Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Król Maciuś Pierwszy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 10 votes
Akcja: 100% - 25 votes
Wątki: 100% - 14 votes
Postacie: 95.3% - 20 votes
Styl: 100% - 17 votes
Klimat: 93.08% - 12 votes
Okładka: 100% - 17 votes
Polecam: 100% - 14 votes

Polecam:


Podziel się!

Król Maciuś Pierwszy | Autor: Janusz Korczak

Wybierz opinię:

Dariusz S. Jasiński

Janusz Korczak to postać doskonale znana wszystkim Polakom. Pierwsze moje skojarzenie z jego nazwiskiem „od zawsze” to lekarz, przyjaciel dzieci, który poszedł z nimi na śmierć w niemieckim obozie zagłady. Dopiero później przypominam sobie, że był też pisarzem.

 

Jako dziecko przeczytałem trzy jego powieście – dwie części o królu Maciusiu i „Kajtusia czarodzieja”. Ta ostatnia kojarzy mi się najlepiej i przy pierwszej okazji, gdy wpadnie mi w ręce będę musiał się przekonać czemu pozycja ta zawdzięcza tak pozytywne wspomnienia.

 

Jednak wcześniej sięgnąłem po „Króla Maciusia Pierwszego”, także z racji tego, że jest to lektura dla uczniów klas czwartych szkoły podstawowej, a na tym etapie są w chwili pisania niniejszej recenzji moje dzieci. Czytałem zarówno po to, by lepiej poznać treść i móc pomagać dzieciakom w pracach domowych (naprowadzić je na pewne fakty), ale i przypomnieć sobie książkę, którą czytałem ponad 30 lat temu.
Pierwsze, co uderza czytelnika to nieco archaiczny język powieści. Dzieciaki co rusz przybiegały pytać się o znaczenie niektórych słów, niewyjaśnionych przypisami. Z niektórymi sam miałem problemy. Mam też nadzieję, że kiepsko radzący sobie z ortografią (jak coraz większa grupa ludzi, także dorosłych) Iga i Szymon nie zapamiętają często przewijającego się „doktóra”.

 

Sam styl pisania Korczaka też do lekkich nie należy. Nie wiem, co mi najbardziej w nim przeszkadzało, ale czytało mi się ciężko, a dla moich dzieci była to istna droga przez mękę. Nie przepadają za czytaniem w ogóle, choć robię co mogę, by je do tego zachęcać (ja czytam około 80 książek na rok, moja żona około 30, więc nie wpisujemy się w polskie normy). Czytana przez nich Akademia Pana Kleksa była w ich opinii w porządku, czytany teraz Kajko i Kokosz oceniają jako fajny i zabawny, natomiast o „Królu Maciusiu” wyrażały się raczej negatywnie. Wcale im się nie dziwię.

 

Sama historia jest całkiem ciekawa, pewnie doskonale ją znacie. Mały chłopiec po śmierci rodziców zostaje królem. Nie umie jeszcze ani czytać, ani pisać, a już musi rządzić krajem i to takim, który jest w stanie wojny z sąsiadami. Ministrowie są pewni, że małym władcą będą kierować bez przeszkód, ale Maciuś ma własny rozum i przedziwne pomysły. Postanawia na przykład udać się na wojnę, jako zwykły żołnierz, do tego w tajemnicy przed swoim ludem. Innym razem prosi w liście władców innych krajów, żeby „nie byli świniami”. Nie pojmuje zasad dyplomacji kierując się szczerością. Stara się, żeby wszystkim żyło się lepiej, szczególnie dzieciom. Zaskarbia sobie sympatię króla ludożerców, który daje mu masę złota w imię przyjaźni, jako barbarzyńca będąc równie szczerym jak mały władca.

 

Tu skojarzył mi się Conan – bohater wymyślony przez Howarda, gdy jedna z uratowanych kobiet przez niego kobiet myślała, że ludzie cywilizowani bez przerwy ją krzywdzili, a zwykły dzikus, uznawany za barbarzyńcę pomaga jej całkiem bezinteresownie. Tak było i w przypadku Maciusia. Jego przyjaciel – smutny władca jednego z krajów sąsiednich był do niego przyjaźnie nastawiony, jednak nie przeszkodziło mu to we wzięciu udziału w kolejnej wojnie przeciw tytułowemu bohaterowi książki Korczaka…

 

No właśnie. Bajka o królu Maciusiu przede wszystkim piętnuje nasze wady. Nic się w tej kwestii nie zmieniło przez blisko 100 lat. Ludzie nadal są dla siebie wredni, zakłamani, szukający okazji do zdobycia dóbr i zaszczytów kosztem innych. Pracowaliście kiedyś w korporacji? W nich inaczej nie da się awansować… Dzieci zaś są szczere i prostolinijne i zupełnie nie są w stanie zrozumieć zasad panujących w świecie dorosłych. Szkoda, że życie ich tego nauczy – także tych najgorszych cech.

 

Książka jest mądra i smutna, jednak mam wrażenie, że dla współczesnych dziesięciolatków nie jest najlepszą zachętą do zakochania się w książkach. Znam wiele lepszych. Za rok czy dwa mogłyby też więcej zrozumieć. Myślę, że podano im „Króla Maciusia Pierwszego” za wcześnie.

