Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Nigdy Się Nie Dowiesz

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: S.R. Masters
  • Tytuł Oryginału: The Killer You Know
  • Gatunek: Kryminał
  • Język Oryginału: Angielski
  • Przekład: Monika Wiśniewska
  • Liczba Stron: 480
  • Rok Wydania: 2018
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145x205 mm
  • ISBN: 9788380534155
  • Wydawca: Burda Książki
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Nigdy Się Nie Dowiesz | Autor: S.R. Masters

Wybierz opinię:

Dominek

Czy braliście kiedyś udział w spotkaniu po latach? Jeśli tak, to z pewnością wiecie, jak nieoczekiwany charakter mogą takowe przybrać. Czas bowiem bardzo zmienia ludzi… no chyba, że coś jest nie tak.

 

„Nigdy się nie dowiesz”, debiutancka powieść niejakiego S.R. Mastersa, to tocząca się dwutorowo historia obyczajowo-kryminalna. Jej główną bohaterką jest trzydziestoparoletnia Adeline, która to bożonarodzeniową porą powraca w rodzinne strony by zobaczyć się z chorymi rodzicami oraz (a może raczej przede wszystkim) odnowić kontakty ze swoją paczką z czasów nastoletnich. Na spotkanie docierają wszyscy członkowie rzeczonej, za wyjątkiem jednego, Willa. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie jeden fakt: w odległej przeszłości chłopak przechwalał się szczeniacko szczegółowymi planami zostania seryjnym mordercą, a obecnie w okolicy zginęły już dwie osoby. I to w sposób identyczny, jak ten ze wspomnianych opowieści.

 

Jak już wspomniałem, historię poznajemy dwutorowo, poprzez śledzenie nie tylko bieżących wydarzeń – spotkania przyjaciół i próby znalezienia Willa – oraz retrospekcje z czasów, gdy wszyscy oni byli jeszcze nastolatkami, i taka konstrukcja to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Teraźniejszość obserwujemy oczyma Adeline, podczas gdy przeszłość przedstawia nam trzecioosobowy narrator, wiedzący jednak dokładnie tyle, ile jedna postać – ta, której imię nosi dany rozdział. A skoro już o postaciach mowa… Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to ich zaskakująca niedojrzałość, jak na ludzi, którym niedługo stuknie trzydzieści pięć wiosen. Na plus to, że bardzo się od siebie różnią, a ponieważ mamy tu do czynienia ze, wspomnianą już parokrotnie, zróżnicowaną narracją, to doskonale widzimy, dlaczego tak jest - co ich ukształtowało i co nimi kieruje, ale jednak mam wrażenie, że powinni być trochę rozsądniejsi. Zastanawiałem się, czy autor może chciał ukazać, że wynika to z faktu, że każde z nich miało kiepską – choć różną – relację z rodzicami, ale chyba nie w tym rzecz – inne postaci także dojrzałością nie grzeszą.

 

Przyznam, że kolejną rzeczą, jaka przypadła mi do gustu jest język, jakim posługują się bohaterowie tej historii – podobny u każdego z nich, ale nie identyczny, co ma sens: jakiś czas dzielili środowisko, ale różnią się wieloma czynnikami, także pochodzeniem społecznym. Nawiasem mówiąc ma to także pewne znaczenie fabularne. Do stylu tych części powieści, które nie są pisane w narracji pierwszoosobowej nie sposób się przyczepić – jest zwyczajnie bardzo dobry,

 

Nie wszystko złoto, co się świeci, powieść ma kilka wad, charakterystycznych zresztą dla debiutantów w dziedzinie długiej formy. Chodzi mi tutaj na przykład o scenę, gdy jedna z postaci kryje się przed innymi na przystanku, dzięki czemu unika bycia przez nich zauważoną. Autor na pewno miał w wyobraźni wizerunek tej sceny, jednak nie opisał go tutaj jakoś szczególnie, przez co nie wiemy, w jaki sposób tenże przystanek stanowił taką osłonę. Kilka scen jest też jakby wyciętych – wspomina się o nich, ale nie zostają pokazane mimo swojej istotności, żeby nie powiedzieć kluczowości. To dziwne w książce, której dobra połowa to retrospekcje z młodości bohaterów. Przyczepię się też do zakończenia: ma sens w kontekście wszystkiego, czego stopniowo dowiadujemy się o Adeline i reszcie, ale zwyczajnie nie trzyma wyśrubowanego do maksimum poziomu suspensu, jaki prezentuje reszta historii. Jest dobre, ale na jej tle wypada po prostu blado.

 

I to jest „Nigdy się nie dowiesz”. Naprawdę solidna pozycja, nie ustrzegła się wprawdzie kilku mankamentów, ale mimo relatywnie sporej objętości nie nudzi i świetnie się ją czyta. Mam nadzieję, że pan Masters nie spocznie na laurach i niebawem czeka nas kolejne dzieło jego autorstwa.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial