Sonrisa
-
Przyznam szczerze, że mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do kolejnych książek Neli. Z jednej strony doceniam, iż w bardzo ciekawy sposób rozwijają u dzieci ciekawość świata, a także pogłębiają wiedze na temat geografii, przyrody i kultury całego świata. Z drugiej strony mam wrażenie, że trzynastoletnia w tej chwili Nela stała się przysłowiową „maszynką do robienia pieniędzy”. Popularność tej w gruncie rzeczy sympatycznej dziewczynki, która ma okazję zwiedzać cały świat, jest ogromna. Wystarczy choćby raz pojawić się na spotkaniu z nią, by się o tym przekonać. Tłumy dzieciaków, godziny stania w kolejce po autograf lub choćby pieczątki przybijane na ostatniej stronie książki to dowody na to, że Nela odniosła prawdziwy sukces. A wraz z nią i wydawnictwo oraz cały sztab ludzi, którzy, nie oszukujmy się, na ten sukces pracują.
Czytając poprzednie książki Neli miałam też wrażenie, że coraz bardziej odchodzą one formy typowych książek. W którejś z niedawno wydanych pozycji znacznie więcej miejsca poświęcono materiałom multimedialnym (książki powiązane są ze specjalną aplikacją, dzięki której po zeskanowaniu kodów QR można obejrzeć materiały filmowe) i zdjęciom niż samemu tekstowi. Na szczęście w przypadku książki „Nela i sekrety dalekich lądów” jest nieco inaczej. Znów mamy tu przewagę treści, co sprawia, że książka może być nazwana książką, swego rodzaju dziecięcym reportażem podróżniczym. To dobrze, bo dzięki popularności Neli można rozwijać u dzieci zainteresowanie czytaniem, co, moim zdaniem, w czasach, w których zewsząd otacza nas kultura obrazkowa, jest bardzo ważne.
Oczywiście nie brakuje w tej książce pięknych zdjęć, dzięki którym można podziwiać piękno przyrody. Tym razem Nela zabiera swoich czytelników na Borneo i pokazuje ciekawostki przyrodnicze, jakie znaleźć można na tej właśnie wyspie. Towarzyszymy jej w poszukiwaniach mglistej pantery i orangutanów, a przy okazji spotykamy także inne, często niebezpieczne zwierzęta, na które można natknąć się w dżungli. Oczywiście opisy przygód Neli zawierają także mnóstwo ciekawych informacji, dzięki którym nie tylko dzieci, ale i dorośli mogą pogłębić swoją wiedze o świecie. Najciekawszy wydaje się być jednak ostatni rozdział. To w nim przedstawione zostają zwierzęta dziwne, bo… świecące w świetle UV. Jedno z tych zwierząt – charakterystyczny gatunek skorpiona, pojawia się też na okładce książki. I tu mamy kolejną niespodziankę, bo okładka (a ściślej mówiąc właśnie ów skorpion) świeci w ciemności! Fakt ten oczywiście spotyka się z ogromnym entuzjazmem młodych czytelników i sprawia, że książka po prostu musi znaleźć się w ich księgozbiorze…
Mimo uwag i rozterek, które pojawiają się za każdym razem, gdy sięgam po kolejne książki Neli, nie chcę być wobec książki „Nela i sekrety dalekich lądów” zbyt krytyczna. Uważam, że to niezwykle ciekawa lektura, bardzo ładnie wydana. Dobrej jakości zdjęcia, liczne rysunki i przede wszystkim bardzo dużo interesujących informacji to niewątpliwe atuty tej publikacji. I choć wciąż mam wrażenie, że książka jest przykładem produktu mocno nastawionego na marketing, nie mogę odmówić jej tego, że może pełnić także bardzo dużą rolę w sytuacji, gdy chcemy wychować dziecko otwarte na świat, ciekawe przygód i przekonane o tym, że wiele marzeń, także tych o dalekich podróżach, można spełnić, gdy bardzo się tego chce. Polecam więc tę książkę, tak jak wszystkie poprzednie opowiadające o przygodach Neli. Mimo wszystko warto po nie sięgnąć i poznać razem ze swoim dzieckiem.