Koralina
-
Historie o księżach stały się ostatnio bardzo popularne. Niedługo wchodzi do polskich kin film Wojciecha Smarzowskiego "Kler", dodatkowo jest bardzo głośno o aferze pedofilskiej. Wszystko to sprawia, że temat problemów z księżmi jest bardzo wiele i cieszą się one nieustającym zainteresowaniem. W Polsce słudzy Kościoła cieszą się dużym zaufaniem społecznym oraz szacunkiem. Co innego, gdy sprawa dotyczy kobiet, które uwiodły duchownego. "Ksiądz, który zabił" to właśnie jedna z takich historii.
Książka "Ksiądz, który zabił" to opowieść dojrzałej, ustatkowanej kobiety, która po wielu latach emocjonalnej pustki, wiążącej się z brakiem partnera, spotyka na swojej drodze Roberta, który okazuje się Andrzejem, a dodatkowo księdzem. W każdej historii sądowa końce. Zawsze uważałam, ze kobiety dające się zwodzić i okłamywać mężczyznom są słabe i nieporadne życiowo. Są w stanie znieść wszystko, aby tylko utrzymać drugą osobę przy sobie. Inaczej jest w przypadku głównej bohaterki – Izabelli. Kobiety wykształconej, samowystarczalnej i ułożonej. W życiu brakowało jej tylko miłości mężczyzny. Nie udane małżeństwo, które bardzo szybko się skończyło, następnie lata samotności, które dzieliła między pracą a wychowaniem córki. Wszystko to sprawiło, że zapomniała o swoich emocjonalnych potrzebach. Kiedy w końcu i nie spodziewanie pojawił się mężczyzna, który potrafił ją zainteresować i wysłuchać, zapomniała o rozwadze, intuicji i rozsądku. Nie bez przyczyny nawet dzieciom się powtarza żeby nie ufały bezgranicznie osobom poznanym w internecie. Postać Izabeli bardzo przypadła mi do gustu. Lubię postacie kobiece, które nie chcą jałmużny za to, co robią, pracują i żyją z myślą, że na wszystko można zapracować. Jeśli chce się żyć powyżej standardu trzeba też umieć na to zarobić, a nie czekać aż zrobią to inni. Jej przeciwieństwem jest poznany przez główną bohaterkę ksiądz Andrzej, który uważa, ze ciężka praca nie idzie w parze z zaspokajaniem własnych potrzeb. Najlepszym rozwiązaniem zarabiania pieniędzy jest życie na czyjś (może też być państwowy) rachunek. Izabela ciągle tłumaczy swojego mężczyznę. Brakiem adaptacji, długością posługi duszpasterskiej, a nawet dzieciństwem. Chociaż sama doskonale wie, ze wszystko zależy od nas samych. Nie boi się wziąć kolejnego etatu aby utrzymać rodzinę na odpowiednim poziomie, tymczasem jej mąż nie odczuwa takiej potrzeby.
Historia opowiedziana w "Księdzu, który zabił." pokazuje szereg zachowań jakie występują u kobiety zauroczonej oraz tych, które pozwalają na manipulację mężczyzn w związkach. Dochodzi tutaj również aspekt relacji rodzinnych, koleżeńskich, i partnerskich. Główna bohaterka jest wobec siebie bardzo krytyczna. Niestety dopiero po pewnym czasie zauważa swoje błędy. Nie wiadomo, co stało się dalej z księdzem. Jednak jest to opowieść o tym, czego kobiety powinny się wystrzegać.
Książka "Ksiądz, który zabił" to tak naprawdę historia kobiety. Zakochanej, manipulowanej a na końcu asertywnej, ale zrezygnowanej. Pokazuje w jaki sposób działają mechanizmy, które warunkują nasze myślenia, a co za tym idzie postępowanie. Nie wystarczy usłyszeć o tym, co robi się źle lub jakie decyzje są niewłaściwe aby zrozumieć, że chodzi o nasze życie. Trzeba otrząsnąć się z miłosnej mgiełki, która zasłania, a nawet oślepia. Historia Izabeli pokazuje, że nikt oprócz nas nie jest wstanie rządzić naszym życiem. Czasami po prostu robimy coś wbrew sobie dla innych. Dlatego warto przeczytać tę książkę, aby uświadomić sobie, że nawet silna osoba może zostać zmanipulowana do tego stopnia aby postępować wbrew wszystkiemu, w co wierzyła całe życie. Oraz potraktować to jako darmową lekcję cudzych błędów, które nie musimy sami popełniać aby się przekonać, ze są to błędy.
