Groteska
-
Genialny naukowiec – motyw od dawna fascynujący pisarzy, czytelników, reżyserów oraz widzów. Od Fausta i Wiktora Frankensteina po Waltera White’a i Ricka Sancheza. Błyskotliwi, ekscentryczni, niezrozumiali, opętani rządzą przekraczania granic. Podziwiamy ich i zazdrościmy wybitnego intelektu, mimo że często ten cenny dar staje się okrutnym fatum. Adrian Miller wykreował własnego genialnego naukowca – George’a Challengera, którego losy możemy poznać, czytając jego debiutancką książkę: „Challengerowie. Następcy Homo sapiens”.
Po śmierci ukochanej żony geniusz George Challenger stara się prowadzić żywot zwykłego człowieka. Laboratorium, w którym niegdyś tworzył niesamowite wynalazki, pokryte jest toną kurzu. George pracuje jako nauczyciel w szkole średniej, podczas gdy jego córka Enid, również obdarzona ponadprzeciętnym intelektem, najzwyczajniej w świecie studiuje dziennikarstwo. Ich nudną egzystencję przerywa pojawienie się psychopatki Gladys Hungerton, która umieściła ładunki wybuchowe w domu Challengerów oraz w szkole – miejscu pracy George’a. Okazuje się, że kobieta najbardziej na świecie nienawidzi nudy i to właśnie zapewnienie jej rozrywki ma być ceną za wstrzymanie detonacji obu budynków. Challengerowie wznawiają swoją niezwykłą działalność sprzed lat i zaczynają podróżować po świecie w poszukiwaniu zjawisk niewyjaśnionych. W przygodach oczywiście towarzyszy im Gladys, która z czasem paradoksalnie staje się ich przyjaciółką.
Przygodowo-fantastyczne powieści młodzieżowe wzbudzają pewną nostalgię i wspomnienia z czasów dzieciństwa. Lubię po nie sięgać, kiedy szukam przyjemnej, krótkiej lektury na letnie popołudnie. „Challengerowie. Następcy Homo sapiens” to książka odpowiednia do tego celu – dynamiczna, zabawna, z zaskakującymi zwrotami akcji. Nie sposób się przy niej nudzić, bo w końcu dba o to zachłanna przeciwniczka nudy - Gladys Hungerton. Za parawanem rozrywkowej fantasy - przygodówki kryje się jednak prawdziwy sens powieści. W rzeczywistości opowiada ona o relacji trzech niezwykłych osób. George Challenger jest w równym stopniu inteligentny co ekscentryczny. Nienawidzi mężczyzn, jest wegetarianinem, a krytyka ludzkiej obłudy i bezmyślności jest dla niego znacznie ważniejsza od zasad savoir-vivre. Gladys Hungerton z pewnością nie jest w pełni zdrowa psychicznie. Ma obsesję na punkcie nudy, a śmierć wzbudza w niej jedynie rozbawienie. Do tego duetu dochodzi Enid, sprawiająca wrażenie nieco zagubionej w świecie, do którego nie pasuje. Odmienność dziewczyny objawia się tym, że wytworzyła w swoim umyśle istotę o imieniu Puff, dzięki której jej percepcja jest znacznie poszerzona. Cała trójka żyje wspólnie i stara się utworzyć rodzinę rządzącą się swoimi własnymi, ekscentrycznymi prawami. We własnym gronie odnajdują akceptację i mogą poczuć się jak normalni ludzie.
Czytając powieść Adriana Millera, można natrafić na miłe niespodzianki w postaci zabawnych nawiązań do popkultury. Fani Stephena Kinga czy też kultowej japońskiej animacji „Death Note” z pewnością uśmiechną się w niektórych momentach. Największym nawiązaniem, i jednocześnie inspiracją dla autora, była jednak powieść Arthura Conana Doyle’a zatytułowana „Zaginiony świat”. Można nawet uznać „Challengerów” za uwspółcześniony remake tej książki.
Akcja, humor, przygoda i nietuzinkowi bohaterowie – w ten lakoniczny sposób można trafnie opisać pierwszą książkę Adriana Millera. Jest zabawnie, zaskakująco, a momentami refleksyjnie. Za największy atut powieści uważam postać George’a Challengera i jego buntownicze usposobienie. Jako zaciekła przeciwniczka zasad bazujących na tym co „wypada”, a co „nie wypada” obdarzyłam tego bohatera sporą dozą sympatii. „Challengerowie. Następcy Homo sapiens” to dobra zabawa w towarzystwie oryginalnych postaci. Czytając tę książkę, każdy „dziwak” może utożsamić się z bohaterami i odczuć swego rodzaju katharsis.