Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Przygranicze Tom 2 Śliski

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Przygranicze Tom 2 Śliski | Autor: Paweł Kornew

Wybierz opinię:

Dariusz S. Jasiński

Całkiem niedawno miałem okazję poznać pierwszą z powieści, której akcja dzieje się w świecie Przygranicza stworzonego przez Rosjanina Pawła Kornewa. „Sopel” wydawnictwa Fabryka Słów był częścią Fabrycznej Zony – serii powieści osadzonych w klimacie postapokaliptycznym.

 

Sopel to człowiek, który, jak i inni bohaterowie powieści, z naszego świata nie wiadomo jak trafił do Przygranicza. Ot wysiadł z pociągu na stacji, ale jak się okazało nie w jakiejś dziurze w Rosji, a właśnie w wyjątkowo mroźnej krainie w alternatywnej rzeczywistości. Co gorsza roi się tu od magicznych bestii, które z wielką przyjemnością pozbawiają życia nieostrożnych ludzi.

 

Pierwszy tom przygód Sopla opowiadał o tym, jak w jego ręce wpadł nóż, który stał się początkiem jego nieszczęścia. W skrócie można powiedzieć, że akcja kręciła się wokół trzech spraw: łażeniu po różnych lokacjach, zabijaniu stworów i złych ludzi (bądź unikaniem śmierci z łap stworów czy rąk złych ludzi) oraz piciu wódki w ilościach, które nawet mnie – mogącego w siebie wlać sporo etanolu i nadal w miarę normalnie funkcjonować – przyprawiała o mdłości od samego czytania o tym…

 

Powieść nie była najwyższych lotów, za bardzo przegadana i nieco monotonna jednak miała coś takiego w sobie, że gdy zobaczyłem drugi tom pt. „Śliski” od razu wiedziałem, że chcę go mieć w swojej biblioteczce.

 

Śliski i Sopel to ta sama osoba. Śliski to wersja dla przyjaciół, choć mam wątpliwości czy Sopel miał choć jednego prawdziwego. Za to kumpli i znajomych mógł liczyć pewnie na setki, Bo wiele setek wódki wypił z różnymi osobnikami. Zresztą był osobą uznawaną za radzącą sobie w trudnych sytuacjach. Miał autorytet, wiedzę o Przygraniczu, swobodnie poruszał się w różnych kręgach i żył, mimo, że wielu jego kumpli dawno już zginęło.

 

„Śliski” zaczyna się dość ciekawie. Główny bohater budzi się w zaspie śnieżnej poza Fortem, który jest jego domem. Nie pamięta niczego, co miało miejsce kilka miesięcy wstecz, ale zamierza dociec prawdy. Nie będzie to łatwe, bo jest uznawany za dezertera Patrolu (służba działająca za murami Fortu), ale zatrudnia go nieoczekiwanie Drużyna (taka policja i wojsko w jednym), dzięki czemu może czuć się w miarę bezpiecznie i dążyć do rozwiązania zagadki tajemniczej amnezji.

 

Śliski miał zawsze niewielkie zdolności magiczne, tak było w pierwszym tomie. W drugim zanikły, choć objawiły się u niego inne zdolności. Znów będzie chodził z miejsca na miejsce, zachwycał się bronią, zabijał i ratował się przed śmiercią, ale… praktycznie przestanie pić. Tym razem myślę, że z ilościami, jakie pochłonął w tym tomie i ja bym sobie poradził.

 

Muszę przyznać, że i w trakcie lektury i po niej miałem niezwykle mieszane uczucia. Kornew ma niesamowity talent do pisania o niczym, ale potrafi to robić z tak ogromną pasją, że udziela się ona czytelnikowi.

 

Tak, nudziłem się. Scen akcji w powieści jest całkiem sporo, ożywiają one lekturę po dłużyznach, w trakcie których bohater chodził, gadał i uchylał się nie zawsze skutecznie od picia. I gdy wydawało się, że oczy czytelnika zamkną się całkiem – nagle działo się coś takiego, że trzeba się było obudzić i znów chciało się czytać dalej.