 

Ja, jako dorosły przeczytałem z ciekawością, ale też nieco się zmęczyłem. Nie żałuję, jednak ani chwili, bo warto było przypomnieć sobie pozycję czytaną ostatnio przed kilku dekadami. Dalsze przygody Maciusia można poznać w „Królu Maciusiu na bezludnej wyspie”. Jeśli książka wpadnie mi w ręce – pewnie przeczytam, ale dzieci męczyć nią nie będę. Zresztą same mi wprost powiedziały, że nie chcą drugiej części. No cóż, to chyba świadczy o tym, że choć napisana głównie dla dzieci, powinna być jednak czytana przez dorosłych – ku opamiętaniu i przypomnieniu sobie pięknych dziecięcych ideałów, z których większość z nas niestety wyrosła.

Morrigan

Niełatwo jest być dzieckiem. Nic tylko nakazy i zakazy. "Idź do szkoły!", "Kładź się spać!", "Nie jedz cukierków przed obiadem!" - dorośli nie rozumieją, jak poważnych problemów przysparzają swoim pociechom, dawno zapomnieli, jak to jest mieć kilka czy kilkanaście lat. A gdyby tak poprawić im pamięć, odwrócić role...? Szansę na wprowadzenie zmian w nieprzyjaznym dzieciom systemie otrzymuje Maciuś - tytułowy bohater powieści Janusza Korczaka.

 

Maciuś dziedziczy koronę po swoim ojcu o wiele wcześniej niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Wciąż jest przecież małym chłopcem - nie tylko nie orientuje się w kwestiach politycznych, ale nawet nie potrafi pisać i nie zna tabliczki mnożenia. Istnieją zatem powody, by podejrzewać, że nie da sobie rady na tak odpowiedzialnym stanowisku, ale spokojnie, pozwólmy mu się wykazać. Zrozumiały brak życiowego doświadczenia nadrabia bowiem wytrwałością, odwagą i dobrym sercem, a niewielu światowych przywódców może się poszczycić posiadaniem wszystkich tych atutów.

 

Niestety szybko znajdują się tacy, którzy lekceważą nowego monarchę ze względu na jego wiek i chcą wzbogacić się jego kosztem. Wkrótce aż trzy państwa wypowiadają wojnę krajowi rządzonemu przez Maciusia. Ministrowie starają się chronić, a może raczej kontrolować małego króla, jednak dzielny, bezgranicznie oddany ojczyźnie chłopiec nie chce oglądać bitew z okien swojego wygodnego pałacu. Życie na froncie okazuje się o wiele mniej przyjemne niż sobie wyobrażał, a kolejne przygody pokazują, że sprawowanie władzy jest wyjątkowo niewdzięcznym zajęciem - oczywiście dla kogoś, kto podchodzi do niego poważnie.

 

Wbrew pozorom stwarzanym przez okładkę i mnogość kolorowych ilustracji Król Maciuś Pierwszy to bardzo ponura książka, przedstawiająca starcie żelaznej dziecięcej logiki, która każe nazywać rzeczy po imieniu i dążyć do najprostszych, najbardziej oczywistych rozwiązań ze skomplikowanym światem dorosłych, w którym nie każdy gra uczciwie. To smutny obraz marzeń skonfrontowanych z realiami, pięknych idei, które rozbijają się o twardą rzeczywistość.

 

Można by sie zastanawiać, do jakiej kategorii wiekowej należy przypisać Króla Maciusia Pierwszego. Autor dedykuje swój tekst najmłodszym, pisze o nich z wielką sympatią i nie mniejszym szacunkiem, czy jednak dzisiejszym dzieciom przypadnie do gustu stworzona przez niego historia? Mam co do tego spore wątpliwości. Choć główny bohater jest interesujący i posiada wiele pozytywnych cech, nie wiem, czy młodzi czytelnicy zechcą śledzić jego poczynania.

 

Wprawdzie niezbyt wyraźnie pamiętam siebie sprzed dwudziestu lat, mam jednak wrażenie, że gdybym sięgnęła po tę książkę jako dziewczynka zbliżona wiekiem do Maciusia, nie poczułabym się nią urzeczona i pewnie nigdy nie wróciłabym do przygód małego monarchy. Muszę przyznać, że gdybym miała dzieci, nie podsunęłabym im tego utworu - zdecydowanie zbyt wiele tu trupów, zabijanie traktowane jest przez bohaterów jak czynność, nad którą nawet niespecjalnie warto się zastanawiać, w dodatku fabułę przepełniają stereotypy. Rodzice, którzy szukają dla swoich pociech lektur pozbawionych przemocy, powieść Janusza Korczaka powinni omijać szerokim łukiem. Język, jakim posługuje się autor, jest dosyć skomplikowany, zapewne większość małych czytelników będzie miała problem ze zrozumieniem niektórych zdań i narzekała na ich nieco męczącą formę.

 

Komu więc można polecić tę książkę? Na pewno dorosłym, a przynajmniej nastolatkom, jako groteskową opowieść o polityce, o tym, że rządzenie to naprawdę niewesoła zabawa, która wygląda atrakcyjnie tylko widziana z daleka.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial