Michał Lipka
-
DZIENNIK PEŁEN TAJEMNIC
Mimo ciągłych ostrzeżeń o tym, jak mało ludzi czyta powieści i wbrew rozwojowi technologicznemu i cyfrowemu, który sprawił, że drukowane woluminy nikomu nie są już potrzebne, papierowe książki nie zniknęły z księgarskich półek i wciąż mają się lepiej niż e- czy audiobooki. Co nie znaczy, że wydawcy i autorzy nie starają się urozmaicić ich na różne sposoby, czego dobrym przykładem jest właśnie „Dziennik 29”. To nie powieść, a interaktywna publikacja stanowiąca część gry. Część, bo tu na czytelników czeka wprowadzenie i seria pytań, podpowiedzi, odpowiedzi i dalsze informacje znajdą oni na stronie internetowej. Wszystko to sprowadza się jednak do jednej konkretnej rzeczy: całkiem niezłej rozrywki, która uczy myślenia i zmusza czytelników do poszukiwania wiedzy, która pozwoli im rozwiązać kolejne zadania.
Oczywiście każda gra – a przynajmniej zdecydowana ich większość – musi jakąś fabułę posiadać i nie inaczej jest tym razem. Co prawda cała treść ogranicza się tu właściwie do tego, co napisano w blurbie, ale pozwólcie, że ją przybliżę. A zatem naukowcy natrafiają na ślady obcej cywilizacji i zaczynają prace wykopaliskowe, które mają przybliżyć im obcych. Wszystko jest tajne, trwa przez 28 tygodniu, ale nic z tego nie wynika. Przynajmniej do czasu. W tygodniu 29 dochodzi jednak do incydentu, który zmienia wszystko: znika ekipa badawcza. Zostaje po niej tylko jedna rzecz, dziennik. Pełen notatek, szyfrów i tajemniczych rysunków. Kto jednak zdoła odczytać ukryte w nim informacje, rozwiązać jego tajemnice i odkryć, co takiego się wydarzyło?
Czytelnik – bo któżby inny. Zanim to jednak zrobi, czeka go sporo interesującej zabawy, która potrafi wciągnąć. Nie przeczę, niektóre wyzwania bywają irytujące, czasem człowiek zapomni też, że to przede wszystkim pozycja dla starszych dzieci i nastolatków i od razu doszukuje się bardziej złożonych, skomplikowanych problemów, ale tak czy inaczej „Dziennik 29” nie zawodzi. I nie ważne ile odbiorca ma lat, czy jest dzieckiem znającym już nieco podstaw nauki, czy też dorosłym, każdy znajdzie tu coś dla siebie, jeśli tylko lubi podobne rozrywki.
Miłośnicy fantastyki też nie mają powodów do narzekań, bo w końcu mogą wziąć interaktywny udział w opisywanych wydarzeniach. Niestety całość ma zasadniczy minus – właśnie opis owych wydarzeń. Poza streszczeniem, które Wam przybliżyłem, praktycznie nie ma tu tekstu. To więc bardziej zbiór zadań, rysunków i notatek, które same w sobie nie mają sensu i dopiero w połączeniu z tym, co czeka na czytelników na stronie dziennik29.pl (bądź też po zeskanowaniu smartfonem kodu obecnego przy każdym z zadań) daje nam jakieś konkrety. Kto więc oczekuje solidnej dawki lektury, połączonej z okazjonalnymi wyzwaniami może poczuć się zawiedzony. Mi osobiście trochę brakowało tego literackiego rozwinięcia, niemniej zabawa z książką jest na tyle udana, bym chętnie przymknął na to oko.
W skrócie: „Dziennik 29” to udana rozrywka. Nie wybitna, nie do końca spełniona, skoro zabrakło większej dawki samej literatury, ale jako gra, mająca przy okazji trochę nauczyć, sprawdza się dobrze. Ciekawie wyglądające ilustracje i ładne wydanie – dobry papier, sporo miłych dla oka stylizacji na autentyczne notatki, nieco już brudne i podniszczone, twarda oprawa udająca farbowaną na czarno skórę – stanowią dodatkowy plus. Kto lubi interaktywną rozrywkę, zgadywanki i wyzwania, połączone z intersującymi pytaniami, nie zawiedzie się.