Dominek
-
Stara prawda życiowa mówi, że nie powinno się oceniać książki po okładce. Tym bardziej chyba po tytule, prawda? Ja osobiście tego, rzecz jasna, nie robię, ale czasami szukając następnej pozycji do czytania zwyczajnie daję się jej nazwie zmylić. Tak było i tym razem w przypadku „Księdza który zabił”.
„Ksiądz który zabił” to historia starzejącej się kobiety, która powoli wpadając w samotność (nie ma zbyt dużej rodziny, a jej córka jest już dorosła i samodzielna) jakże popularną w dzisiejszych czasach drogą internetową zapoznaje pewnego mężczyznę, który zaczyna ją nieco niezdrowo fascynować. Z czasem wychodzi na jaw, iż jej wybranek jest oszustem na więcej niż jednej płaszczyźnie. Zrujnuje ją nie tylko emocjonalnie...
Istnieje jeden, iście podstawowy problem z tą książką: nie wiadomo, jaki gatunek literacki ma ona reprezentować. Romans? Raczej nie, z góry wiadomo, że chodzi o oszusta i jego ofiarę, a nie ukazanie prawdziwych uczuć. Kryminał? Nie do końca, wprawdzie tytułowy ksiądz nie licząc wykonywanego zawodu ma w sobie sporo z Jerzego Kalibabki, czyli słynnego Tulipana, ale jednak to na oszukiwanej przez niego kobiecie koncentruje się fabuła (rzeczona dama jest nawet narratorką), nie na nim. W związku też z owym brakiem wyraźnego gatunku ciężko znaleźć docelowego czytelnika. Można postawić tezę, że owymi będą w większej ilości kobiety, jako dusze bardziej czasami romantyczne, ale czy naprawdę chciałyby one czytać o dosyć okrutnym oszustwie matrymonialnym?
Bohaterowie są wykreowani nawet należycie – główna bohaterka to postać może nieco bezbarwna i ogromnie naiwna, ale dosyć realna – wiele kobiet w tym wieku, nieznających do końca realiów i zagrożeń internetowych kontaktów mogłoby dać się nabrać oszustowi. Przynajmniej do pewnego momentu, bo gdzieś w okolicach trzech czwartych książki jej wspomniana naiwność staje się zwyczajnie zbyt duża. A nasz czarny charakter? Z oczywistych przyczyn lubić się go nie da, ale to dosyć charyzmatyczny złoczyńca i aż jesteśmy ciekawi, jak potoczą się dalej jego losy. Dużo gorzej jest z postaciami pobocznymi, ale o tym za chwilę.
Teraz wady. Troszkę przesadzono z, hm, kwiecistością stylu. Pewne usprawiedliwienie to ma, wszak narracja pierwszoosobowa, no i to nie poziom aż tak zły, by określić go mianem grafomanii, (niewiele brakuje, ale jednak brakuje!) ale dobrze nie jest – paradoksalnie dobrze ten problem ilustruje tytuł książki. „Ksiądz, który zabił”… Kogo zabił? Nie zdradzę chyba za wiele, jeśli powiem, że nikogo, tylko, jak się dowiadujemy, uczucie, którym darzyła go bohaterka. I coś mniej więcej takiego napotykamy w niemalże każdym opisie. Również zakończenie średnio przypada do gustu – nietrudno je odgadnąć, jest trochę banalne. Postaci z drugiego planu, o których wspomniałem w akapicie wyżej mają ten problem, że nie zapadają w pamięć praktycznie w ogóle – znikomy wpływ na fabułę, osobowości właściwie brak… Jakby pomysły czy wręcz literacka, za przeproszeniem, para. wyczerpały się na głównych postaciach.
I to jest „Ksiądz który zabił”. Bardzo średnia książka, ciężko stwierdzić, czym ma być i do kogo jest adresowana. Nie można jej z czystym sumieniem nazwać tragiczną, a fabuła jest dosyć spójna i nie licząc przesadnie egzaltowanego stylu na granicy grafomanii czyta się ją nieźle, ale jednak ciężko ją polecić, bo, jak pisałem kilka akapitów wcześniej, nie bardzo wiadomo, komu. Szkoda.
Comments