Morderczy Wyścig | Autor: Jorge Zepeda Patterson

Jest to thriller, ale nietypowy. Z pełnym przekonaniem mogę przychylić się do tezy, iż „Morderczy wyścig” nie każdemu przypadnie do gustu. Ja zresztą miałam z tą książką spory problem.
Głównym wątkiem powieści Jorge Zepedy Pattersona wcale nie jest popełniona zbrodnia, ale kolarstwo - wszechobecne i przebijające z każdej wręcz stronicy. Osobiście w tym akurat sporcie nie gustuję szczególnie, chętnie jednak sięgam po wszelkie fabularne nowinki, stąd moje zainteresowanie lekturą.

Oto przed oczami czytelnika rozgrywa się Tour de France - najważniejszy wyścig interesującej nas dyscypliny. Wielu oddałoby wiele, aby móc zatriumfować. Wielu ryzykuje własnym życiem, nie brakuje jednak gotowych postawić na szali także cudze. Marc Moreau to zawodnik drużyny, która w ostatnim czasie zespołowo zdominowała wyścig. Jest także przyjacielem kolarza typowanego na zwycięzcę tegorocznych zmagań. W obliczu dziwnych wypadków to właśnie Moreau nieoczekiwanie otrzymuje od policji zlecenie, polegające na podążaniu tropem potencjalnego mordercy i obserwowaniu rozwoju wydarzeń. Wybór nie jest przypadkowy. Mężczyzna znany jest ze swojego zamiłowania do robienia notatek, analiz i niemal komputerowego liczenia osiągów na poszczególnych etapach. Trudno o lepszą „wtyczkę” i detektywa w jednej osobie. Łatwo jednak nie będzie! Sprawcą występków może być każdy, a sportowa rywalizacja toczona w ramach imprezy takiej jak Tour de France kusi, by sięgać po wszystkie chwyty.

Rowerowe manewry w „Morderczym wyścigu” dominują. Nie brakuje informacji technicznych, opisów tras, danych historycznych, treningowych nowinek... Dla mnie tego wszystkiego było nieco zbyt dużo, chociaż mam świadomość, że mogłam mieć takie wrażenie jako kompletny laik. Obok kolarskich faktów na powieść składają się przede wszystkim wspomnienia Marca oraz jego bieżące przemyślenia, nie tylko na tematy branżowe. Wraz z kolejnymi stronami kryminału poszczególne ekipy pokonują kilometry trasy, walcząc z czasem, ze sprzętem i rywalami, czytelnik zaś przemierza kolejne etapy procesów myśliwych głównego bohatera. Marc nie tylko notuje i analizuje, ale także sportowo zbliża się do pozycji lidera. W tym momencie autor sprytnie wplata nam do fabuły kolejną intrygę. Triumf Moreau nie jest bowiem scenariuszem, który przewidział jego zespół. Marc miał tylko pomóc przyjacielowi zwyciężyć. Teraz stanie przed poważnym dylematem.

W „Morderczym wyścigu” bardziej interesował mnie sposób dochodzenia do prawdy niż wszystkie sportowe niuanse. Tych drugich, niestety, było na tyle dużo, że nie potrafiłam się skupić na śledztwie i postaci głównego bohatera. Sam Marc zaprezentowany został głównie przez pryzmat sylwetki kolarza.

Nie czuję się jednak przemęczona lekturą. Płynny i lekki sposób narracji, wartka akcja, narastające wydarzenia i nowe wątki - to wszystko umiejętnie zebrane w całość przez Pattersona uczyniło lekturę sprawną i przyjemną. Autor jest także niekwestionowanym mistrzem obrazowania. Drobiazgowo przedstawiona walka w Alpach czy Pirenejach wciąga nawet największą sportową melepetę. Co prawda „Morderczy wyścig” do puli moich ulubionych kryminałów nie trafi, lecz autorowi należą się dodatkowe brawa za wybór tak hermetycznego tematu. Świetnym pomysłem jest także ranking opryszków przygotowywany przez Moreau po każdym etapie na nowo: bawi, ale pełni funkcję porządkującą, co przy tej ilości charakterów i zdarzeń jest dla czytelnika bezcenne.

Podsumowując, jest to kryminał, który na pewno trafi w gust miłośników rowerowych szaleństw. Spodoba się także analitykom. Miłośnicy klasyki pewnie poczują się rozczarowani.