Justyna
-
Trudnością w napisaniu dobrej książki podróżniczej z pewnością jest fakt, że nie ma tu miejsca na wyobraźnię. Opisywane są miejsca, które faktycznie istnieją. Czytelnik zainspirowany treścią w każdej chwili może chcieć zweryfikować zdobytą wiedzę w rzeczywistości. Często dobra książka podróżnicza jest inspiracją do wakacyjnych podróży, a gdy finanse turysty są ograniczone, pozwala na egzotyczną podróż bez wychodzenia z domu, palcem po mapie. Rzadko sięgam po tego typu literaturę, wszystkie dotąd czytane książki pozostawiały niedosyt, czegoś w nich brakowało. Albo było za dużo autora, a za mało podróży; albo były po prostu nijakie i nieciekawe.
Dla przypomnienia Meksyk to Państwo w Ameryce Północnej. Na północy sąsiaduje ze Stanami Zjednoczonymi, na zachodzie i południu oblewa je Ocean Spokojny, Zatoka Meksykańska i Morze Karaibskie od wschodu, a na południu i południowym wschodzie graniczy z Gwatemalą i Belize. Pod względem wielkości 14. państwo na świecie, zamieszkane przez 117 mln mieszkańców. Stolica miasto Meksyk (Mexico City), jedno z najgęściej zaludnionych miast świata.
„Mati w Meksyku” to zapis podróży Mateusza Poślednika. Na przełomie marca i kwietnia 2014 roku autor przebył 4234 km w 32 dni. Startuje z Wrocławia, przez Berlin, Zurych i Amsterdam, a meksykańską przygodę zaczyna i kończy w Mexico City, zataczając pętlę. Trafia do ciepłego kraju kiedy w Polsce marcowe przymrozki. Wyposażony w niewielki bagaż, odwiedza praktycznie wszystkie znane miejsca, takie must-see. Zwiedza ruiny pozostałe po cywilizacjach prekolumbijskich, kulturze Azteków i Majów, monumentalne budowle skryte w dżungli, kąpie się w gorących źródłach i nurkuje w jaskiniach. Zachwyca się przyrodą i roślinnością, tą na lądzie jak i w morzu. Płynie łódką, jedzie jeepem, autokarem, leci samolotem. Odwiedza barwne targi, kosztuje regionalnych potraw i alkoholi. Nocuje w tanich hostelach, opuszczonych domach, mieszkaniach przyjaciół. Spotyka Amerykanów, Australijczyków a nawet Polaków.
Książka to bardzo szczegółowy opis podróży, swoisty dziennik. Poślednik drobiazgowo opisuje miejsca, które odwiedza, opisy wzbogacając praktycznymi informacjami turystycznymi. W trakcie poruszania się po nieznanym wskazuje w którą stronę skręca, opisuje charakterystyczne cechy danego miasta czy wioski. Zdradza ile zapłacił za nocleg, bilety wstępu i na podróż, ile kosztowały zakupy czy posiłek w restauracji. Pisze jak się czuje, jak wpływa na niego zmiana czasu, przyznaje do Zemsty Montezumy. Przekonuje co zwiedzać, a co może się okazać stratą czasu. Z chęcią korzysta z rad ludzi, których spotyka. Prostym językiem przemyca szczyptę historii o praktycznie każdym miejscu, które odwiedził (jak wspomina na samym początku, nie miał dużo czasu na przygotowanie się do wyprawy; przewodniki czytał dopiero w samolocie). I choć każdy etap ma zaplanowany, nie brak tu spontaniczności.
Świetnym uzupełnieniem lektury jest film z wyprawy dostępny na internetowej stronie autora - blogu (http://www.tropematiego.pl/). Zgodny z chronologią książki, kręcony „z ręki”, bez reżyserowania, „na żywo”. Telegraficzny skrót fascynującej meksykańskiej wyprawy. W tle muzyka meksykańskiego rockowego zespołu Rubik 1138. Po lekturze – obowiązkowo.
Ze względu na szczegółowe opisy „Mati w Meksyku” można traktować jako fabularny przewodnik. Książka podzielona jest na rozdziały, każdy o innym mieście. Uzupełniona jest autorskimi zdjęciami. Osoby chcące odwiedzić Meksyk mogą zaplanować podróż z książką Poślednika, może ona stanowić szkielet do planowania wyprawy. Dużo miejsca dla Meksyku autor poświecił także na facebookowym profilu (TROPEMatiego).
Czyta się bardzo przyjemnie i dość szybko. Na każdej stronie wyczuwa się ogromną pasję autora i jego naturalność. Jak sam zdradza podróżuje od 13 roku życia, organizując ekskluzywne wyjazdy turystyczne czy niskobudżetowe. To nie tylko opis w kategorii „byłem-widziałem”, to odczucia autora, refleksje dotyczące poznanych osób czy obejrzanych miejsc. Zaraża otwartością i odwagą, przemyca entuzjazm i pozytywne odczucia. Czego mi zabrakło? Mocnego podsumowania. Kilka zdań zawartych w siedmiu linijkach to stosunkowo za mało. Liczyłam na to, że skoro Poślednik drobiazgowo dzieli się z każdym szczegółem podróży to skusi się na podliczenie całej wyprawy – poda ile pesos na co wydał, jaki budżet trzeba przygotować, jak z przewalutowaniem, podzieli się mocnymi i słabymi stronami wyjazdu. Pozostał lekki niedosyt.
Mocno pasuje do lektury cytat z wywiadu z Wojciechem Cejrowskim: „Na początek ostrzegam: z wyjazdem do Meksyku wiąże się bardzo poważne niebezpieczeństwo – kto tam raz pojedzie, będzie chciał wrócić. Kto wróci, będzie potem wracał wielokrotnie, a w końcu zechce się tam przenieść na stałe!”. Fanom gatunku, pasjonatom Ameryki Północnej oraz wszystkim tym jeszcze przed którymi Wielka Meksykańska Wyprawa, szczerze polecam.