 

Tak, gubiłem się w Przygraniczu. Świat stworzony przez Kornewa nie jest bardzo rozległy, ale żyje w nim tak wiele różnych istot, że fauna i flora oraz ludzie, ich wzajemne relacje i relacje między poszczególnymi ugrupowaniami nie są dla mnie do całkowitego ogarnięcia. Magia, alchemia rządzą się swoimi prawami. Pojąć tego wszystkiego nie potrafiłem, wierzyłem jednak autorowi, że wie o swoim świecie znacznie więcej, niż ja i mimo wszystko nie pozwoli mi się całkowicie zagubić. Zresztą – uczciwie przyznaję, że podczas lektury „Sopla” gubiłem się znacznie częściej. Tym razem miałem już mgliste pojęcie o Przygraniczu i przynajmniej nie byłem aż tak nim przytłoczony.

 

W końcu – tak, podobało mi się. Podobała mi się pasja, z jaką tworzy Kornew. On się naprawdę świetnie bawi w wykreowanym uniwersum. Mam wrażenie, że nie przybliżył czytelnikowi go tak, jak można by tego oczekiwać. Sam zna je tak doskonale, że nie do końca zdaje sobie sprawę, jak Przygranicze odbierają czytelnicy. Ale choć czasem było nudnawo, czasem niezrozumiale, to jednak mimo wszystko bawiłem się całkiem dobrze. Może nie cały czas, ale wieloma fragmentami. Nieco wydumana, jak się okazało, intryga, choć racjonalnie – nie do końca przekonywująca, pod piórem Kornewa jest zjadliwa i nawet wciągająca. Jego świat żyje. Każdy bohater, choćby i trzecioplanowy ma nań wielki wpływ i odciska na Przygraniczu swoje piętno.

 

Pisałem, że Sopel zna wiele osób ze swojego świata, jeszcze lepiej zna je Kornew. Stworzył ich setki, a każda ma swoją własną osobowość. To sprawia, że Przygranicze jest niezwykle wiarygodne pomimo swej nierealności. Tętni życiem, jak mało która powieść. I choć sama historia opowiadana na stronach cyklu nie jest porywająca – porywające jest wgryzanie się w zasady panujące w świecie Kornewa, poznawanie ludzi, zwyczajów, reguł.

 

Przyglądając się sprzecznościom pisarza, przynudzającego, ale wciągającego, chaotycznego, a jednocześnie nadzwyczaj poukładanego – mam wrażenie, że Kornew to człowiek, który mając średni talent literacki po prostu opisuje to, czego doświadczył. Tylko tak potrafię owe sprzeczności wytłumaczyć.

 

Dlatego też lepiej być ostrożnym, bo kto wie, czy kiedyś nie wysiądziemy na stacji kolejowej by trafić do Przygranicza… A jeśli nawet ono istnieje wyłącznie w wyobraźni autora – na pewno nie stracicie czasu czytając obie części. To naprawdę nie jest zła literatura, dobra też nie – znów te sprzeczności. Jednego jestem pewien – czekam z niecierpliwością na trzeci tom, bo co jak co, ale zakończenie Kornewowi udało się znakomicie!

Justyna13

 Ta sporych gabarytów powieść to moje dopiero drugie podejście do tego, co oferuje Fabryczna Zona. Jako całkowity żółtodziób, poznaję jej fantastyczne uniwersa metodą „na macanego”, a moje wybory co do lektur, to kwestia raczej przypadku. I taki przypadek sprawił właśnie, że przyszło mi poznać „Śliskiego”. Dziwne to spotkanie, zacząć serię wcale nie od jej pierwszej części. Ale można i tak. I na dodatek, można się w tym zatracić.

