Pani M
-
Jakub wyjeżdża do Stanów w ramach programu studenckiego Work & Travel. Trafia do Nowego Orleanu (a nie wymarzonego Nowego Jorku) i tam ma pracować w parku rozrywki Six Flags. Pracują tu też inni uczestnicy tego programu, w tym Polacy. Jakub stara się oswoić z pracą i Nowym Orleanem, co nie przychodzi mu z łatwością. Spotyka pewną dziewczynę, która wywiera na nim niezwykle silne wrażenie, choć początek znajomości wcale nie zapowiada się obiecująco. Jednak jego codzienność zakłóca informacja o tym, że do miasta zbliża się huragan. Studenci ewakuują się na stadion Superdome. Jak się okazuje, ta decyzja ratuje im życie, ponieważ wały powodziowe zostały zniszczone i centrum Nowego Orleanu zostało całkowicie zalane. Studenci wraz z kilkudziesięcioma tysiącami najbiedniejszych ludzi, w większości pochodzącymi ze społeczności afroamerykańskiej, stają się więźniami odciętego od świata Superdome. Kto i kiedy przyjdzie im z pomocą?
Huragan Katrina pamiętam jak przez mgłę, dlatego chciałam się przekonać, co na ten temat powie mi osoba, która przeżyła starcie z kataklizmem. Byłam jeszcze dzieciakiem, kiedy te wydarzenie miały miejsce i chciałam przypomnieć sobie o tym wydarzeniu.
Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po tej publikacji. Tematyka była ciężka, w końcu to historia oparta na faktach. Kuba Kucharski był wśród wspomnianych przeze mnie ludzi na stadionie Superdome.
Czytając tę książkę, starałam się nie oceniać uwięzionych tam osób. Nikt z nas nie ma prawa tego robić, bo nie wiemy, jak byśmy się zachowali, gdyby to nas odcięto od świata i nie mielibyśmy kontaktu z bliskimi. Sceny ze stadionu były bardzo mocne i musiałam sobie robić przerwę w czytaniu. Autor nie chciał na siłę zaszokować czytelników, a bardziej pokazać, co dzieje się z człowiekiem doprowadzonym do ostateczności. W jednej chwili ci ludzie stracili dorobek swojego życia.Kubie Kucharskiemu udało się przenieść mnie do innego świata. Miałam wrażenie, że patrzę na to wszystko, stojąc z boku. Autor ma lekkie pióro i opowiada w ciekawy sposób, ale sporo tutaj "soczystego" słownictwa, więc miejcie to na uwadze, sięgając po tę publikację. Niektórym czytelnikom może przeszkadzać to, w jaki sposób mówi on o ciemnoskórych ludziach, ale białych traktuje na równi z nimi, nikogo nie stawia w lepszym czy gorszym świetle. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Plusem tej publikacji jest to, że autorowi udało się oddać realizm tamtych wydarzeń. Nie starał się niczego wygładzić. Po prostu pisał o tym tak, jak było. A wiadomo, że w takich sytuacjach ludziom puszczają nerwy i do głosu dochodzą tłumione emocje i instynkty, których w normalnych warunkach byśmy raczej się wystrzegali.
Cieszę się, że za sprawą tej publikacji mogłam zobaczyć przemianę człowieka, którego na początku trudno było polubić. Był młody, w głowie to za wiele nie miał. Z czasem zaczął dorastać, patrzeć inaczej na pewne sprawy, aż w końcu przyszło mu zmierzyć się z żywiołem i walczyć o własne przetrwanie.
To nie jest czarno-biała opowieść o życiu w Ameryce. To wypełniona emocjami historia. Momentami szczera do bólu, ale to w niej najbardziej cenię. Jestem wdzięczna autorowi za to, że odważył się opowiedzieć o tym, co go spotkało, nie ukrywając przy tym również swoich słabości. Polecam tę książkę wszystkim wielbicielom literatury faktu. To naprawdę kawał świetnej historii, do której scenariusz napisało samo życie. I nie musicie pamiętać o Katrinie, by przeczytać tę publikację.
Comments