Literanka
-
Tadeusz Kościuszko jest dla mnie postacią trochę zapomnianą, niedocenianą. Niby mówiło się o nim na lekcjach historii, ale według mnie nie traktowano go z należytą atencją. Był człowiekiem światowym, jak wielu wybitnych Polaków, poważanym bardziej za granicą niż w kraju. Od pewnego czasu chciałam dowiedzieć się więcej o jego życiu, obracał się w kręgach intelektualistów, miał postępowe poglądy, jak na swoje czasy, musiał być interesującym człowiekiem. Tak trafiłam na dziecięcą (ale zawsze) pozycję z serii Polscy Superbohaterowie pod tytułem „Tadeusz Kościuszko. Wakacje z wodzem”.
Przyznam, że książka nie rozwinęła może mojej wiedzy na temat tego znanego przywódcy powstania, jednak potwierdziła, że prowadził ciekawe, fascynujące życie, pokazując prawdziwy patriotyzm, odwagę, waleczność i zaangażowanie w sprawy ojczyzny i obronę praw mniejszości. Pokazał, że wolność jest dla niego najwyższą wartością. Wygląda więc na to, że książka przeznaczona dla ośmio- , dziesięciolatków na nowo rozbudziła moje zainteresowanie tym wybitnym wodzem. Tak samo, jak zadziałał pobyt bohaterów utworu na wakacjach u babci i dziadka. Antek przyjechał do dziadków z przekonaniem, że najbliższe wakacje będą jedną wielką porażką, bo nie znajdzie sobie zajęcia w miejscu, gdzie nie ma kolegów, ani internetu. Spotkał tam jednak Kubę i Sonię – kuzynów, którzy zarazili go fascynacją końmi. Tak się złożyło, że w tym samym czasie miejscowy dom kultury planował inscenizację dotyczącą Tadeusza Kościuszki, w związku z obchodami roku kościuszkowskiego. Dziadek Antosia miał grać samego przywódcę podczas rekonstrukcji aktu przysięgi, jaką Kościuszko złożył w Krakowie, rozpoczynając walkę. Dziadkowie umiejętnie podsycali ciekawość wnuków, podkreślając te momenty życiorysu generała, które mogły być atrakcyjne dla żądnych przygód chłopców i dorastającej dziewczynki. Opowiadali więc o dramatycznej wyprawie Kościuszki do Stanów Zjednoczonych, kiedy niemal zginął na morzu oraz o jego dobrych stosunkach z Indianami. Sonię pociągała z kolei historia jego nieszczęśliwej miłości.
Stopniowo dzieci dowiadują się coraz więcej o czasach rozbiorów Polski, Targowicy, królu Poniatowskim, a przede wszystkim o Tadeuszu Kościuszce. Pretekstem jest planowana inscenizacja, która jednak staje pod znakiem zapytania w obliczu różnych perypetii, kłótni i problemów. Kuzyni, chcąc pomóc dziadkowi wystąpić w roli przywódcy insurekcji, zdobywają coraz więcej informacji o tym wybitnym wodzu, oglądają związaną z nim wystawę. Ostatecznie wszyscy występują w strojach z epoki w przedstawieniu na rynku krakowskim, na którym Antka spotyka niezwykle miła niespodzianka.
Całym sercem popieram ideę tak atrakcyjnego przekazywania wiedzy historycznej. Dla około dziesięciolatka nieważne są daty – ważna jest przygoda, aktywność, czyste intencje, akcja i ukazywanie dobrych przykładów w sposób dynamiczny. Tak właśnie prezentuje się życiorys Tadeusza Kościuszki przedstawiony w książce Izabeli Degórskiej. Jego losy przedstawione są w taki sposób, że czyta się o nich z wypiekami na twarzy, jak najlepszą książkę przygodową, aż trudno uwierzyć, że to ta sama postać, tak bezbarwna i pomnikowa, jak to przedstawiano w szkole. Fakty historyczne przeplatane są anegdotami z życia wodza, które jeszcze bardziej ukazują go jako zwykłego człowieka, a nie tylko przywódcę prowadzącego lud do walki o niezawisłość państwową. Całości dopełniają ilustracje Elżbiety Moyskiej, obrazujące przedstawiane treści w przyjazny, zabawny sposób. Młodsi czytelnicy odnajdą również wyjaśnienie słownikowe trudniejszych pojęć, z którymi mogli się nie spotkać, jeśli jeszcze nie zaczęli lekcji historii w szkole. Podsumowując jednym zdaniem: polecam tą dynamiczną lekturę nie tylko dzieciakom, bo starsi mogą z niej wyciągnąć wiele inspiracji, jak zainteresować swoje pociechy zdobywaniem wiedzy, aby proces ten zaczarować.