 

Wyobraź sobie, że budzisz się obolały w topniejącej od letniego słońca śnieżnej zaspie. Twoje ciało stopniowo ożywa z letargu, krew zaczyna krążyć po ciele żwawiej. Poruszasz się, mimo szpilek bólu w odrętwiałych kończynach. I nagle sobie uświadamiasz, że nie wiesz, skąd się wziąłeś w tych zwałach śniegu. Co więcej, nie pamiętasz, co działo się z tobą przez ostatnie pół roku. Jesteś Sopel, więcej nie wiesz nic. Twój instynkt nakazuje ci szybko zmiatać z tego miejsca, więc ruszasz tam, gdzie możesz być bezpieczny- do Fortu. Lecz Fort też już nie jest taki, jakim go zapamiętałeś. Teraz jest miejscem walk o władzę, miejscem, gdzie rządzą narkotyki (lub ci, którzy chcą je wyplenić), miejscem, gdzie alchemiczne artefakty to towar pierwszej potrzeby. Zanim zdążysz nadziwić się wszystkim zmianom, Fort upomni się o ciebie. Fort nie zapomina. Nagle wszyscy się tobą interesują. Nagle wszyscy czegoś od ciebie chcą. Dostajesz kilka propozycji „nie do odrzucenia.” Musisz na szali postawić własne życie. I wiesz, że to dla ciebie zbyt wiele. Musisz uciec. Lecz to ani bezpieczne, ani proste. Spróbujesz?

 

Chwila, w której Sopel, zwany również Śliskim, wstaje na nogi z wielkiej zaspy, staje się początkiem dosyć ciekawej opowieści. Co prawda nie takiej z akcją mknącą niczym schodząca z gór lawina, a jednak trudno odmówić tejże historii mocy wciągania czytelnika w wir niekiedy dziwnych zdarzeń. Swoisty miszmasz przygody i refleksji, jaki serwuje Paweł Kornew na kartach swojej książki, sprawia, iż czyta się ją z głębokim zaciekawieniem. Fakt, wydarzenia nie mkną jedno za drugim, jak galopujące konie. Poprzeplatane są obserwacjami zmian w Forcie, refleksjami nad stanem Przygranicza, nad zmieniającymi się realiami.

 

Wszystko to obserwujemy oczami Śliskiego, prowadzeni pierwszoosobową narracją, która nie pozwala nam się znudzić długością opisów, czy też przemyśleniami nad kondycją społeczeństwa zamieszkującego mroźne tereny. Umiejętne prowadzenie narracji dodaje dramatyzmu rozterkom głównego bohatera, a także jego dociekaniom na temat tego, co zatarło się w jego pamięci. Co więcej, patrzeć na świat z perspektywy Śliskiego, to także uczestniczyć z nim w akcji, to czuć grozę czyhającą zewsząd w tym świecie pełnym magii i tajemniczych sił, to także zrozumieć motywacje podejmowanych przez niego działań.

 

Świat przedstawiony na kartach powieści obfituje w nadrealne zjawiska, straszy stworami z piekła rodem, ale zarazem jest tak dopracowany, tak skrupulatnie przemyślany, że nie zawodzi w nim logika. Tak, jesteśmy w stanie uwierzyć we wszystko, co w warunkach tego dziwnego świata się dzieje. Wierzymy także postaciom, które autor umiejętnie zbudował. Nie da się ukryć, że każdy osobnik jakiego spotykamy, to osoba z krwi i kości. Nie ma tu ludzi z nikąd. Każdą postać Kornew wprowadza w konkretnym celu i każdej nadaje indywidualny rys charakterologiczny, osobistą (lub grupową, „w zależności od przynależności”) motywację, często zazębiającą się, lub stającą w kontrze motywacjom innych postaci. Mnie taki świat przekonuje, choć nigdy w życiu nie chciałabym się w nim znaleźć.

 

Majstersztyk- to jedno słowo przychodzi mi na myśl, kiedy mam dokonać oceny tej powieści. Wierzcie mi, wszystko mi w niej zagrało, chociaż w kręgu Przygranicza orientacji do tej pory nie miałam żadnej. Fakt, przez trzecią część powieści musiałam się nieźle nagłowić, by odnaleźć się w nowych realiach, ale gdy już wciągnął mnie ten świat, nie byłam w stanie się z niego wynurzyć. Z mocnym postanowieniem powrotu tam, odkładam „Śliskiego” na półkę, szczerze zachęcając do jego lektury. Jestem pewna, że wpadniecie w nią jak w bezdenną kałużę. Jeśli nie porwie was akcja, schwyci was czar słowa pisanego, którym pan Kornew operuje jak Śliski nożem.  

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial