Ruda Recenzuje
-
Rozpoczęcie studiów to bardzo ważny etap dla każdego młodego człowieka. Niektórzy wyjeżdżają na drugi koniec kraju, inni wolą pozostać bliżej rodziny. Jedni wybierają się na studia w otoczeniu przyjaciół, pozostali natomiast rozpoczynają je ze świadomością, że nie będą tam znali nikogo. Niemniej każdy z nich zapamięta ten czas na zawsze. Wiem to z własnego doświadczenia.
W dużej mierze właśnie dlatego, że sama tak pozytywnie wspominam ten życiowy okres, bardzo chciałam poznać książkę autorstwa Tom Ellen i Lucy Ivison. Nie do końca byłam pewna, czego po tej lekturze powinnam oczekiwać, choć kolorowa i przepełniona energią okładka wskazywała raczej na lekką i pogodna lekturę. Skojarzenia ta okazały się dobrze odzwierciedlać to, co w tej powieści rzeczywiście można znaleźć- młodość, pasję i siłę. Nie oznacza to jednak, że to książka odpowiednia jedynie dla młodych czytelników. Nie. Mam wrażenie, że każdy, niezależnie od wieku i czytelniczych zainteresowań może znaleźć w niej coś dla siebie. Dowiedzieć się, co go czeka, albo podobnie jak ja, na fali wspomnień powrócić na chwilę do przeszłości.
Książkowa historia podzielona została między dwoje bohaterów. Z jednej strony mamy okazję poznać Phoebe, uroczą, pozytywną i nieco zwariowaną młodą damę. Z drugiej zaś Luke, w którym główna bohaterka od lat się podkochuje. Muszę przyznać, że takie wprowadzenie może brzmieć dość błaho i infantylnie, niczym nie wyróżniając ten powieści na tle innych książek młodzieżowych. A jednak zapewniam Was, że warto poświęcić jej kilka ciepłych wieczorów. Wątki dotyczące Phoebe i Luke bardzo zgrabnie się uzupełniają, pozwalając nam poznać dwie historie, które zostały w umiejętny i interesujący sposób połączone przez autorów.
Ciężko byłoby mi ocenić, która z przedstawionych perspektyw bohaterów bardziej przypadła mi do gustu. Wydaje mi się, że rozdziały dotyczące Luke są nieco ciekawsze i bardziej ekspresyjne, natomiast większą sympatię wzbudziła we mnie ta damska opowieść. Niemniej sam pomysł na podarowanie obojgu bohaterom miejsca pierwszoplanowego uważam za bardzo udany. Naprawdę przyjemnie poznawało się historię z dwóch perspektyw, wnikało w myśli zarówno Phoebe, jak i Luke, patrzyło na różne anegdotki z dwóch punktów widzenia.
Cała historia jest dość lekka, choć w dużej mierze opowiada o niezwykłych w życiu młodego człowieka wydarzeniach. „Ten pierwszy rok” to zabawne, ale również całkiem poważne połączenie przyjemnych i lubianych tematów i motywów. Na kolejnych stronach obserwujemy bohaterów, którzy próbują się odnaleźć w nowej sytuacji i kibicujemy im w obliczu nowych wyzwań. Choć nie można się tutaj doszukać niebanalnej fabuły, a książkowe wydarzenia raczej nie zaskakują swą oryginalnością, to książka stanowi świetną rozrywkę i przywołuje uśmiech na twarz czytelnika.
Jak już wspomniałam, nieco cieplejsze uczucia obudziła we mnie Phoebe. Obdarzyłam ją swą sympatią praktycznie od samego początku, a odczucia te nie zmieniły się aż do końca. Bardzo polubiłam jej poczucie humoru, lekkie, a przy tym nieco niezdarne podejście do niektórych spraw, zwyczajnie okazała się ona młodą kobietką pełną uroku, a to wszystko zostało otulone wspaniałą mgiełką realizmu.
„Ten pierwszy rok” to dobry tytuł, dla tych, którzy chcieliby powrócić do dawnych czasów, powspominać, trochę odpocząć. Lekkość tej książki sprawią, że okaże się ona również dobrym wyborem na wolny dzień, czas spędzony w podróży, dojazd do pracy czy podarowanie jej w prezencie młodszemu rodzeństwu.