególnie eksponowana i opisana z detalami, nie o to bowiem chodzi. Jest efektem walki o życie, o zachowanie gatunku. Trudno było mi przejść do porządku dziennego nad grupą dzieciaków, z których najstarsze miało raptem dwanaście lat, pozostawione samym sobie, zdolne jednak do zatroszczenia się o swoje bezpieczeństwo i pożywienie, nie mniej brutalne niż dorośli, kierujący się instynktem, który takim młodzikom nakazywał bezwzględną walkę, a także przedłużenie gatunku. Wchłonięta przez mroczny świat autora zepchnęłam gdzieś w tył głowy te obrazy, tłumacząc sobie, że to inny świat, inne prawa, inny gatunek rządzący się odmiennym cyklem życiowym.

 

Postać Grena traktowałam jako głównego bohatera, gdyż to dzięki jego wyprawie mamy okazję poznać jasną stronę Ziemi, a także i fragment tej, która już niemal łączy się z ciemnością. Niepokorny, lubiący postawić na swoim, mający swoje zdanie jest idealnym bohaterem. Bywały jednak momenty w powieści, że niezbyt go lubiłam. Mam na myśli tę część, w której był nosicielem grzyba. Trzeba jednak przyznać Aldissowi, że genialnie wymyślił rolę tego pasożyta, nie tylko w świecie, który jest nam dany obserwować dzięki Grenowi, ale i tysiąclecia wcześniejsze. To przerażająca wizja. A sam Gren zaś, czy stałby się tym kim się stał, gdyby nie grzyb?

 

Śledząc losy tego chłopaka widać jaką drogę przechodzi i jakie zmiany w nim samym zachodzą. Poznajemy Grena dzieciaka, samowolnego i hardego, żegnamy Grena mężczyznę.

 

Uczciwie powiem, że była to również jedna z najdziwniejszych książek jaka trafiła w moje ręce, choć mogłabym stwierdzić, że trafiła w nie przypadkowo, to nic co nas spotyka nie dzieje się przez przypadek. Z pewnością „Cieplarnia” jest godna polecenia i szerzenia jej popularności, jednak nie każdemu jej specyficzna forma może przypaść do gustu.

 

Sięgając po „Cieplarnię” Briana Aldissa nie spodziewałam się tak doskonałej lektury. Dziwaczne, czasem trudne do wymówienia nazwy, ustępowały miejsca bogactwu wyobraźni przedstawionego świata i ponurej, pesymistycznej, ale jakże fascynującej wizji przyszłości zdominowanej przez florę.
Czy polecam? Bez wątpienia i jeśli macie otwarte umysły z pewnością się nie zawiedziecie.

Michał Lipka

ŻYWA ŚMIERĆ

 

Brian Aldiss to pierwszy autor, który w serii „Wehikuł czasu” doczekał się więcej, niż jednej powieści. Pierwszy, ale jak pokazują zapowiedzi, nie ostatni. Co prawda nie jest to pisarz tak wybitni, jak niektórzy jego koledzy, których prace odświeżane są w ramach tej linii wydawniczej i nie wydaje się by zasługiwał na podobne wyróżnienie, jednak nie zmienia to faktu, że „Cieplarnia” to kawał bardzo dobrej powieści, którą świetnie się czyta i która nie pozostawia czytelników obojętnych wobec tego, co czeka na nich na stronach.

 

Przyszłość. Ziemia w ostatnich dniach swego istnienia, na zagładę czeka w blasku konającego słońca. Ale patrząc na nią, trudno nie dostrzec tkwiącego w niej życia. Dżungla rozrosła się do monstrualnych rozmiarów, zdominowała planetę. Zwierzęta, które przetrwały, kryją się w gęstwinie, człowiek jest ginącym gatunkiem, dla którego jedynie związek z inteligentnym grzybem może zapewnić szansę na przetrwanie. Właśnie w takim świecie zaczyna się niezwykła wyprawa. Dokąd jednak ona doprowadzi? I co w trakcie jej trwania się nam ukaże?

 

„Cieplarnia” po raz pierwszy w formie odcinkowej pojawiła się na łamach legendarnego pisma „The Magazine of Fantasy & Science Fiction” w roku 1961. Owe pięć powiązanych ze sobą opowiadań zostało wspólnie wyróżnionych nagrodą Hugo dla najlepszego opowiadania. I to chyba dostateczny dowód na to, z jak świetną literaturą mamy tu do czynienia. To niby tylko postapo, trochę dziwaczne i momentami eksperymentalne bym rzekł, ale jakie robi wrażenie. I jak świetnie, tak po prostu, wszystko się to czyta.

 

Aldiss w „Cieplarni” nie przejmuje się naukowym prawdopodobieństwem. Nie szuka umotywowania dla tego, co się wydarzyło i dzieje nadal. Nie przeładowuje więc swojej powieści kwestiami technicznymi i żargonem. Co nie przeszkadza mu jednocześnie w budowaniu spójnego, przekonującego świata, który fascynuje, urzeka, ale i ma nam coś do powiedzenia. Bo „Cieplarnia” to właśnie powieść nastawiona na wyobraźnię, zachwyt i przesłanie. Taki autorski popis wyobraźni, pozornie tylko mniej tajemniczy i intrygujący od poprzedniej powieści autora z Wehikułu Czasu – „Non Stop”. Sekrety są tu obecne, jednak i tak pierwsze skrzypce gra tutaj urzekająca wizja, która autentycznie wciąga i nie pozwala tak łatwo o sobie zapomnieć.

 

Do tego dochodzą sympatyczne postacie zaludniające „Cieplarnię” oraz znakomity styl, którym Aldiss wszystko to podaje. Powieść jest lekka i przyjemna w odbiorze, ale jednocześnie autor eksperymentuje, szuka i przy okazji – a raczej przede wszystkim – tworzy lekturę satysfakcjonującą bardziej wymagających odbiorców. W skrócie: Wehikuł Czasu znów nie zawiódł i wszyscy miłośnicy dobrej, niebanalnej fantastyki znów będą usatysfakcjonowani. A jak patrzę na zapowiedzi wydawcy („Wieczna wojna”, „Drzwi do lata”, „Człowiek do przeróbki”), literacka uczta szybko się nie skończy.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial